W tym sezonie w Lidze Narodów rywalizuje się nie tylko o medale, ale również o kwalifikację olimpijską. Dlatego bardzo poważnie te rozgrywki traktowali Holendrzy, dla których była to ostatnia droga, by móc zdobyć przepustki do Paryża. Prowadzona przez Nimira Abdel-Aziza, genialnego atakującego, który karierę zaczynał jako rozgrywający, drużyna na początku radziła sobie nieźle, ale w ostatnich tygodnia przyszła seria porażek. Przed meczem z Iranem Holendrzy przegrali kolejno z Francją, Włochami i Brazylią. Ostatnia wygrana to 3:1 z Kubą 6 czerwca. Przy 38 punktach Nimira! Kapitalny rekord w cieniu porażki Mecz z Iranem też jawił się holenderskim fanom jako ten, który może być problematyczny dla drużyny. I niestety mistrzowie olimpijscy z Atlanty, po ciężkim boju, przegrali z Iranem 2:3. I to nawet mimo tego, że Nimir znów dokonywał niemal cudów. Zdobył aż 37 punktów, ale to i tak nie wystarczyło na irański zespół. Holenderski atakujący może jednak pochwalić się wyczynem, dzięki któremu przeszedł do historii Ligi Narodów. Przy jednej z zagrywek zmierzono mu prędkość 137 kilometrów na godzinę, co jest nowym rekordem tych rozgrywek! I jest to wynik, który będzie bardzo trudno pobić, choć... polscy fani przypominają, że do gry w kadrze wrócił Wilfredo Leon, który podczas mistrzostw Europy w Skopje w starciu z Duńczykami zaserwował piłkę z prędkością 138 km/h! A walczący o to, by załapać się do kadry na igrzyska olimpijskie w Paryżu przyjmujący może podczas finałów LN w Łodzi pokusić się o to, by "zwolnić rękę" i przebić osiągnięcie Nimira. Kalendarz zaszkodził Holendrom? Porażka z Iranem była czwartą z rzędu, a siódmą w ogóle dla Holandii. Nimir i jego koledzy od początku zwracali jednak uwagę, że kalendarz tegorocznej Ligi Narodów jest ułożony bardzo źle i absolutnie nie sprzyja siatkarzom. Zresztą już po meczu z Kubą sygnalizował to właśnie Abdel-Aziz. "To nie jest dobre dla nikogo. Wygraliśmy, jesteśmy szczęśliwi, ale dla mnie to wielki błąd. Powinniśmy mieć czas na odpoczynek i normalne przygotowania. Powinni bardziej się w to wsłuchać. Dwa mecze w niespełna 24 godziny to naprawdę coś złego" - stwierdził siatkarz. Nie on jeden narzeka na napięty kalendarz, ale też wydaje się, że nie to było przyczyną porażek Holendrów. Obok Nimira niewielu jest w tym zespole graczy wysokiej klasy i stąd trudno im nawiązać do pokolenia olimpijczyków z 1996 roku.