Wszystko działo się przy piłce setowej dla Polski. Wtedy po ataku Aleksandra Śliwki piłka wylądowała na aucie i arbiter wskazał punkt dla Brazylii. Tyle że nasz przyjmujący z wielką pewnością ruszył w kierunku polskiej ławki i prosił, by trener skorzystał z challenge'u. Był przekonany, że wcześniej piłka dotknęła ręki Alana. I tak też było. Wideoweryfikacja wskazała na kontakt piłki z ręką Brazylijczyka po ataku Śliwki. Punkt został zatem przyznany Polakom, którzy tym samym wygrali pierwszego seta. Zapadła decyzja ws. meczu Polaków. Kluczowa wiadomość przed walką o finał Nerwowe chwile w Ergo Arenie. Furia Brazylijczyka Canarinhos nie chcieli się jednak zgodzić z takim werdyktem. Bruno Rezende, rozgrywający reprezentacji Brazylii, ruszył mocno zdenerwowany najpierw w kierunku sędziego głównego, a potem omal nie staranował drugiego sędziego, pędząc w stronę stolików z weryfikacją wideo. Decyzja została jednak podtrzymana. - Po pierwsze, to był mój błąd, bo nie wystawiłem dobrej piłki. Ale punkt był nasz. To wszystko. Byłoby 25:25 i nie wiadomo, co mogło się wydarzyć - mówił z przekonaniem Rezende, który jest kapitanem Canarinhos. Bartosz Kurek nie mógł z kolei pojąć całego zamieszania i tego, w jaką furię wpadł Brazylijczyk. Jednym z głównych bohaterów tej akcji był Śliwka. On obstawał przy swoim. Twierdził, że sędziowie mieli rację, podejmując taką decyzję. - Wydawało mi się, że piłka otarła o rękę Alana. Dlatego wołałem o to, by wziąć challenge. Brazylijczycy bardzo mocno się kłócili, ale ostatecznie przyznali nam rację. To była bardzo ważna piłka, bo dała nam wygraną w pierwszym secie. To dało nam kopa, a z kolei trochę zdeprymowało Brazylijczyków, którzy byli zdenerwowani i trochę gorzej weszli w drugiego seta - tłumaczył Śliwka zawiłości tego, jak ważne było to, że poprosił wówczas o challenge. Z Ergo Areny - Tomasz Kalemba i Damian Gołąb, Interia Sport Grbić usłyszał opinię swojego siatkarza. Reakcja nie zostawia wątpliwości