Polskie siatkarki przegrywają, Stefano Lavarini reaguje. "Muszę porozmawiać"
Polskie siatkarki postawiły trudne warunki mistrzyniom Europy, ale ostatecznie przegrały z reprezentacją Turcji 2:3. To pierwsza porażka polskiej drużyny w tegorocznej Lidze Narodów. Stefano Lavarini, trener "Biało-Czerwonych", spokojnie podchodzi do przegranej, ale nie pudruje przesadnie rzeczywistości. "Mam z tyłu głowy kilka rzeczy, o których z pewnością będę musiał porozmawiać z zespołem" - powiedział po meczu w rozmowie z reporterem Volleyball World.

Mecz Polska - Turcja był drugim poważnym sprawdzianem reprezentacji Polski w tegorocznej Lidze Narodów. Na otwarci turnieju w Pekinie "Biało-Czerwone" pokonały 3:0 niżej notowaną Tajlandię, ale potem ograły w czterech setach mocną reprezentację Chin. W sobotę na ich drodze stanęły aktualne mistrzynie Europy.
Dwa lata temu w ćwierćfinale tamtego turnieju Turczynki rozbiły właśnie Polskę. W meczu Ligi Narodów w Pekinie przepaści między drużynami nie było. "Biało-Czerwone" w świetnym stylu wygrały drugą i czwartą partię. Zdecydowanie na korzyść Turczynek rozstrzygnął się natomiast tie-break, wygrany przez rywalki Polek 15:7.
"Mieliśmy dużo wzlotów i upadków. Mam z tyłu głowy kilka rzeczy, o których z pewnością muszę porozmawiać z zespołem" - przyznał po meczu Stefano Lavarini, selekcjoner polskiej drużyny, w rozmowie z Volleyball World.
Liga Narodów siatkarek. Stefano Lavarini po Polska - Turcja: "Czegoś się nauczyliśmy"
O tym, jak wyrównane było spotkanie Polek z Turcją, świadczą pomeczowe statystyki. Obie drużyny miały podobną skuteczność w ataku, podobnie było z dokładnością przyjęcia, choć w tej statystyce górowały nawet polskie siatkarki. Oba zespoły zdobyły po 12 punktów blokiem. Polki popełniły jednak nieco więcej błędów od rywalek - oddały im po własnych pomyłkach o pięć punktów więcej, niż same zyskały.
Po polskiej stronie pokazały się też zawodniczki, które dotąd za wiele w Pekinie nie grały. Udanie zaprezentowała się debiutująca w tegorocznej Lidze Narodów środkowa Dominika Pierzchała, pełne spotkanie w podstawowym składzie rozegrała przyjmująca Olivia Różański.
To była kolejna szansa, by się uczyć. Rywalki dały nam dobrą lekcję, szczególnie w elemencie ataku, gdy wybijały piłki po bloku w aut. Walczyliśmy, pokazaliśmy kilka dobrych rzeczy. Może nie tyle, ile byśmy chcieli, ale czegoś się nauczyliśmy i na koniec dnia możemy być całkiem zadowoleni
~ ocenia Lavarini.
Jego zawodniczki rozegrają w Pekinie jeszcze jedno spotkanie. Ich rywalem będzie powracająca do Ligi Narodów po dwóch latach przerwy reprezentacja Belgii. W tym meczu to Polki będą faworytkami. Bez względu na wyniki pierwszej fazy rozgrywek, o miejsce w finałach drużyna Lavariniego nie musi się martwić - zostaną rozegrane w lipcu w Łodzi. Gospodarz ma pewny udział w Final Eight.