Zawodniczki Stefano Lavariniego przed rokiem zajęły trzecie, historyczne miejsce w Lidze Narodów, a od początku bieżącej edycji potwierdzają, że nie było to dziełem przypadku. Pierwszy turniej fazy zasadniczej rozgrywany w tureckiej Antalyi zakończyły z kompletem zwycięstw na koncie, co jest dobrym prognostykiem przed spotkaniami w amerykańskim Arlington, gdzie "Biało-Czerwone" już 28 maja zagrają pierwszy mecz. W rozmowie z Interią ostatnie występy naszych zawodniczek oceniła Joanna Kaczor-Bednarska. Była reprezentantka Polski, która w 2009 roku w biało-czerwonych barwach wywalczyła brąz mistrzostw Europy, a obecnie jest ekspertką Polsatu Sport, zdradziła też, które siatkarki zaimponowały jej w Antalyi oraz nad czym powinny popracować podopieczne Lavariniego.Katarzyna Koprowicz, Interia: Cztery mecze i cztery zwycięstwa w stosunku 3:0. Spodziewała się pani takiego początku w wykonaniu Polek? Joanna Kaczor-Bednarska: Chyba nikt się nie spodziewał, nawet one same. Spodziewałam się dobrego grania i wysokiego poziomu, bo to nasze siatkarki gwarantują nam od dwóch lat. Jeśli jest ta jakość na boisku to można spodziewać się wyników i tutaj widać, że całe przygotowanie taktyczne, ale też fizyczne dziewczyn po prostu jest na najwyższym poziomie. To dopiero początek sezonu, a nasze zawodniczki już błyszczą. Nie boi się pani, że dobra forma przyszła zbyt wcześnie i nie utrzymają jej do igrzysk? Nie boję się przede wszystkim dlatego, że wiemy, jak wyglądał poprzedni sezon. Może i nie wyszły nam mistrzostwa Europy, ale te turnieje docelowe, o których otwarcie mówił trener Lavarini, jak np. właśnie Liga Narodów, w której mieliśmy zbierać punkty, żeby ten ranking był dla nas sprzyjający czy kwalifikacje igrzysk były udane. Forma była, wszystko się zgadzało, więc teraz też jestem spokojna. Kto panią najbardziej zachwycił w tych pierwszych meczach? Dobrze spisała się Natalia Mędrzyk, która ma wprawdzie już 32 lata, ale też ogromne doświadczenie. Wróciła po dwóch latach przerwy i to jeszcze do zespołu, który już ma taką chemię wewnątrz, do którego ciężko jest się "wkleić", a ona potrafiła się zaadaptować. Wielkie brawa i szacunek dla Natalii, bo wydaje mi się, że gdyby Olivia Różański była zdrowa, to ona byłaby numerem jeden jeżeli chodzi o rozpoczynanie spotkań, a tu Natalia otrzymała szansę i z tej szansy skorzystała. A ktoś zawiódł? Czy może wszystkie siatkarki powołane na mecze w Turcji wykorzystały szansę? Niektóre z nich miały swoje wzloty i upadki, były też takie momenty w niektórych spotkaniach, gdzie można było dać troszkę więcej od siebie. Jednak to jest początek sezonu reprezentacyjnego i nie ma co oczekiwać, że każdy będzie w najwyższej formie. Może za to podobać się to, jak skuteczna była Magda Stysiak, to, jak grała Agnieszka Korneluk czy to, jak piłki dystrybuowała Kasia Wenerska, która po raz kolejny pod nieobecność Asi Wołosz pokazuje naprawdę dużą klasę. Więc się nie czepiam, są zwycięstwa to nie szukajmy dziury w całym. Nie szukamy dziury w całym, ale może dostrzega pani elementy, nad którymi Polki powinny jeszcze popracować? Siatkówka jest dosyć ograniczona jeżeli chodzi o liczbę elementów, które można poprawić.Trzeba pracować nad każdym z nich. Trener Lavarini jest perfekcjonistą i będzie się przykładał do wszystkiego. Ja mam wrażenie, że mamy jeszcze spore rezerwy w zagrywce. Do tego dochodzi komunikacja, która niekiedy zawodziła w momentach, gdy na boisku było kilka nowych dziewczyn. A właściwie "starych-nowych", bo te zawodniczki przewijały się już przez reprezentację, ale w określonych systemach boiskowych nie miały zbyt wielu okazji funkcjonować, więc to jest coś, do czego muszą się przyzwyczaić. Malwina Smarzek nie poleciała do Turcji. "Jeszcze ją zobaczymy" W Turcji zabrakło Malwiny Smarzek, to było dla pani zaskoczenie? Trochę tak. Patrząc na to, jak zaprezentowała się w sparingu w Bielsku-Białej wydawało mi się, że może być takim naturalnym wyborem do sprawdzenia na ten pierwszy turniej. Natomiast mam wrażenie, że jeszcze ją zobaczymy. Wspomniała pani o Katarzynie Wenerskiej, która przed rokiem udanie zastąpiła Joannę Wołosz, a teraz w Turcji też nie zawiodła. Spodziewa sie pani, że będzie dostawała więcej szans czy jednak gdy nasza kapitan wróci do gry to kwestię wyboru pierwszej rozgrywającej będziemy mieli zamkniętą? Podoba mi się, że trener Lavarini pokazuje swoją mądrość i jest w stanie wybrać tę zawodniczkę, która na ten moment dla niego i dla zespołu jest najbardziej wartościową. Mam wrażenie że tak to się będzie odbywało przez cały sezon reprezentacyjny, bo jednak są pewne style gry, które bardziej odpowiadają jednej zawodniczce, a są takie, które bardziej odpowiadają drugiej. A na której pozycji spodziewa się pani największej rywalizacji? Na pewno na przyjęciu będzie rywalizacja, bo już Natalia Mędrzyk pokazała, że ona chętnie wskoczyłaby do dwunastki czy trzynastki na igrzyska. A oprócz Martyny Łukasik drugiego "pewniaka" do szóstki chyba nie ma. Olivia Różański wypadła ostatnio ze składu przez uraz, są jeszcze Monika Fedusio, Julita Piasecka i Paulina Damaske, która też pojawiła się w szerokiej kadrze. Tych nazwisk do tego, żeby pojawić się w reprezentacji na tę najważniejszą imprezę roku, jest coraz więcej. Naszej kadry nie omijają problemy zdrowotne - po zapaleniu wyrostka do pełni sił dochodzi Maria Stenzel, Agnieszka Korneluk z powodu drobnego urazu nie zagrała z Japonią, a Olivia Różański nagle wypadła z gry jeszcze przed turniejem. Powinniśmy się martwić każdą taką sytuacją czy jednak Stefano Lavarini ma do dyspozycji taką głębię składu, że jest w stanie szybko "łatać dziury"? Chcielibyśmy, żeby wszystkie zawodniczki były zdrowe. Najważniejsze jest to, żeby urazy, które się przytrafiają, nie były zbyt poważne. Żeby nie były to takie urazy, które wyłączają, tak jak Marię Stenzel, na miesiąc z treningu. Bo wtedy dochodzi kwestia tego, jak szybko siatkarka będzie mogła wrócić do dyspozycji meczowej, którą prezentowała wcześniej. Zawsze jest to duże zmartwienie i duży ból głowy dla trenera, bo na igrzyskach potrzebujemy najmocniejszego składu w najlepszej formie i gotowego na każde wyzwanie. Polskie siatkarki w światowej czołówce? Kaczor Bednarska: Boję się pompowania balonika Jeszcze kilka lat temu nasza kadra miała problem z nawiązaniem rywalizacji z najlepszymi, z kolei przed rokiem zajęła trzecie miejsce w Lidze Narodów, teraz też świetnie zaczęła i jest na trzecim miejscu w rankingu. Można już mówić o tym, że należymy do światowej czołówki czy jednak wciąż jest za wcześnie na takie oceny? Ja zawsze jestem bardzo powściągliwa w ocenianiu, że jesteśmy już światową czołówką. Boję się pompowania balonika, bo przecież jesteśmy w sezonie olimpijskim. Natomiast widać, że Polki weszły na taki poziom, że inne reprezentacje chcą rozgrywać z nimi sparingi, chcą z nimi rywalizować i każdy mecz z nami jest wartościowy. To jest bardzo cenne też dlatego, że dziewczyny, które mniej grały na międzynarodowych parkietach, poczuły, jak to jest rywalizować z najlepszymi siatkarkami na świecie. Cieszę się z takiego obrotu spraw i mam nadzieję, że na tym topie zostaniemy jak najdłużej. A propos pompowania balonika, Przed igrzyskami dużo mówi się o tym, że nasi siatkarze są faworytami do złota, nieco mniej uwagi poświęca się siatkarkom. A czego pani spodziewa się po występie kadry Lavariniego w Paryżu? Spodziewam się przede wszystkim tego, że zagrają z dużą jakością. Jeżeli będzie jakość, jeżeli będzie mental i ranga imprezy nie przytłoczy dziewczyn, to będzie dobrze. Trener Lavarini zna smak gry na igrzyskach, bo prowadził Koreanki, więc wie, jak rozmawiać ze swoimi siatkarkami, by dla nich nie był to za duży krok. Wtedy będą gotowe i będą zdawały sobie sprawę, że "albo teraz, albo nigdy". Bo druga taka szansa może się nie nadarzyć. Chciałabym, żeby grały tak, jakby jutra nie było i walczyły o każdą piłkę. Czyli jeśli mental zadziała i Polki zagrają, jakby jutra nie było, to medal może być? To już jest sprawa otwarta. Czasami to jest kwestia tego, jak się spotkania w grupie poukładają, z kim się będzie w tej grupie grało. Dlatego też niezwykle istotne jest to, jak wysoko skończymy w rankingu FIVB przed losowaniem grup do Paryża. Do Paryża Lavarini zabierze 12 siatkarek, plus jedną do pomocy przy treningach. Pani zdaniem trener ma już wytypowane tzw. "pewniaki", czyli siatkarki, które na pewno pojadą na igrzyska? Można być pewniakiem, ale zdrowie może pokrzyżować plany. Poczekajmy, nie spieszmy się z rozdawaniem miejsc, pozostawmy to trenerowi Lavariniemu.