Ostatni sezon nie oszczędzał siatkarzy reprezentacji Polski. Regularnie któryś z kadrowiczów wypadał z gry z powodu urazów. Na początku sezonu reprezentacyjnego największa niepewność unosiła się wokół Mateusza Bieńka, Wilfredo Leona i Pawła Zatorskiego, którzy już po zakończeniu gier w klubie musieli przyjąć zastrzyki i budowanie formy rozpoczęli później niż reszta kolegów. Ostatnie tygodnie spędzili w Spale i do kadry dołączyli dopiero na turniej w Lublanie. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem trenera Nikoli Grbicia i cała trójka mogła wystąpić już w pierwszym meczu z Włochami. "Stęskniony byłem bardzo. Czułem, że serducho przed meczem zabiło szybciej, ale w taki bardzo pozytywny sposób - właśnie z tęsknoty. Z tego, że dobre emocje przyszły. Granie w biało-czerwonych barwach to coś wyjątkowego, wielki honor, które spotyka mnie od wielu lat. Bardzo na to czekałem, doczekałem się i cieszy mnie, że mecz wygrany" - opisał swoje uczucia przed meczem Zatorski. Wilfredo Leon rzucił Włochów na kolana. Kapitalny powrót polskiego siatkarza As polskiej kadry mówi o przygotowaniach. Pięć trudnych tygodni Libero reprezentacji Polski w poprzednim sezonie miał kłopoty z biodrem. Obawy o jego zdrowie to nie nowość, z problemami zmagał się choćby w czasie mistrzostw świata w 2022 r. Zawsze jednak na najważniejsze mecze był gotowy. I tak ma być także w obecnym sezonie. Już na treningach Zatorskiego rozpierała energia. Dwukrotny mistrz świata przyznał jednak, że za powrotem do takiej dyspozycji stoi duży wysiłek, który musiał wykonać w Spale. "Mogę biegać, rzucać się i grać bez ograniczeń. To najważniejsze. Przetrenowałem pięć tygodni w Spale bardzo mocno. Śmieję się, że jeżeli wytrzymałem pięć tygodni katorżniczej pracy, to już nic w tym sezonie reprezentacyjnym mnie nie zniszczy" - podkreśla Zatorski. Niecodzienna sytuacja w meczu polskich siatkarzy. Kuriozalny błąd w końcówce seta Mateusz Bieniek błysnął już w pierwszym meczu. "Już naprawdę czas, żeby wrócić" W wygranym 3:0 spotkaniu z Włochami libero nie zawiódł. Rywale często celowali w niego zagrywką, posłali w jego stronę łącznie 21 piłek. Niemal 34-letni siatkarz zakończył spotkanie z pozytywnym przyjęciem na poziomie 43 procent. Nie popełnił też żadnego błędu, po którym rywale bezpośrednio zdobyliby punkt. Bardzo dobrze w swoim pierwszym meczu w tym sezonie spisał się też Bieniek. Skończył 7 na 8 ataków, do tego dodał punkt blokiem. Jeszcze nie zanotował asa serwisowego, z czego przecież słynie, ale i tak przy jego zagrywkach Polska wygrała sporo akcji. "Cieszę się bardzo, że już mogę wrócić na boisko do reprezentacji Polski. Już naprawdę czas, żeby wrócić, bo spędziłem sporo czasu w Spale. Mega się cieszę, fajne rozpoczęcie, oby tak dalej" - stwierdził po wygranej zadowolony siatkarz. Nie mogło jednak zabraknąć również pytania o zdrowie. Także Bieniek miał bowiem w poprzednim sezonie reprezentacyjnym kłopoty. Doznał urazu w trakcie turnieju finałowego Ligi Narodów, przez kontuzję nie wystąpił w mistrzostwach Europy. "Ze zdrowiem stabilnie. Żeby się utrzymywało tak, jak jest teraz, to naprawdę będzie ok" - kwituje środkowy reprezentacji Polski.