Reprezentacja Polski siatkarek od początku turnieju w Pekinie pokazywała się z dobrej strony, w pewnym momencie wskoczyła nawet na podium rankingu FIVB. Akurat w meczu z niżej notowaną Belgią zbyt wielu punktów rankingowych do zdobycia nie było, ale stawką był powrót na zwycięską ścieżkę po porażce 2:3 z Turcją. To się udało i udany turniej Polki puentują efektownym zwycięstwem. W ostatnim spotkaniu w Pekinie trener Stefano Lavarini zdecydował się na większe zmiany w składzie. W rezerwie zaczęły największe gwiazdy kadry, jak Magdalena Stysiak czy Aleksandra Korneluk. Szansę w pierwszej szóstce dostały za to m.in. Malwina Smarzek czy Alicja Grabka. Mimo zmian Polki rozpoczęły z dużą energią i szybko zbudowały przewagę. Po "kiwce" Grabki z drugiej piłki prowadziły już 9:5 i trener rywalek poprosił o przerwę. Przewaga "Biało-Czerwonych" jednak rosła. Po kontrataku wykończonym przez Martynę Łukasik prowadziły już 17:10. Polki dobrze przyjmowały, umiejętnie grą kierowała Grabka. Rywalki popełniały błędy, tego seta nie uratowały dla nich kolejne zmiany. Polki w końcówce dołączyły jeszcze punkty blokiem, skończyło się rozbiciem rywalek 25:11. Set trwał tylko 20 minut. Liga Narodów siatkarek. Polska drużyna znokautowała Belgię w dwóch pierwszych setach Początek drugiej partii to nadal koncert Polek. Rozpoczęły od punktowego bloku, wygrały pięć pierwszych akcji i trener Kris Vansnick znów błyskawicznie poprosił o przerwę. Belgijki zdobyły jednak pierwszy punkt dopiero przy stanie 7:0 dla ekipy Lavariniego. Udany atak był dziełem Britt Herbots, największej gwiazdy Belgii, która jednak w pierwszej partii nie była w stanie zagrozić Polkom. Mocno zagrywała Olivia Różański, która dzień wcześniej po meczu z Turcją podkreślała, że ma w tym elemencie jeszcze rezerwy. W kontratakach dobrze spisywała się Łukasik i Polska prowadziła już 12:3. Szansę od Lavariniego dostała Paulina Damaske, a na boisku trwał koncert Polek. Były nie do zatrzymania, Grabka zupełnie gubiła blok rywalek, w ataku brylowały Łukasik i Smarzek. Polska atakująca po dwóch setach miała już na koncie 15 punktów, a "Biało-Czerwone" wygrały 25:15. Belgijki zupełnie nie radziły sobie z przemeblowanym składem polskiej drużyny, a przecież wcześniej w Pekinie potrafiły pokonać Tajlandię czy urwać seta Francji. Do Ligi Narodów wracają po dwóch sezonach przerwy i ich celem z pewnością jest utrzymanie w elitarnych rozgrywkach. Na trzeciego seta w polskiej ekipie nie wyszła już Różański, bo w składzie pozostała Damaske, rezerwowa w trzech pierwszych spotkaniach. Po drugiej stronie roszad było mnóstwo, a na początku trzeciej partii Belgia w końcu objęła prowadzenie 4:3. Po chwili na boisko padła Smarzek, która zderzyła się z jedną z koleżanek, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu i atakująca mogła kontynuować grę. Tyle że po polskiej stronie coś się zacięło, rywalki prowadziły już 9:5. Lavarini poprosił o przerwę i po zagrywce Łukasik Polska błyskawicznie odrobiła straty. Po kilku minutach wyrównanej gry Belgia jeszcze raz odskoczyła, po nieudanym ataku Damaske rywalki prowadziły 19:17. Ponownie jednak Polki szybko opanowały sytuację, Belgijki znów zaskoczył serwis Grabki. Po chwili kontratak wykończyła Smarzek i to "Biało-Czerwone" miały dwa punkty przewagi. Skończyło się jednak wyrównaną końcówką, a po niej zwycięstwem Polek 27:25. Po czterech meczach Polska ma na koncie trzy zwycięstwa i 10 punktów. Teraz drużyna Lavariniego ma tydzień przerwy, po którym uda się na turniej do Belgradu. Belgia: Herbots, Van Sas, Martin, Lemmens, Van Avermaet, Radovic - Rampelberg (libero) oraz Demeyer, Fransen, Verhelst, Nagels, Koulberg Polska: Smarzek, Pierzchała, Różański, Grabka, Gryka, Łukasik - Szczygłowska (libero) oraz Damaske, Łysiak, Stysiak, Wenerska