Stefano Lavarini aż przysiadł. Polskie siatkarki miały problem, potem siatkarski nokaut
Polskie siatkarki rozpoczęły drugi turniej Ligi Narodów od przedziwnego spotkania. Wystartowały w nim słabo, bywały momenty, w których niewiele im wychodziło, by w czwartym secie wręcz znokautować rywalki 25:12 po kapitalnej partii Agnieszki Korneluk. Co najważniejsze, zakończyły spotkanie z Holandią zwycięskim tie-breakiem i wygrały w Belgradzie 3:2. To już czwarte zwycięstwo reprezentacji Polski w tegorocznej Lidze Narodów.

Po kapitalnym turnieju w Pekinie polskie siatkarki narobiły kibicom apetytów na kolejne znakomite mecze. W otwierającym tydzień w Belgradzie spotkaniu z Holandią świetne były tylko dwa sety, ale za to te najważniejsze - czwarty i piąty. "Biało-Czerwone" potrafiły dźwignąć się z kłopotów, opanować sytuację i znów wygrać. To ważny kolejny krok w budowie drużyny na turniej finałowy Ligi Narodów i mistrzostwa świata.
Trener Stefano Lavarini od razu zdecydował się skorzystać z dwóch nowych siatkarek, które zabrał ze sobą do Serbii. W podstawowym składzie znalazły się Weronika Centka-Tietianiec i Julita Piasecka, które ostatnio leczyły kontuzje. To zawodniczki, które dotąd grały w kadrze niewiele - włoski selekcjoner realizuje więc zapowiedzi sprzed sezonu o sprawdzaniu w reprezentacji nowych twarzy. Do tego tym razem postawił w ataku na Malwinę Smarzek.
Polki niemal od początku musiały gonić rywalki. Holenderki odskoczyły na dwa punkty, a potem nawet na pięć. Przy stanie 6:10 Lavarini poprosił o przerwę, ale po niej jego siatkarki popełniły kolejny, już drugi w tym meczu błąd dotknięcia siatki. Dość szybko trener Polek zdecydował się na podwójną zmianę i wprowadził na boisko Magdalenę Stysiak oraz Alicję Grabkę. Ale rezerwowe gry zespołu nie odmieniły, różnica wzrosła do siedmiu punktów. U rywalek dobrze spisywała się atakująca Elles Dambrink, Holandia wygrała wyraźnie - 25:17.
Polskie siatkarki miały problemy, Stefano Lavarini aż przysiadł. I nagle przyszło odrodzenie
Na drugą partię Lavarini posłał szóstkę bez zmian, ale tym razem jego zawodniczki rozpoczęły znacznie lepiej. Poprawiły zagrywkę i tym razem to one odskoczyły rywalkom, prowadząc 11:6. Holenderki cały czas świetnie grały jednak w obronie i szybko zaczęły zmniejszać przewagę. Ponownie zaczęło szwankować przyjęcie polskiej drużyny i "Biało-Czerwone" po chwili prowadziły już tylko 17:16.
I po polskiej stronie zaczęły się nerwy. Problemy w przyjęciu przełożyły się na niedokładności i drużyna Lavariniego przegrywała 19:20. Holenderki nie wytrzymały jednak końcówki. W dwóch ważnych momentach pomyliły się w ataku, w tym w ostatniej akcji, i to Polska wygrała 25:23.
Holandia w rankingu FIVB zajmuje ósme miejsce, cztery pozycje za Polską. W pierwszym tygodniu Ligi Narodów zaprezentowała się nieźle, wygrywając dwa mecze. Nadal nie jest jednak jeszcze w pełnym składzie. Z Polską walczyły natomiast jak równy z równym. "Biało-Czerwone" na początku trzeciej partii w końcu zdobyły punkt blokiem, ale rywalki odpowiedziały asem serwisowym i prowadziły już 11:7. Ich przewaga rosła, bo polskie siatkarki nie radziły sobie w kontratakach. Sygnał do odrabiania strat dały zagrywki Martyny Czyrniańskiej, Smarzek próbowała wziąć na siebie ciężar ofensywy, ale to cały czas było za mało na skrupulatnie grające rywalki. W końcówce szukający rozwiązania problemów Lavarini niespodziewanie wycofał się i usiadł na ławce. Holandia szansy nie zmarnowała, wygrała 25:17.
Włoski trener po konsultacji z asystentami zdecydował się na zwrot w stronę składu, który wygrywał na turnieju w Pekinie. Na środku pojawiła się Aleksandra Gryka, na przyjęciu Martyna Łukasik. Polki rozpoczęły mocno, punkt zagrywką zdobyła Agnieszka Korneluk, i szybko uciekły na cztery punkty. Potem prowadziły już 11:5, to wyglądało na odrodzenie "Biało-Czerwonych". Gryka pomogła w bloku, a po chwili do wyczynów młodszej koleżanki nawiązała Korneluk. Przewaga Polski sięgnęła 12 "oczek", set skończył się siatkarskim nokautem 25:12, a Korneluk zdobyła w tym secie aż dziewięć punktów.
Liga Narodów siatkarek. Tie-break rozstrzygnął mecz Polska - Holandia
Tie-break rozpoczął się od błędów z obu stron, ale potem to Polska objęła prowadzenie 5:2. Pomogła Korneluk, która już na dobre zamurowała siatkę. W połowie seta "Biało-Czerwone" prowadziły już 8:4. Trener rywalek próbował przerywać grę, ale to Polki miały wszystkie karty po swojej stronie. Holenderki w ważnych momentach atakowały w aut, a drużyna Lavariniego nie dała się już dogonić. Zapewniły sobie zwycięstwo 15:10.
Polskie siatkarki rozegrają w Belgradzie jeszcze trzy spotkania. Już w czwartek mecz Polska - USA, czyli rywalizacja z wicemistrzyniami olimpijskimi. Po dniu przerwy w sobotę i niedzielę zagrają z Niemcami i Serbią.
Holandia: Van Aalen, Stuut, Kok, Dambrink, Gerritsen, Daalderop - Reesink (libero) oraz Jasper, Vos, Konijnenberg, Van De Vosse
Polska: Smarzek, Centka-Tietianiec, Piasecka, Wenerska, Korneluk, Czyrniańska - Szczygłowska (libero) oraz Grabka, Stysiak, Łukasik, Łysiak, Damaske, Gryka


