Choć sezon dopiero rusza, selekcjoner Stefano Lavarini już musi zmagać się z problemami zdrowotnymi. Z gry wypadły libero Maria Stenzel czy przyjmujące Monika Fedusio i Olivia Różański - ta ostatnia tuż przed meczem z Włochami. Z drugiej strony Włoch ma jednak do dyspozycji kilka siatkarek, które wracają do gry w reprezentacji po kontuzjach. Jedną z nich jest Klaudia Alagierska, która poprzedni sezon reprezentacyjny straciła przez zerwane więzadło krzyżowe. Wystąpiła już w sparingach kadry w Bielsku-Białej, a teraz rozpoczęła spotkanie w podstawowej szóstce meczu z Włochami, gdzie stworzyła parę środkowych z Agnieszką Korneluk. Alagierska przyznaje też, że duże emocje towarzyszyły jej już w czasie odgrywania hymnów przed meczem. Ten punkt programu tym razem będzie obecny przed spotkaniami Ligi Narodów - w poprzednich sezonach wcale nie było to regułą. - To uczucia nie do opisania, szczególnie po roku przerwy i walce z kontuzją. Robi wrażenie, czekałam na ten moment, kiedy będę mogła wrócić do kadry. Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam zaśpiewać "Mazurek Dąbrowskiego" i czuć te emocje - mówi reprezentantka Polski. Liga Narodów siatkarek. "Biało-Czerwone" jeszcze mają nad czym pracować Alagierska rozegrała we wtorek pełne spotkanie. Zdobyła w nim cztery punkty, a Polska po pokonaniu Włoszek awansowała na piąte miejsce w rankingu FIVB. I choć lepszy początek Ligi Narodów trudno sobie wymarzyć, siatkarka przyznaje, że do najwyższego poziomu gry kadrze jeszcze daleko. Teraz Polki będą mieć dwa dni przerwy. Dopiero po nich rozegrają trzy kolejne mecze w Antalyi. Dzień po dniu będą rywalizować z Francją, Holandią i Japonią. - Wydaje się, że będzie ciężko w tych trzech meczach z rzędu. Cieszymy się z wygranej z Włoszkami, ale jesteśmy już skupione na kolejnym przeciwniku. Dużo odpoczynku między tym mieczami też się nam przyda - uważa Alagierska.