Dla większości polskich siatkarzy rozgrywanie meczów w Japonii to egzotyka, z którą spotykają się tylko przez kilka dni w roku w czasie meczów reprezentacji Polski. Inaczej niedługo będzie z Aleksandrem Śliwką. Po sześciu sezonach w ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle przyjmujący przenosi się bowiem do ligi japońskiej, gdzie będzie grać w Suntory Sunbirds. Nic więc dziwnego, że to właśnie Śliwka został poproszony do pomeczowego wywiadu, którego słuchali japońscy kibice. W trakcie wypowiedzi użył zwrotu po japońsku, czym wzbudził poruszenie na trybunach i aplauz wśród fanów z Azji. Później przyjmujący przyznał, że skorzystał z podpowiedzi Bartosza Kurka. Kapitan kadry w Japonii spędził ostatnie cztery lata i dobrze poznał tamtejszą kulturę, a także niektóre słówka. - "Kuraś" nauczył mnie jednego zwrotu, który się akurat przy tej sytuacji przydał i wzbudził małą radość wśród japońskich kibiców. Bardzo się cieszę - komentuje Śliwka. Polski siatkarz wprost o decyzjach sędziego. Sytuacja wymknęła się spod kontroli Aleksander Śliwka skorzystał z podpowiedzi Bartosza Kurka. "Widać, że są szaleni" Już niedługo Śliwka będzie mógł imponować Japończykom na co dzień. Nie tylko słówkami, ale przede wszystkim grą. Przyjmujący jest jedną z gwiazd, jaką japońskie kluby ściągają po tym, jak liga zwiększyła limity zagranicznych siatkarzy w klubach. Mistrz świata i Europy już teraz jest pod wrażeniem japońskiego dopingu. - Naprawdę widać, że są szaleni na punkcie siatkówki. Bardzo miło widzieć ich radość, kiedy podchodzimy do nich, robimy zdjęcia, rozdajemy autografy. Naprawdę widać, że ta radość z bycia na meczach siatkarskich jest podobna jak w Polsce. W trochę inny sposób wyrażana, ale naprawdę to łączy oba kraje - uważa Śliwka. 29-letni przyjmujący jest jednym z polskich siatkarzy, którzy pozostali w kadrze Nikoli Grbicia po pierwszym turnieju Ligi Narodów w Antalyi. Zarówno selekcjoner, jak i sam zawodnik podkreślają, że Śliwka potrzebuje przed igrzyskami olimpijskimi sporo gry. Wraca bowiem do wysokiej formy po kontuzji, która na trzy miesiące wykluczyła go z gry w trakcie sezonu ligowego. W spotkaniu z Bułgarią ponownie wystąpił w podstawowym składzie. Zdobył osiem punktów, atakująca z 44-procentową skutecznością. Co ważne, nie popełnił żadnego błędu w ataku, tylko po jednym w polu zagrywki i przyjęciu. Po wygranej 3:1 z Bułgarią Śliwka podkreśla, że wierzy w metody Grbicia, które mają doprowadzić drużynę do sukcesów na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. - Z meczu na mecz będzie to wyglądało coraz lepiej. Nikola jest bardzo wymagający wobec nas, ale to dobrze. Bo wie, że stać nas na wiele - i tylko popychając nas do naszych limitów będziemy w stanie się rozwinąć. To dobre podejście, mam nadzieję, że tendencję coraz lepszej gry będziemy utrzymywać - zaznacza Śliwka.