Fantastyczna passa rozpoczęła się dla zespołu Stefano Lavariniego w tureckiej Antalyi, która organizowała pierwszy w tym sezonie turniej Ligi Narodów. "Biało-Czerwone" odniosły komplet zwycięstw, nie tracąc przy tym seta. To był mistrzowski popis skuteczności. Polki w pokonanym polu pozostawiły kolejno Włoszki, Holenderki, Japonki i Francuzki. Na drugi turniej, do Arlington w stanie Teksas, leciały w doskonałych humorach. Nastroje tonował tylko sam selekcjoner. Przełomowe wieści o polskiej siatkarce. Decyzja po czterech latach Polski podbiły Antalyę, teraz zdobywają Teksas. Są już blisko rekordowej serii - Antalya to przeszłość - oznajmił w rozmowie z serwisem sport.tvp.pl. - Teraz najbardziej interesuje mnie starcie z Serbią. To jest najważniejszy mecz i super silna drużyna. Włoski szkoleniowiec czuł pismo nosem, bo... jego drużyna po raz pierwszy w obecnej edycji LN przegrała seta. Potyczkę zakończyła jednak wygraną 3:1. A w piątek przedłużyła serię triumfów, pokonując 3:0 Koreę Południową. Tym samym passa występów urosła do dziewięciu. Jak zauważa serwis Sport.pl, w meczach o stawkę to najlepszy rezultat od blisko 18 lat. Lepszy wynik wykręciły tylko "Złotka" dowodzone przez Andrzeja Niemczyka - w 2005 roku dominowały w 11 kolejnych spotkaniach. Lavarini ma problemy, tego nie przewidział "Za mną dwie ciężkie noce" Tamta reprezentacja pozostawała niepokonana przez 107 dni, sięgając m.in. po drugi z rzędu tytuł mistrzyń Europy. Obecna kadra nie zaliczyła wpadki od września ubiegłego roku. Już w piątek Polki zmierzą się z Niemkami (godz. 20:00), dzień później zagrają z Amerykankami. W niedzielę mogą wracać do kraju z serią jedenastu zwycięstw na koncie. Wiele wskazuje na to, że to bardzo realny scenariusz.