Aleksander Śliwka to przyjmujący, który odpowiada w kadrze za bardziej defensywną część zadań w porównaniu do Wilfredo Leona. Ten ostatni ma być przede wszystkim postrachem w ataku. Tyle że w meczu z Brazylią w tym elemencie kompletnie zawodził. Jak jednak nie szło mu w ataku, to prawie 30-letni siatkarz szybko się dostosował i zaczął błyszczeć w... defensywie. Wilfredo Leon momentami bronił fenomenalnie. Do tego był skuteczny w bloku i tradycyjnie już na zagrywce. Tak wygląda ranking FIVB po triumfie Polaków. Kapitalne wieści, "Biało-Czerwoni" w gazie - Czasami możesz mieć problemy z jakimś elementem, ale potem zrobić coś innego, by to zrekompensować - komentował trener kadry Nikola Grbić. Sam Wilfredo Leon wydawał się zdziwiony takim obrotem spraw. - Udało się złapać kilka piłek. Nie myślałem, że mogę tyle piłek obronić - mówił nasz siatkarz. Śliwka za to był wprost znakomity w ataku. Skończył 12 z 17 piłek. Furorę robiły jego kiwki, świetnie radził sobie przede wszystkim na kontrze. W przyjęciu z kolei, choć to jego mocniejsza strona, nie błyszczał. Popełnił aż trzy błędy, co na takim poziomie rzadko się zdarza. Poproszony o skomentowanie zamiany ról z Wilfredo Leonem, odparł: - W naszej drużynie są po prostu kompletni zawodnicy, którzy potrafią grać świetnie w każdym elemencie, a nie tylko w jednym. W meczu z Brazylią to potwierdziliśmy. Z Ergo Areny - Tomasz Kalemba, Interia Sport Dramatyczne chwile polskiego siatkarza. Nie mógł nawet normalnie chodzić