Podobnie jak w poprzednim sezonie, faza zasadnicza Ligi Narodów to dla Grbicia przede wszystkim poligon doświadczalny. A może nawet w większym stopniu niż przed rokiem. Wtedy Serb niektórych siatkarzy dopiero poznawał, nie miał okazji jeszcze z nimi pracować. W tym roku w dużej mierze stawia na grupę już wyselekcjonowaną. To z myślą o niej układał składy na poszczególne turnieje. Do Japonii zabrał dwóch doświadczonych środkowych, do tego Kamila Semeniuka i Grzegorza Łomacza, ale poza nimi głównie zawodników z drugiego szeregu. Do Rotterdamu poleciało kilka kolejnych gwiazd, z Bartoszem Kurkiem i Wilfredo Leonem na czele. Dopiero w Pasay, gdzie dziś "Biało-Czerwoni" zmierzą się ze Słowenią, ma jednak do dyspozycji czternastkę zbliżoną do optymalnej. Nikola Grbić zmienił plany na Ligę Narodów Dlaczego tylko zbliżoną? Według pierwotnego planu Serb miał zabrać na Filipiny ludzi, z którymi będzie pracował w dalszej części sezonu. Najprawdopodobniej wciąż nie podjął jednak najtrudniejszej decyzji. To wybór przyjmujących. Na pierwszy turniej Ligi Narodów Grbić zabrał dwóch debiutujących przyjmujących - Jakuba Szymańskiego i Mikołaja Sawickiego - którzy nie liczyli się w grze o miejsca w kadrze na cały sezon. Do tego pierwszy raz skorzystał z usług Artura Szalpuka, powołał też Semeniuka, którego trzeba było odbudować po słabym sezonie w Sir Safety Susa Perugia. Szalpuk wypadł na tyle dobrze, że znalazł się w kadrze na kolejny turniej. Tam dostał jednak dłuższą szansę tylko w spotkaniu z Holandią. Grbić ogrywał Leona, który do kadry wrócił po dwuletniej przerwie, a ostatnio razem z Semeniukiem przeżywał rozczarowania w Perugii. Oprócz niego grali też Tomasz Fornal i Bartosz Bednorz. Szansy przez kontuzję nie doczekał się Bartosz Kwolek, w poprzednim sezonie czwarty przyjmujący kadry. O włos od sensacji w Lidze Narodów. Mistrzowie świata wyprzedzili Polaków Tomasz Fornal czy Bartosz Bednorz? Nikola Grbić musi wybrać Można przypuszczać, że walka o ostatnie miejsce wśród przyjmujących toczy się między Bednorzem i Fornalem. Semeniuk w poprzednim sezonie był filarem kadry Grbicia, który dobrze zna go ze wspólnej pracy w Grupie Azoty ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle. A 49-letni trener dał się już poznać jako mocno przywiązany do swoich "żołnierzy". Podobnie, jak z Semeniukiem, jest z Aleksandrem Śliwką, który na Filipinach pierwszy raz pokaże się w tym roku w kadrze po wyczerpującym sezonie w klubie. Trudno też przypuszczać, że Grbić zrezygnuje z Leona - w formie to jeden z najlepszych siatkarzy świata. Fornal znakomicie spisywał się w kadrze w roli zmiennika, przed rokiem błyszcząc w czasie mistrzostw świata. Za ostatni sezon komplementami obsypywał go choćby Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, w przeszłości również znakomity przyjmujący. Bednorz też ma jednak za sobą znakomite miesiące. Był jednym z najważniejszych zawodników ZAKS-y, która bez jego znakomitych występów pewnie nie wygrałaby ani ćwierćfinałów, ani półfinałów PlusLigi. Przyjmujący, który nie cieszył się zbyt dużym uznaniem Vitala Heynena, poprzednika Grbicia, "nie pękł" też w finale Ligi Mistrzów. Liga Narodów siatkarzy. Szansa dla Bartosza Bednorza na Filipinach I to właśnie on będzie mieć na Filipinach szansę przekonania do siebie Grbicia. Brak Fornala w kadrze na ostatnie mecze fazy zasadniczej wywołał jednak zaskoczenie. Grbić tłumaczył w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet", że po poprzednim sezonie Fornala zna już bardzo dobrze. Mimo wszystko jednak wicemistrz świata tego lata rozegrał w Lidze Narodów tylko 13 setów. I taką decyzję trzeba czytać jako wielką szansę dla Bednorza. Serbski szkoleniowiec już jednak zapowiedział, że Fornal pozostanie w treningu i na finałowe zawody do Gdańska weźmie ze sobą 15 zawodników. Mimo wszystko miejsc w kadrze jest jednak tylko 14. Serb może zdecydować się jeszcze na manewr z pięcioma przyjmującymi, poświęcając dla nich jednego środkowego. Tak może stać się w czasie finałów w Gdańsku, jeśli Grbić będzie chciał jeszcze dłużej przyjrzeć się zawodnikom. Ale na najważniejsze turnieje układ czterech przyjmujących - czterech środkowych powinien być zachowany. Serb wielokrotnie podkreślał, że jest zwolennikiem właśnie takiego rozwiązania. Polski siatkarz zdobywa zaufanie Grbicia. Teraz czas na nowe wyzwanie Czterech nowych, ale reprezentacja Polski powinna grać coraz lepiej Na Filipinach jego drużyna wciąż będzie jeszcze wykuwać formę. Czterech zawodników dopiero rozpoczyna sezon letni po kilku tygodniach przerwy. Wśród nich jest podstawowy rozgrywający Marcin Janusz. Co prawda z większością kolegów zna się dobrze, ale pierwszy raz będzie miał okazję dłużej pograć z Leonem. Mimo wszystko sama siatkarska jakość powinna sprawić, że mniej będzie obrazków takich jak w meczach z Niemcami czy Holandią, w których polscy siatkarze potrafili zagrać znakomicie, by po chwili notować błąd za błędem. Chyba że Grbić całą czwórkę "nowych" zawodników wystawi na boisku w jednym momencie - oprócz Śliwki i Janusza tworzą ją atakujący Łukasz Kaczmarek i libero Jakub Popiwczak. Pierwsi prawie optymalną kadrę Grbicia przetestują Słoweńcy. To rywal, który w ostatnich latach ogrywa Polaków, ale robi to przede wszystkim na mistrzostwach Europy. W tym sezonie spisuje się dobrze. Drużyna, którą prowadzi Gheorghe Cretu - podobnie jak Grbić to były trener ZAKS-y - wygrała sześć z ośmiu spotkań i w tabeli Ligi Narodów jest nawet nieco wyżej niż Polska. Ale pod wodzą Grbicia "Biało-Czerwoni" grali ze Słoweńcami tylko raz i pokonali ich 3:1. Początek spotkania o godz. 13. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Sprawdź pełen terminarz ostatniego tygodnia Ligi Narodów siatkarzy