Siatkarska Liga Narodów mężczyzn ruszyła 21 maja - w dwóch turniejach fazy grupowej, rozgrywanych równolegle w Antalyi i Rio de Janeiro rywalizuje w sumie 16 zespołów. Polacy, podobnie jak m.in. Słoweńcy, Francuzi, Holendrzy i Amerykanie, pierwsze mecze tegorocznej edycji rozgrywają w Turcji. Tam "Biało-Czerwoni" na inaugurację pokonali reprezentantów USA, Słoweńcy po zaciętym boju poradzili sobie z Holendrami, a Francuzi rozbili Bułgarów. Do ciekawego starcia doszło już w drugiej kolejce spotkań - w czwartek Słowenia zmierzyła się z Francją. "Trójkolorowi", którzy z racji pełnienia roli gospodarza mają zapewniony udział w igrzyskach w Paryżu oraz rozstawienie podczas losowania grup turnieju olimpijskiego, Ligę Narodów mogą traktować jako element przygotowań do najważniejszej imprezy czterolecia. W zgoła odmiennej sytuacji są Słoweńcy. Drużyna prowadzona przez Gheorge Cretu nie zdołała uzyskać kwalifikacji olimpijskiej podczas ubiegłorocznego turnieju interkontynentalnego, więc o awans na igrzyska musi bić się podczas Ligi Narodów. Zwycięstwa w tym turnieju zapewniają bowiem cenne punkty do rankingu FIVB, na podstawie którego wyłonieni zostaną pozostali uczestnicy zmagań w Paryżu - cztery miejsca czekają na najwyżej sklasyfikowane ekipy, które jeszcze nie uzyskały awansu, a piąte na najwyżej sklasyfikowany zespół z Afryki. Alarm przed meczem polskich siatkarzy. Nikola Grbić ma poważny ból głowy Słowenia grała z Francją w Lidze Narodów. 25:18 w pierwszym secie Słoweńcy już w pierwszym secie meczu z Francją pokazali, że bardzo poważnie podchodzą do meczów Ligi Narodów. Chociaż w ekipie "Trójkolorowych" pojawiły się takie gwiazdy, jak Jean Patry, który poprzedni sezon spędził w Jastrzębskim Węglu, Earvin N'Gapeth czy Trevor Clevenot, to nie przekładało się to na dobrą grę. Trzecia drużyna ostatnich mistrzostw Europy była skuteczniejsza w ataku i lepiej od rywali radziła sobie też w bloku, dzięki czemu pierwszą partię wygrała 25:18, a ostatni punkt w secie "podarował" jej wspomniany Clevenot, który fatalnie przestrzelił atak z lewego skrzydła. Początek drugiego seta przebiegał pod dyktando Słoweńców, którzy bezlitośnie wykorzystywali słabszą postawę Francuzów. Mistrzowie olimpijscy fatalnie grali bowiem środkiem, a ich problemy w ataku sprawiły, że trener Andrea Gianni już przy stanie 6:2 dla rywali poprosił o pierwszą przerwę. Ta błyskawicznie przyniosła efekt - "Trójkolorowi" poprawili grę w obronie, coraz lepiej w ataku radził sobie N'Gapeth, dzięki czemu Francuzi w końcu zbliżyli się do rywali na dwa punkty (11:13). A z racji, że Słoweńcy zaczęli słabiej serwować, set stał się wyrównany. W końcówce seta podopieczni Cretu zdołali jednak wyjść obronną ręką z kilku trudnych sytuacji i nie roztrwonili przewagi, wygrywając partię 25:22. Francia przegrywa mecz w Lidze Narodów Dobra postawa w drugiej partii najwyraźniej podbudowała Francuzów, którzy dobrze weszli w trzeciego seta i szybko wypracowali trzy punkty przewagi (5:2). Słoweńcy od razu wzięli się za odrabianie strat i po asie serwisowym Gregora Ropreta doprowadzili do remisu 6:6. Set stał się bardzo wyrównany i obie ekipy grały punkt za punkt. W pewnym momencie wprawdzie Słoweńcy odkskoczyli na dwa "oczka" (14:12), ale rywale szybko doprowadzili do remisu. O losach partii zdecydowała się wyrównana końcówka, w której górą byli Francuzi (25:23). I chociaż coraz lepiej grał N'Gapeth, który błyszczał w ekipie mistrzów olimpijskich, to po wyrównanym początku czwartego seta coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić Słoweńcy. W pewnym momencie prowadzili już pięcioma punktami (15:10) i nie pozostało im nic innego, jak utrzymać przewagę do końca. Tak też się stało - Francuzi często się gubili, co przy dobrej zagrywce rywali było wodą na młyn podopiecznych Cretu. I mimo zrywów "Trójkolorowych" w końcówce to Słoweńcy wygrali seta 25:21, a cały mecz 3:1 (25:18, 25:22, 23:25, 25:21). Absurdalna scena w meczu polskich siatkarzy z USA. Komentatorzy aż nie dowierzali