Spodek całkowicie wypełnił się na mecz z Niemcami. Aleksander Śliwka, przyjmujący reprezentacji Polski: Niezwykle się cieszymy, jesteśmy ogromnie dumni z możliwości reprezentowania biało-czerwonych barw przed najlepszymi kibicami na świecie. Na meczu kontrolnym pełny katowicki Spodek - to są rzeczy, które zapadną nam na długo w pamięci. Sam mecz nie był niestety w naszym wykonaniu najlepszym, na pewno mamy dużo do poprawy. Ale po to jest ten okres, który jest przed nami, aby bardzo ciężko pracować i nasza gra była z każdym dniem coraz lepsza. Czy widzicie progres między tym, co było, kiedy zaczynaliście dwa tygodnie temu zgrupowanie w Spale, a tym, co jest teraz? - Ciężko powiedzieć. To był pierwszy test, by zobaczyć, w którym miejscu jesteśmy. Ten mecz pokazał nam, że jeszcze nie jesteśmy w najlepszej dyspozycji, jaką możemy osiągnąć. Na pewno lepszą osiągniemy już w Antalyi, bo tam też czekają nas ciężkie spotkania. Masz już plany na miesiąc miodowy po ślubie? Wiesz, kiedy będzie? Teraz chyba nie ma na to czasu. - Na tę chwilę skupiam się wyłącznie na siatkówce. Moja żona również ma pełne skupienie na tym, aby spróbować zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich. To była wspaniała, miła uroczystość. I dzień, który zapadnie nam w pamięci do końca życia, jako być może ten najpiękniejszy. Natomiast dzień później byliśmy już na zgrupowaniu i pracujemy dalej, bo to nasz pełen "fokus" w tym momencie. Jest spokojnie, kiedy nie myśli się o kwestiach organizacyjnych związanych ze ślubem? - Nie miałem żadnego stresu, jeśli o to chodzi. Wszystko było tak zorganizowane, ludzie, którzy nam pomagali, zadbali o to, byśmy mieli jak najmniej na głowie i mogli się tylko tym dniem cieszyć. Aleksander Śliwka gotowy do gry. Nikola Grbić da mu szansę z Ukrainą? Czujesz, że wracasz do pełnej dyspozycji pod kątem ataków lewą ręką i jej sprawności? - Myślę, że jestem na bardzo dobrej drodze, aby wrócić do pełni sprawności, pełni formy. Oczywiście to jest proces, ale widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że fizycznie będę gotowy, aby na przykład z Ukrainą zaprezentować się na boisku i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. W poprzednich latach musiałeś stawiać się na kadrę niemal natychmiast po sezonie klubowym. Teraz z powodu wyników ZAKS-y przerwa była dłuższa. Czujesz różnicę w organizmie, kiedy porównujesz to z poprzednimi latami? - Ciężko porównać, bo ten sezon był zupełnie inny. Miałem trzymiesięczną przerwę w graniu z powodu kontuzji. Ten okres chciałem wykorzystać na podbudowę fizyczną, wyleczenie mikrourazów, przemęczeniowych spraw. Jestem gotowy od pierwszego dnia kadry, kiedy przyjechałem, aby ciężko pracować, dojść do najwyższej formy i zaoferować coś drużynie narodowej. Rozmawiał i notował w Katowicach Damian Gołąb