W czasie pierwszego turnieju Ligi Narodów w Antalyi w polskiej drużynie można spodziewać się sporych rotacji. Po wygranej 3:0 z Amerykanami trener Nikola Grbić zdecydował się na zmiany na kilku pozycjach. W tym w ataku - szansę otrzymał Karol Butryn. 30-letni zawodnik Aluronu CMC Warty Zawiercie nie rozpoczął jednak meczu zbyt dobrze. Popełnił między innymi rzadko widziany błąd ośmiu sekund - zdaniem sędziego zbyt późno wykonał zagrywkę. I Grbić jeszcze przed końcem seta zastąpił go Bartłomiejem Bołądziem, który dzień wcześniej był podstawowym atakującym w spotkaniu z USA. Bołądź pozostał już na boisku do końca meczu, schodził z parkietu tylko przy okazji podwójnych zmian. Grbić często powtarza, że ma wiele planów, ale nieraz trzeba je zmieniać. Zapewne tak było i tym razem - można było bowiem zakładać, że po rozpoczęciu meczu w podstawowej szóstce Butryn będzie miał okazję pokazać się w całym meczu. Nikola Grbić "zagotował się" pod siatką. Sędzia zastąpiła mu drogę Eksperci zachwyceni polskim atakującym. "TurboBołądź" Z nim na boisku gra polskiej drużyny zaczęła wyglądać wyraźnie lepiej. Wygrała drugą partię, potem przełamała rywali w wyrównanej trzeciej, a w czwartej przypieczętowała zwycięstwo. Bołądź zdobył 12 punktów, zakończył mecz z 53-procentową skutecznością w ataku. I tak spadła pod koniec spotkania, wcześniej przekraczała nawet 70 procent. "Rewelacyjny wynik jakościowy. Możemy się cieszyć, to atakujący, który daje sygnał: jestem, walczę" - oceniał komentujący spotkanie z Kanadą w Polsacie Sport Wojciech Drzyzga, były reprezentant Polski. A Jakub Bednaruk, inny ekspert Polsatu, w studiu pomeczowym nazwał go nawet "TurboBołądziem". Udane akcje atakującego ekspresyjnie świętował też Grbić. Sam zawodnik spokojnie podchodzi do swojego występu. W Antalyi dobrze wygląda w polu zagrywki, którą punkty zdobywał i w pierwszym, i w drugim meczu. Cały czas widzi też w swojej grze rezerwy. - Wiem, że w każdym elemencie muszę się poprawiać. Też i na zagrywce. Myślę, że jest ok, ale powinno być lepiej. I będę do tego dążył - podkreśla 29-letni atakujący. Bartłomiej Bołądź w grze o igrzyska olimpijskie? Krótki komentarz siatkarza Bołądź w kadrze z dobrej strony pokazał się już w poprzednim sezonie. Nie tylko w Lidze Narodów, ale i w kwalifikacjach olimpijskich. Na turniej zamykający sezon pojechał w zastępstwie Bartosza Kurka, kapitana reprezentacji Polski, który wypadł ze składu z powodu kontuzji. Czy tamten wyjazd umocnił jego pozycję w kadrze? - Nie, nie myślę o tym. Staram się po prostu grać swoją siatkówkę. Dążyć do tego, żeby się poprawiać. Bo w każdym wieku można w każdym elemencie dążyć do tego, by być lepszym. Po prostu staram się grać jak najlepiej - przekonuje atakujący. Na jego pozycji numerem jeden jest Kurek, a za jego plecami czai się Łukasz Kaczmarek, który w poprzednim sezonie kapitalnie spisywał się w kluczowych meczach reprezentacji Polski. Kaczmarek ma jednak za sobą nie najlepszy sezon w targanej problemami ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle. A Bołądź wyrasta co najmniej na klarowny numer trzy w kadrze. A turniej olimpijski w Paryżu coraz bliżej. - Staram się nie myśleć o igrzyskach, ale będą na pewno walczył, żeby tam pojechać. A też zdaję sobie sprawę, ilu mamy bardzo dobrych zawodników. Na każdej pozycji jest po kilku topowych. Na pewno nie będzie łatwo - przyznaje atakujący. Dwie kolejne szanse na pokazanie się jeszcze w Antalyi. W piątek "Biało-Czerwoni" grają z Holandią, w niedzielę ze Słowenią.