Siatkarska reprezentacja Polski jest w tym sezonie nie do zatrzymania. "Biało-Czerwone" śrubują serię zwycięstw w Lidze Narodów, która liczy już sobie siedem spotkań. W dodatku niemal wszystkie mecze wygrywają do zera, do tej pory seta "urwały im" tylko mistrzynie świata z Serbii. I choć w meczu z Niemkami również wygrały 3:0, nie było to dla nich wcale łatwe spotkanie. Najtrudniej było w pierwszym secie, w którym polskie siatkarki przegrywały już 10:16. Już chwilę wcześniej trener Stefano Lavarini poprosił o przerwę, a potem w mocnych słowach wskazał problem swoim siatkarkom. Włoch głośno mówił o "głupich błędach", przez które jego zespół podarowuje punkty rywalkom. I choć po przerwie Polki straciły jeszcze trzy punkty z rzędu, po chwili przestały popełniać błędy. A w końcówce odwróciły losy seta i to rywalki zaczęły się mylić, przede wszystkim w polu zagrywki. Kapitan polskich siatkarek o słowach Lavariniego. "Czasami nie są miłe, ale działają" Po spotkaniu pytanie o pracę trenera usłyszała Joanna Wołosz, kapitan kadry, która stanęła do rozmowy z reporterką Volleyball World. Rozgrywająca, triumfatorka ostatniej Ligi Mistrzów, nie odnosiła się konkretnie do przywołanych powyżej słów trenera, ale rozpływała się w pochwałach dla Lavariniego. "Nasz trener jest niesamowity. Zawsze znajduje odpowiednie słowa i wie, kiedy ich użyć, by nas zmotywować. Czasami nie są miłe, ale działają" - podkreśliła Wołosz. W meczu z Niemkami reprezentacja Polski po raz kolejny okazała się nie do pokonania w końcówkach. Udane pogonie za rywalkami stały się już w tym sezonie ich znakiem rozpoznawczym, prezentują je od inauguracyjnego zwycięstwa z Włoszkami. "To przychodzi z naszej pewności siebie, prezentujemy to w każdym spotkaniu. To nasza duża zaleta, przewaga najlepszych zespołów, które po kilku straconych piłkach wracają. Jestem bardzo szczęśliwa, że nasz zespół to potrafi" - zaznaczyła Wołosz. Po siedmiu meczach fazy zasadniczej Ligi Narodów reprezentacja Polski prowadzi w tabeli z kompletem zwycięstw. Jest już właściwie pewna gry w turnieju finałowym w Bangkoku. Na zakończenie turnieju w Arlington czeka ją jednak poważny sprawdzian. Po drugiej stronie staną bowiem Amerykanki, mistrzynie olimpijskie z 2021 r. Tokio.