Polskie siatkarki rozpoczęły sezon reprezentacyjny rewelacyjnie. Były niepokonane w dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów, potem po kapitalnym spotkaniu ograły w ćwierćfinale mistrzynie Europy z Turcji. Euforia nieco opadła po półfinale, ale Polki potrafiły podnieść się na ostatnie spotkanie rozgrywek. Brązowy medal Ligi Narodów to jeden z największych sukcesów w historii kobiecej kadry. Siatkarki wywalczyły go po wyrównanym boju z Brazylią. W ten sposób powtórzyły wyczyn sprzed roku, gdy w meczu o trzecie miejsce ograły Amerykanki. Po dotkliwej półfinałowej porażce z Włochami trener Stefano Lavarini zdecydował, że do szóstki wróci przyjmująca Natalia Mędrzyk. Mimo tej zmiany "Biało-Czerwone" nie zaczęły spotkania najlepiej. Rywalki szybko były w stanie wyprowadzić skuteczne kontrataki i prowadziły 11:7. Włoski trener polskiej drużyny przerwał więc grę, a po tym czasie jego siatkarki odrobiły trzy punkty do Brazylijek. A wkrótce było jeszcze lepiej. Polki zdobyły pięć punktów z rzędu przy zagrywkach Agnieszki Korneluk. U rywalek w ataku pomyliła się doświadczona Thaisa, "Biało-Czerwone" wygrywały 17:14. Przewaga co prawda nie rosła, ale polskie siatkarki kapitalnie radziły sobie w długich akcjach. W obronie ponownie błyszczała Aleksandra Szczygłowska, ważne piłki kończyła wprowadzona z rezerwy Malwina Smarzek. Polska wygrała 25:21. Trudne chwile polskich siatkarek po półfinale. "Dostaliśmy mocno" Wielkie emocje i kapitalna walka. Brazylia odpowiedziała, Polska zareagowała Brazylijki przez tegoroczną Ligę Narodów szły jak burza. W fazie interkontynentalnej nie przegrały ani jednego meczu, bez problemów wygrały ćwierćfinał z Tajlandią. W pierwszym meczu z Polską, w czasie turnieju w Hongkongu, wygrały 3:1. Niespodziewanie w półfinale przegrały jednak po tie-breaku z Japonią. I nie miały zbyt wiele czasu na odpoczynek - padły ofiarą terminarza, który dzień wcześniej nie pozwolił w pełni zregenerować się Polkom po meczu z Turcją. W drugim secie w brazylijskiej drużynie była już przyjmująca Julia Bergmann, która w czasie spotkania z Japonią miała problemy z łydką. I Brazylijki odskoczyły na dwa punkty, kiedy zablokowały atak Magdaleny Stysiak. Gdy zaczęło szwankować polskie przyjęcie, "Biało-Czerwone" przegrywały 10:13. "Musimy być cierpliwi!" - grzmiał w czasie przerwy Lavarini. Po niej Polki błyskawicznie odrobiły straty, ponownie pomogła podwójna zmiana i wejście Smarzek oraz Katarzyny Wenerskiej. Po chwili znów trzy punkty przewagi miała jednak Brazylia. "Biało-Czerwone" przetrwały trudny moment i jeszcze raz odrobiły straty, odważnie grała Martyna Łukasik. W końcówce emocji było mnóstwo, cuda w obronie wyczyniała Gabi Guimaraes. Polki miały dwie piłki setowe, ale rywalki przejęły inicjatywę i po autowym ataku Mędrzyk wygrały 28:26. Stefano Lavarini podjął kluczową decyzję. Dla gwiazdy jest jeszcze nadzieja Trzeciego seta Polki rozpoczęły od prowadzenia 3:0, ale już po chwili był remis. Problemem ponownie było przyjęcie zagrywki, Mędrzyk ustąpiła miejsca na boisku Martynie Czyrniańskiej. 20-letnia przyjmująca dobrze wprowadziła się do gry, trwała wyrównana walka, wynik oscylował wokół remisu. Pokazał się polski blok, zwłaszcza pary Stysiak-Korneluk. Przy prowadzeniu Polski 16:14 trener rywalek Ze Roberto poprosił o przerwę. Po niej trwał jednak koncert Polek. Czyrniańska popisała się blokiem, w aut zaatakowała Gabi, różnica wzrosła do pięciu punktów. "Biało-Czerwone" prowadzenia nie oddały, wygrały 25:21. Tie-break zdecydował o medalu Ligi Narodów. Wielkie emocje i euforia Polek W składzie na czwartą partię pozostała Czyrniańska. Nadal dobrze w ataku radziła sobie Łukasik, za to Brazylijki coraz częściej się myliły. "Biało-Czerwone" prowadziły trzema punktami. Coraz częściej udawało się im podbijać ataki rywalek, wygrywały już 10:5. Ze Roberto szukał pomocy wśród rezerwowych i przewaga Polek zaczęła spadać. W ataku brylowała Bergmann i po kilku minutach był remis 13:13. Po chwili to Brazylijki uciekły na dwa punkty, a po zablokowanym ataku Stysiak nawet na trzy. Kiedy Bergmann wykończyła jeszcze jeden kontratak, "Canarinhos" prowadziły już 21:17. Tych strat odrobić się już nie udało, Brazylia zwyciężyła 25:19. O losach medalu zdecydował więc tie-break. Polki zaczęły go od dwóch punktów zdobytych blokiem, ale wynik cały czas był bliski remisu. Brazylijki nerwowo grały w polu serwisowym, a kiedy kontratak wykończyła Stysiak, Polska wygrywała już 7:4. Po zmianie stron nadal trwał festiwal bloków, przewaga ekipy Lavariniego sięgnęła pięciu punktów. Polki były też lepiej zorganizowane od rywalek, coraz mocniej świętowały każdą akcję. Miały aż sześć piłek meczowych, wygrały 15:9 i rozpoczęły szaloną radość. Po raz kolejny Polska zagra z Brazylią już na igrzyskach olimpijskich. Wcześniej rozstrzygnie się sprawa złotego medalu Ligi Narodów - w niedzielnym finale Włochy zmierzą się z Japonią. Brazylia: Ana Cristina, Thaisa, Rosamaria, Macris, Carol, Gabi - Nyeme (libero) oraz Roberta, Kisy, Bergmann, Pri Daroit, Priscila Polska: Stysiak, Korneluk, Łukasik, Wołosz, Jurczyk, Mędrzyk - Szczygłowska (libero) oraz Smarzek, Wenerska, Czyrniańska