Bartosz Kurek jest jednym z zawodników, którzy we wtorek rano czasu polskiego rozegrali pierwszy mecz w tym sezonie reprezentacyjnym. Nie było go bowiem z drużyną Nikoli Grbicia ani na sparingach z Niemcami i Ukrainą, ani na pierwszym turnieju Ligi Narodów w Antalyi. Z Bułgarią dostał szansę w podstawowym składzie. Po spotkaniu usłyszał pytanie, czy pierwszy mecz w kadrze po przerwie nadal wzbudza w nim emocje. - O dziwo tak - przyznaje 35-letni siatkarz. - Może to ze względu na to, że przez uraz sezon w lidze japońskiej skończyłem trochę wcześniej, więc ta przerwa od grania była dosyć długa. Ale w reprezentacji to jednak zawsze są duże emocje. Mimo że mistrzowie Europy byli zdecydowanym faworytem spotkania z Bułgarią, wtorkowe spotkanie wcale nie było dla nich "spacerkiem". Zwłaszcza w pierwszych dwóch setach 20. drużyna rankingu FIVB postawiła im trudne warunki. Sam Kurek zdobył 10 punktów, atakując z 41-procentową skutecznością. Popełnił jeden błąd w ofensywie i cztery w polu serwisowym. Reprezentant Polski opowiedział o relacjach z Nikolą Grbiciem. O to selekcjoner rzadko go prosi Bartosz Kurek nie ma wątpliwości. "Jesteśmy na samym początku tej drogi" Wyjazd z kadrą na Daleki Wschód to dla Kurka powrót do Japonii po niedawnym sezonie ligowym. W drużynie Wolfdogs Nagoja spędził cztery lata, po których był żegnany z wielkimi honorami przez kibiców i kolegów z drużyny. Od nowego sezonu ma występować w Grupie Azoty ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, ale w Japonii nadal ma wielu fanów. Widać to było na trybunach w czasie meczu z Bułgarią, gdzie można było dostrzec jego podobizny. - Muszę przyznać, że po tylu latach stało się to dla mnie specjalne miejsce. Fajnie, że miałem tak szybko okazję tutaj wrócić, jeszcze przyjechać z kolegami z reprezentacji, móc im czasem coś pokazać. Japonia na pewno zostanie dla mnie specjalnym miejscem do końca życia - podkreśla kapitan reprezentacji Polski. Spotkanie z Bułgarią było dla "Biało-Czerwonych" piątym zwycięstwem w tegorocznej Lidze Narodów. Przegrali tylko jedno spotkanie, ze Słowenią. Po meczu w Fukuoce co najmniej na kilka godzin wskoczyli na czoło tabeli rozgrywek. Kurek zaznacza jednak, że budowanie najwyższej formy na igrzyska olimpijskie jeszcze potrwa. - Jesteśmy na samym początku tej drogi. Musi zostać wykonanych przez nas wiele kroków, treningów, meczów, żeby znaleźć odpowiednią dyspozycję, którą będziemy chcieli zaprezentować w Paryżu. Ale nie ma co za daleko wybiegać myślami w przyszłość. Raczej traktować ten turniej jako dobrą okazję, by podnieść swoją grę, poprawić się - opisuje atakujący. Kolejny mecz polscy siatkarze rozegrają w czwartek z Turcją. Transmisja w Polsacie Sport 1, relacja tekstowa "na żywo" w Interii.