Polskie siatkarki przez rozgrywki tegorocznej Ligi Narodów idą jak burza, potwierdzając przy okazji, że trzecie miejsce w ubiegłorocznej edycji nie było dziełem przypadku. "Biało-Czerwone" wygrały wszystkie osiem dotychczasowych spotkań, ogrywając po drodze. m.in. mistrzynie świata Serbki oraz mistrzynie olimpijskie Amerykanki. I straciły po drodze zaledwie dwa sety, dzięki czemu są liderkami turnieju po dwóch turniejach fazy zasadniczej. Po ostatnim spotkaniu, w którym podopieczne Stefano Lavariniego w Arlington pokonały 3:1 gospodynie tej części zmagań, organizatorzy Ligi Narodów zaprosili do wywiadu Magdalenę Stysiak. A ta podkreśliła, jak ważne są dla naszych zawodniczek dotychczasowe triumfy. "Spodziewałyśmy się bardzo ciężkiego meczu. Wiemy jakim mocnym zespołem jest drużyna USA, ale wierzymy w swoją siatkówkę. Wiemy, że się rozwijamy, że zaczynamy grać dobrą siatkówkę i jesteśmy bardzo szczęśliwe z tego zwycięstwa. Bo wygrywanie z drużynami takimi jak USA, Serbia, Brazylia i Turcja to dla nas bardzo duże wydarzenie" - zaznaczyła atakująca. Świetne Stysiak i Wołosz. Mamy jeszcze jedną bohaterkę Stysiak, którą oglądaliśmy także podczas pierwszego turnieju w tureckiej Antalyi, od początku rozgrywek nie zawodzi i zgodnie z oczekiwaniami jest najlepszą atakującą naszej kadry - z 128 punktami na koncie zajmuje z kolei siódme miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących siatkarek w dotychczasowych meczach Ligi Narodów. Ze świetnej strony pokazywała się także Joanna Wołosz, która do kadry meczowej wróciła dopiero przed turniejem w Arlington, ponieważ wcześniej otrzymała dłuższe wolne ze względu na późne zakończenie rozgrywek w klubie. Kapitan "Biało-Czerwonych" w ostatnich spotkaniach potwierdzała, że jest jedną z liderek zespołu i razem ze Stysiak może prowadzić reprezentację do kolejnych zwycięstw. Szalona radość polskich siatkarek. Kapitalny widok po triumfie z USA Przed rozpoczęciem sezonu kadrowego można było w ciemno obstawiać, że to właśnie Stysiak i Wołosz będą błyszczały w drużynie narodowej. Dość nieoczekiwanie na bohaterkę tegorocznych rozgrywek wyrasta jednak ich koleżanka z zespołu - mowa o Aleksandrze Szczygłowskiej, która pod nieobecność Marii Stenzel, która wciąż dochodzi do siebie po operacji wycięcia wyrostka robaczkowego, została pierwszą libero zespołu. I w niesamowity sposób wykorzystała szansę otrzymaną od Stefano Lavariniego. Szczygłowska, według statystyk prowadzonych przez organizatorów Ligi Narodów, jest obecnie drugą najlepiej broniącą siatkarką rozgrywek - z 68,57 proc. pozytywnego przyjęcia ustępuje tylko Kierze Van Ryk z Kanady (70,07 proc.). Nie brakuje głosów, że nasza zawodniczka jest najlepszą libero tegorocznych zmagań - tak twierdzi chociażby siatkarski ekspert Jakub Balcerzak. "Szczygłowska jest najlepszą libero tegorocznego sezonu VNL 2024" - napisał w serwisie X (dawny Twitter), a pod jego wpisem rozgorzała dyskusja, czy Stenzel nie powinna obawiać się o miejsce w składzie reprezentacji gdy już wróci do gry. "W tym momencie ciekawe na kogo postawi Lavarini gdy Marysia Stenzel wróci do 14" - czytamy w jednym z komentarzy. "To chyba największa zagadka w składzie na igrzyska" - odpowiedziała jedna z internautek. "Wszechstronna libero - przyjmie, obroni, świetnie wystawi górnym sposobem... Jak będzie potrzeba to i pewnie zaatakuje. Oby tak dalej" - ocenił kolejny z kibiców. Dramatyczne wyznanie polskiej gwiazdy. Poruszająca walka z chorobą