Polskie siatkarki rozpoczynały turniej w Antalyi jako brązowe medalistki Ligi Narodów sprzed roku, ale też siódma drużyna rankingu FIVB. Po tygodniu gry w Turcji i zwycięstwach z Włochami, Francją, Holandią i Japonią są liderkami rozgrywek i trzecią drużyną prestiżowego zestawienia, które zdecyduje o rozstawieniu w koszykach przed losowaniem grup turnieju olimpijskiego w Paryżu. Mimo to polskie siatkarki spokojnie podchodzą do swoich wyników na inaugurację sezonu. Katarzyna Wenerska, która w Turcji była podstawową rozgrywającą polskiej kadry, przekonuje, że w drużynie jest jeszcze sporo do poprawy. - W każdym elemencie jeszcze są rezerwy. To jest początek, cały czas jeszcze się z dziewczynami dogrywamy. Przypominamy sobie, jak się ze sobą gra. Myślę, że będą też jeszcze jakieś zmiany w składzie, bo lista zawodniczek jest długa i to też może wpłynąć na naszą grę. Może być jeszcze lepiej. Musimy dalej tak pracować i zobaczymy, co z tego będzie - zaznacza siatkarka. 31-letnia rozgrywająca była reżyserką poczynań kadry pod nieobecność Joanny Wołosz. Kapitan reprezentacji jeszcze odpoczywała po długim sezonie w klubie. Podobnie jak przed rokiem, gdy kontuzjowana Wołosz nie mogła w ogóle wystąpić w Lidze Narodów, tak i teraz Wenerska podołała zadaniu i udanie zastąpiła gwiazdę kadry. Polska przed drugim turniejem w Lidze Narodów. "Na pewno nastąpią zmiany" Ważną zawodniczkę w niedzielę, w ostatnim meczu z Japonią, zastępowała również Kamila Witkowska. Wskoczyła do szóstki za zmagającą się z drobnym urazem Agnieszkę Korneluk. I nie zawiodła: zdobyła osiem punktów, w tym dwa blokiem. Środkowa po turnieju w Turcji również zaznacza, że niedługo można spodziewać się zmian w składzie. A szeroka kadra może być siłą Polski w Lidze Narodów. - Po pierwszym turnieju dowiedziałyśmy się, że najważniejsza jest zespołowość. Każda z nas jest ważna w tej drużynie, trener ma pełną opcję do wyboru. Na każdej pozycji mamy kogoś, kto wnosi do zespołu dużo. Część zespołu trenuje w Szczyrku, część pojechała na Ligę Narodów. Teraz na pewno nastąpią jakieś małe zmiany w składzie, by można było zobaczyć inne opcje. Miejmy nadzieję, że pierwszy turniej doda nam skrzydeł na kolejne i będziemy mogły powalczyć o najwyższe trofeum. A przede wszystkim pokazać się w finale - zaznacza Witkowska. Polskie siatkarki na kilka dni wracają teraz do Polski. Te, które pojadą na kolejny turniej, zbyt długo nad Wisłą nie zabawią. Już w czwartek drużyna ma bowiem wyruszyć w podróż do Arlington, gdzie czeka je drugi turniej Ligi Narodów. Zmierzą się w nim z Serbią, Koreą Południową, Niemcami i Stanami Zjednoczonymi. Również te rywalki nie powinny być Polkom straszne - siatkarki przekonują, że w tym sezonie czują się jeszcze mocniejsze niż przed rokiem. - Nasz mental jest mocniejszy, czujemy się bardziej pewne siebie. Start nie był łatwy, w każdym meczu musiałyśmy gonić wynik - to właśnie pokazuje, że mentalnie jesteśmy mocniejsze - uważa Wenerska.