Polskie siatkarki zachwycają, ale to za mało. Przykre obrazki prosto z trybun
Polskie siatkarki w tym sezonie są pewne gry w finałach Ligi Narodów, ale o odpuszczaniu wstępnej fazy rozgrywek nie ma mowy. Drużyna Stefano Lavariniego po siedmiu meczach została wiceliderem rozgrywek, dostarcza kibicom świetnych widowisk, ale kibiców w Belgradzie to nie przekonuje. W trakcie meczu Polska - Niemcy wielka hala w stolicy Serbii znów świeciła pustkami. To było kolejne spotkanie, w którym frekwencja wyraźnie nie dopisała.

Liga Narodów siatkarek to jedne z ulubionych rozgrywek polskich siatkarek. W dwóch ostatnich sezonach kończyły rozgrywki na trzecim miejscu, a w tym roku mają apetyt co najmniej na powtórzenie tego wyniku. Pierwsze dwa turnieje pokazały już siłę zespołu, który znakomicie radzi sobie mimo braku kilku ważnych ogniw z poprzedniego sezonu.
Polki kapitalnie rozpoczęły rywalizację na turnieju w Pekinie, gdzie wygrały trzy z czterech spotkań, uznając jedynie wyższość mistrzyń Europy z Turcji. W Belgradzie, gdzie rozgrywają swój drugi turniej, na razie jest jeszcze lepiej - pokonały Holandię, USA i Niemcy. A to dało polskiej drużynie awans na drugie miejsce w tabeli rozgrywek.
I podczas gdy w reprezentacji Polski wszystko jest w jak najlepszym porządku, w oczy rzuca się to, co dzieje się dookoła. Trybuny w czasie meczów "Biało-Czerwonych" świecą bowiem pustkami.
Liga Narodów siatkarek. Polscy kibice ratowali sytuację
Piątkowy mecz Polska - Niemcy był tego dobitnym przykładem. Mimo że spotkały się dwie niepokonane w Belgradzie drużyny, miejscowych kibiców mecz na trybuny nie przyciągnął. W oczy rzucały się długie rzędy pustych krzesełek. Sytuację ratowały grupki rozsianych po hali polskich kibiców, którzy przyjechali za swoją drużyną do stolicy Serbii. Według oficjalnych danych spotkanie oglądało z trybun 500 osób.
Pustki na trybunach są tym bardziej dojmujące, że Belgrad Arena, gdzie rozgrywane są mecze Ligi Narodów, to olbrzymi obiekt, jeden z największych w Europie. W hali może pomieścić się ponad 18 tysięcy widzów, ale wydarzenia sportowe pozwalały na dostawienie dodatkowych krzesełek i znacznie wyższą frekwencję. Swego czasu mecz reprezentacji Serbii w Lidze Światowej zgromadził ponad 22 tysiące kibiców. Rekord Belgrad Areny to ponad 24 tys. widzów - tylu przyciągnęła koszykarska Crvena Zvezda.
Na meczach tegorocznej Ligi Narodów o takiej frekwencji można pomarzyć. Czwartkowe spotkanie Polska - USA obejrzało 550 osób. Nieco lepiej było w środę na meczu Polska - Holandia, gdy frekwencja sięgnęła 1250 kibiców. Ale już choćby mecz Francji z Holandią przyciągnął na trybuny zaledwie 300 osób.
Frekwencję ratuje reprezentacja Serbii. Mistrzynie świata w tegorocznej Lidze Narodów zawodzą, przegrały na razie komplet sześciu spotkań i powoli mogą pożegnać się z nadziejami na awans do turnieju finałowego. Ich spotkania w Belgradzie przyciągnęły przynajmniej kilka tysięcy kibiców. W trakcie meczu Niemcy - Serbia dopingowało je 4400 kibiców, na spotkaniu z USA 5800.
Być może kibice w końcu mocniej dopiszą w trakcie meczu Polska - Serbia. Drużyna Lavariniego właśnie rywalizacją z gospodyniami zakończy drugi tydzień Ligi Narodów - mecz w niedzielę o godz. 20. Polki na wsparcie pełnej hali będą musiały poczekać do turnieju finałowego w Łodzi, gdzie organizatorzy liczą na zdecydowanie wyższą frekwencję.


