Po nieudanym poprzednim sezonie w tym roku Brazylijczycy prezentują się nieźle. Przed nieco ponad tygodniem pokonali w Fukuoce reprezentację Polski 3:1. Na start turnieju na Filipinach również czekał na nich wymagający przeciwnik. Holendrzy, który wciąż mieli cień szansy na awans na igrzyska olimpijskie, mocno się im postawili. Nimir Abdel Aziz zdobył aż 37 punktów, ale to Brazylia była górą. I awansowała na podium Ligi Narodów, spychając "Biało-Czerwonych" na czwarte miejsce w tabeli. Spotkanie lepiej rozpoczęli Holendrzy. Korzystali z dobrego przyjęcia i pewnie kończyli ataki. A kiedy dwoma asami serwisowymi popisał się ich środkowy Fabian Plak, prowadzili już 11:7. Trener Brazylii Bernardo Rezende poprosił o przerwę. Jego drużyna po raz kolejny musiała sobie radzić bez jego syna, Bruno, który z powodu kontuzji nie mógł już grać w poprzednim turnieju Ligi Narodów. Z czasem Brazylijczycy odnaleźli jednak właściwy rytm. Objęli prowadzenie 19:17. Różnicę zmniejszył as serwisowy Nimira, a po chwili atakujący w kontrataku doprowadził do remisu 23:23. I to Holandia niespodziewanie wygrała partię 26:24, bo asem serwisowym w ostatniej akcji popisał się rezerwowy rozgrywający Silvester Meijs. Gwiazdor nie gryzł się w język. Najpierw dał popis, potem uderzył w FIVB Holenderski gwiazdor kontra Brazylia. Wielka walka w Lidze Narodów Na początku drugiej partii Brazylijczykom jeszcze przybyło problemów. Kłopoty z kończeniem ataków miał Darlan Souza i drużyna z Europy szybko odskoczyła na trzy punkty. Holenderska drużyna była bardzo dobrze zorganizowana, a do tego cuda w polu zagrywki nadal wyczyniał Nimir. Po jego dwóch "bombach" Holandia prowadziła już 15:10. W końcu punkty serwisem zaczęli jednak zdobywać także Brazylijczycy, a kiedy w aut zaatakował Nimir, różnica zmalała do zaledwie punktu. Akcje w końcu zaczął kończyć Darlan, Brazylijczykom sprzyjało też szczęście - jak wtedy, gdy piłka po serwisie Ricardo Lucarellego przewinęła się po taśmie i zmyliła Holendrów. Brazylia objęła prowadzenie 21:19, a po chwili świętowała wygraną 25:23 - decydujący punkt zdobył atakiem ze środka Lucas Saatkamp. Początek trzeciej partii to wahania formy Brazylijczyków. Najpierw w zagrywce błysnął Darlan i dwa punkty przewagi mieli "Canarinhos", potem pomylił się w ataku i na dwa punkty odskoczyli Holendrzy. Kiedy Flavio Gualberto w końcu zablokował atak Nimira, Brazylia prowadziła 11:9. Od tej pory zawodnicy Rezende utrzymali przewagę dłużej, ale nie do końca partii. Holendrzy jeszcze raz ich dopadli i mieli nawet piłkę setową przy stanie 24:23. Nie wykorzystali jej, a seta rozstrzygnęła długa gra na przewagi. Wygrali ją Brazylijczycy - wynik 31:29 zapewnił im blok przy ataku Nimira. Nikola Grbić zrezygnował z polskiego siatkarza. Komunikat w sprawie reprezentanta Polski Faworyt pokazał siłę w czwartej partii. Nawet Nimir nie dał rady Ani jedna, ani druga drużyna nie zwalniała tempa na początku czwartego seta. Kiedy jednak po holenderskiej stronie pojawiły się problemy z przyjęciem, Brazylijczycy odskoczyli, prowadząc 12:9. Po chwili przewaga sięgnęła pięciu punktów. Brazylijczycy grali w tym secie równo, ale przed końcówką i tak Holendrzy przegrywali już tylko 17:19. W końcówce Brazylijczycy pokazali jednak siłę. Wygrali 25:20, a cały mecz 3:0. Obie drużyny kolejne spotkania na Filipinach rozegrają w czwartek. Rywalem Holandii będzie Iran, a Brazylii reprezentacja USA. Holandia: Nimir, Plak, Van Garderen, Keemink, Parkinson Jorna - Andringa (libero) oraz Wiltenburg, Meijs, Koops Brazylia: Darlan, Lucas, Leal, Fernando, Flavio, Lucarelli - Thales (libero) oraz Alan, Matheus, Bergmann