Damian Gołąb, Interia: Już na starcie czuć, że to inny sezon od poprzednich? Magdalena Stysiak, atakująca reprezentacji Polski: Nie wiem, bo nie nakładamy sobie na razie presji. Nie towarzyszy nam też presja, że w Lidze Narodów musimy walczyć o zakwalifikowanie się na igrzyska. Jedziemy tam zagrać dobrą siatkówkę, wygrać, co się da, a przy okazji przygotować się do igrzysk. Z przyjemnością wraca się do kadry? - Tak, w tych latach zawsze dobrze wraca się do reprezentacji. Trochę się pozmieniało: i atmosfera, i ludzie dookoła. Same plusy. Pojawiają się te same zawodniczki, tylko niektóre są nowe i bardzo dobrze wkomponują się w zespół. Atmosfery nie trzeba budować na nowo. Często mówiłaś, że czujesz się na siłach, by być jedną z zawodniczek, które mogą dźwigać na barkach kadrę. Być liderką - to twoja rola? - Nie ma tu liderki. Nie ma tylko jednej zawodniczki, która gra dobrze. Musimy wszystkie grać dobrze, aby coś wygrać. Kiedy tylko jedna zawodniczka będzie dobrze się prezentować, niestety chyba się to nie uda. Oczekiwania są duże, presja na barkach każdej zawodniczki. Jestem jednak atakującą i wiadomo, że punktów zawsze będę mieć najwięcej, bo taka jest jej rola. Jak zdrowie po sezonie ligowym? - Bardzo dobrze. Uważam, że to był jeden z najlepszych sezonów w moim życiu. Bardzo dobrze się czułam fizycznie i psychicznie. W grze też było bardzo fajnie - do stycznia. Później, wiadomo, wróciła Melissa Vargas i to ona zaczęła grać. Wiedziałam o tym, to było w porządku. Można powiedzieć, że odpoczywałam przed kadrą (śmiech). Trudno było się z tym pogodzić? W końcu chyba przez cały sezon pracuje się po to, by grać w najważniejszych spotkaniach. - Tak, ale fajnie mieć dwie takie atakujące w zespole. Od trenera zależy, jak je wykorzysta. Pracowałam do stycznia, fajnie mi się grało, byłyśmy na pierwszym miejscu, przegrałyśmy tylko jeden mecz. To świadczy o tym, że wykonałam fajną pracę. Później Melissa to dokończyła, razem cieszyłyśmy się ze złota. Ludzie w Turcji są mocno "zafiksowani" na kobiecą siatkówkę? - Są. Ale to przecudowni ludzie zakochani w siatkówce. Spotkałam się tylko z dobrymi kibicami. U nas w Fenerbahce była grupka bardzo fajnych ludzi, którzy przychodzili na każdy mecz. To jest świetne. Fenerbahce chce być tak wielkim klubem, by wygrywać wszystkie rozgrywki. Prezes klubu po zakończeniu sezonu sugerował, że brak triumfu w Lidze Mistrzyń był rozczarowaniem. Oczekiwania w klubie muszą być olbrzymie. - Tak, to było rozczarowanie i to był wielki problem, gdy przegrałyśmy. Uważam, że o wszystkim rozstrzygnął pierwszy mecz półfinałowy, który przegrałyśmy 0:3 na wyjeździe [z Allianz Vero Volley Milano - przyp. red.]. Nie udało nam się tam wygrać ani jednego seta. Miałyśmy bardzo zły dzień, zagrałyśmy bardzo złą siatkówkę. Rywalki to wykorzystały, później mimo przegranej w rewanżu wygrały w tie-breaku. Czuć było rozczarowanie, Liga Mistrzyń była jednym z naszych celów. Szykuje się hitowy transfer? Magdalena Stysiak zabrała głos w sprawie przyszłości Magdalena Stysiak o problemie Marii Stenzel: Dobrze, że to się stało w Polsce Jesteś pewna wyjazdu na igrzyska? - Jeśli zdrowie pozwoli, to tak. Spodziewasz się dużej rywalizacji o miejsce w składzie na igrzyska na pozostałych pozycjach? Na kilku na pewno są znaki zapytania. - Myślę, że rywalizacja będzie bardzo duża na każdej pozycji. Ok, powiedziałam, że jeżeli zdrowie mi pozwoli... Nie można być niczego pewnym, ale bardzo bym chciała zagrać na igrzyskach. Jeżeli trener będzie ze mnie zadowolony, myślę, że nie będzie problemu. Rywalizację bardzo widać na treningach. Ale to zdrowa rywalizacja, a to jest najważniejsze. Jak odebrałaś problemy ze zdrowiem Marii Stenzel? - Nikomu źle nie życzę, ale dobrze, że to się stało w Polsce, a nie na jakimś wyjeździe, bliżej igrzysk. Jestem pewna, że do igrzysk wróci i będzie w swojej bardzo dobrej formie, bo to jest Marysia. Naprawdę zrobi wszystko, żeby wrócić. Niestety to nie jest kontuzja typowo sportowa, to sytuacja zdrowotna, na którą nikt nie ma wpływu. Z tego, co wiem, to trzy tygodnie i powoli będzie wracać do sportu. Jest już coraz lepiej, kilka dni temu miała wyciągane ostatnie szwy. Powoli wraca, ale rehabilitacja musi trwać. Twój cel na Ligę Narodów i najbliższe tygodnie? - Wytrwać w zdrowiu, wygrać co się da i walczyć o każdy punkt. Możemy powiedzieć, że nie zależy nam na rankingu FIVB, ale to jednak jedyny turniej przygotowawczy przed igrzyskami. Fajnie będzie więc wygrać kilka meczów. Turniej finałowy to dla nas minimum. Rozmawiał Damian Gołąb