Po bardzo cennym zwycięstwie z Włoszkami również niżej notowana Francja nie miała szans z reprezentacją Polski. "Biało-Czerwone" odprawiły rywalki błyskawicznie, a mecz był okazją do dwóch debiutów w Lidze Narodów. W porównaniu do szóstki, która zainaugurowała pierwszy mecz w Lidze Narodów, trener Stefano Lavarini dokonał dwóch zmian. Do składu wskoczyły środkowa Kamila Witkowska i rozgrywająca Marlena Kowalewska. Polki zaczęły spotkanie nieźle, ale kiedy zaskoczyła je zagrywka rywalek, był remis 4:4. Kolejne cztery akcje wygrały jednak "Biało-Czerwone" przy zagrywkach Agnieszki Korneluk. Przewaga wzrosła nawet do sześciu punktów, ale Polki zaczęły popełniać błędy. W aut zaatakowała Magdalena Stysiak, przewaga zmalała do zaledwie punktu. Po kilku minutach Polki odbudowały jednak zapas nad rywalkami. Pomógł blok, trzy punkty zdobyła nim Korneluk, która już w pierwszym meczu błyszczała w tym elemencie. Wynik na 25:20 atakiem po efektownej kombinacji ustaliła Martyna Łukasik. Polskie siatkarki bezlitosne w Lidze Narodów. Stefano Lavarini dał szansę zmienniczkom Francuzki to jedyne przeciwniczki Polek w Antalyi, które mają już pewny udział w igrzyskach olimpijskich. Zagrają w nich jako gospodynie, ale w Lidze Narodów dopiero debiutują. W rankingu FIVB zajmują dopiero 16. pozycję, co oznacza, że ewentualna porażka z nimi kosztowałaby "Biało-Czerwone" aż kilkanaście punktów rankingowych. A pozycja w tej klasyfikacji będzie ważna ze względu na rozstawienie w koszykach do losowania grup turnieju olimpijskiego. Druga partia piątkowego spotkania to kolejna zmiana w polskiej ekipie - zamiast Stysiak seta rozpoczęła Monika Gałkowska. Prowadzenie 4:3 objęły jednak Francuzki. Trener polskiej kadry Lavarini poprosił wówczas o przerwę, a po niej dwa kolejne punkty blokiem zdobyła Korneluk. To był impuls, po którym znów Polki zaczęły budować przewagę. Po autowej zagrywce Iman Ndiaye "Biało-Czerwone" prowadziły już 10:6. Ponownie przydarzył im się jednak przestój, niedokładności, atak w antenkę Gałkowskiej. I różnica zmalała do zaledwie punktu. Ale Polki dogonić się nie dały. Kapitalną serią w polu zagrywki popisała się Korneluk. Środkowa zdobyła tym elementem trzy punkty z rzędu, Polska prowadziła już 21:14 i set był rozstrzygnięty. Partię wygraną 25:16 zakończył kolejny błąd Francuzek. Wielka szansa dla polskiej siatkarki. To ona ma zastąpić gwiazdę kadry Wysoka wygrana Polek wyraźnie wytrąciła rywalki z równowagi. Trzecia partia to już absolutna dominacja "Biało-Czerwonych". Już po kilku minutach prowadziły 8:1, a trener rywalek Emile Rousseaux wykorzystał dwie przerwy. Pod siatką nie tylko w bloku, ale i w ataku nadal brylowała Korneluk. Rywalki popełniały zaś błąd za błędem. W drugiej części seta Korneluk dostała już wolne, zastąpiła ją Joanna Pacak. Lavarini posłał też w bój Julitę Piasecką, szansę debiutu dostały też Paulina Damaske i Justyna Łysiak. Polskie siatkarki bez problemów utrzymały jednak prowadzenie, Lavarini mógł swobodnie się uśmiechać - jego zespół wygrał 25:17. Już w sobotę reprezentacja Polski rozegra trzeci mecz w Lidze Narodów. Zmierzy się w nim z Holandią, z którą niedawno dwa razy rywalizowała w sparingach w Bielsku-Białej. Polska: Stysiak, Korneluk, Łukasik, Kowalewska, Witkowska, Mędrzyk - Szczygłowska (libero) oraz Wenerska, Gałkowska, Piasecka, Pacak, Damaske, Łysiak (libero) Francja: Rotar, Respaut, Olinga, Schalk, Bernard, Elouga - Giardino (libero) oraz Ndiaye, Diouf, Stoliljković, Gicquel