W sezonie przedolimpijskim każde spotkanie ma znaczenie. Po zmianach w regulaminie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich przepustkę do Paryża może zapewnić odpowiednio wysokie miejsce w rankingu FIVB. Każde zwycięstwo z wyżej lokowaną drużyną to zysk, każda porażka ze słabszą ekipą to strata punktów. A mecze Ligi Narodów są punktami obficie nagradzane. Dlatego wygrana dziesiątej w rankingu Polski z czternastą dotąd Kanadą pomoże utrzymać wysoką pozycję. <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/news-polki-wygraly-trzy-sety-i-na-tym-nie-poprzestaly-ale-perfekc,nId,6800400">Polskie siatkarki rozpoczęły sezon od dwóch towarzyskich zwycięstw z Francją</a>, ale gospodynie igrzysk to drużyna z drugiego, albo i trzeciego szeregu. Pierwszy set wtorkowego spotkania rozpoczął się od świetnej serii Polek, po której błyskawicznie przyszedł jednak przestój w grze. Najpierw “Biało-Czerwone" objęły prowadzenie 7:2 dzięki świetnej grze blokiem Magdaleny Jurczyk i Magdaleny Stysiak. Ta przewaga jednak błyskawicznie stopniała. Kanadyjki nie tylko wyrównały, ale i przejęły inicjatywę. Aż 10 punktów w tym secie zdobyła niezwykle skuteczna Alexa Gray. Przewaga Kanady sięgnęła czterech punktów, Polki miały problem z przyjęciem. Mimo wszystko niemal udało im się wyrównać. Przy stanie 21:20 najdłuższą akcję spotkania wygrały jednak rywalki, które po chwili zakończyły seta zwycięstwem 25:20. Polki odrobiły straty, ale potem było gorzej. Lavarini kręcił głową Lavarini długo nie reagował zmianami. Dopiero tuż przed końcem pierwszej partii ściągnął z boiska Katarzynę Wenerską, której później tłumaczył coś tuż za linią boczną. Na drugiego seta rozgrywająca jednak na boisko wróciła. Jej zmienniczką w Turcji jest Julia Nowicka. <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/reprezentacja-kobiet/news-selekcjoner-kadry-odkryl-karty-potezne-oslabienie-polskich-s,nId,6804594">Do gry wciąż gotowa nie jest bowiem podstawowa rozgrywająca i kapitan kadry Joanna Wołosz</a>. Po kilku wyrównanych minutach Polki w drugim secie odskoczyły na trzy punkty. W prowadzeniu 11:8 pomogła Jurczyk, która zdobyła pierwszy w tym meczu punkt dla Polski zagrywką. Przewaga "Biało-Czerwonych" rosła, w jej budowaniu pomógł blok z Agnieszką Korneluk w roli głównej. Wkrótce różnica sięgnęła siedmiu punktów. Na poprawę przyjęcia weszła jeszcze Aleksandra Szczygłowska, która tym razem nie pełniła funkcji libero, a przyjmującej. Drużynie Lavariniego znów przydarzył się krótki przestój przy podwójnej zmianie rozgrywającej i atakującej. Włoch czym prędzej się więc z niej wycofał, ale jego siatkarki i tak niemal roztrwoniły przewagę. Skuteczności w końcu zabrakło jednak Gray, ważną piłkę skończyła Olivia Różański, a po chwili Stysiak ustaliła wynik na 25:23. Ale reprezentacja Polski jakby gdzieś straciła pewność, którą zyskała w połowie drugiej partii. Trzecią rozpoczęła od czterech przegranych akcji, Lavarini błyskawicznie wezwał siatkarki do siebie. - Rozwiązania! - powtarzał Włoch, wymagając od zawodniczek szukania rozsądnych decyzji we wszystkich elementach. Tyle że jego zespół musiał podnosić się z wyniku 0:6. Robił to bez Stysiak, którą zastąpiła Monika Gałkowska. "Biało-Czerwone" zmniejszały straty, ale Lavarini miał powody, by co chwilę a to rozłożyć ręce, a to kręcić z dezaprobatą głową. W połowie seta Polska objęła jednak prowadzenie 14:12. Dobry impuls dała Gałkowska oraz seria dobrych zagrywek Różański. Tyle że po autowych atakach skrzydłowych po chwili to Polki znów musiały odrabiać straty. <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/news-siatkarskie-nagrody-rozdane-reprezentanci-polski-zgarneli-na,nId,6796077">Nie pomogło wejście Moniki Fedusio, niedawno wybranej najlepszą siatkarką Tauron Ligi</a>. Na blok rywalek w końcówce nadziała się Korneluk, Polska przegrała 20:25. Polska kontynuuje świetną serię z Kanadą, ale potrzebny był tie-break Do tej pory "Biało-Czerwone" wygrały wszystkie mecze o punkty z Kanadyjkami. Po raz ostatni pokonały je przed rokiem, wygrywając w czasie mistrzostw świata 3:2. Po trzecim secie musiały walczyć o powtórkę tego rezultatu. Na czwartą partię Lavarini wrócił do podstawowej szóstki. Nieźle rozpoczęła Stysiak, ale Polkom nie udało się wypracować przewagi. Co więcej, znów musiały gonić rywalki - trener ponownie szybko wykorzystał przerwę, gdy jego zespół przegrywał 7:9. Po chwili straty wzrosły do czterech punktów, na boisku po raz pierwszy pojawiła się Martyna Czyrniańska. Polkom udało się odrobić straty i objąć prowadzenie 19:18 po ataku Różański. Końcówka to jednak przede wszystkim skuteczna gra Stysiak - najpierw w polu zagrywki, potem w kontrataku. Jej drużyna wygrała 25:23. Kanadyjki w tie-breaku cały czas serwowały w kierunku Różański. Polki rozpoczęły jednak piątą partię w dobrym stylu, od prowadzenia 5:2. Rywalki coraz częściej się myliły, ważne piłki kończyła Stysiak, ale i tak przewaga nieco zmalała. Lavarini robił wszystko, by poprawić przyjęcie, po drugiej stronie znów rozszalała się jednak Gray. To po jej ataku Kanada doprowadziła do remisu 12:12. Polki zaserwowały sobie nieplanowane emocje. W końcówce błysnęła jednak Czyrniańska - jej as serwisowy dał Polsce zwycięstwo 15:13. We wcześniejszych meczach pierwszego dnia Ligi Narodów Niemcy wygrały 3:1 z Holandią, Japonia 3:1 z Dominikaną a Włochy 3:2 z Tajlandią. To właśnie z Włoszkami "Biało-Czerwone" rozegrają w czwartek kolejne spotkanie. <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/reprezentacja-mezczyzn/news-to-najwiekszy-wygrany-pierwszych-meczow-grbic-otwarcie-go-wy,nId,6803176">To największy wygrany pierwszych meczów kadry? Grbić otwarcie go wyróżnił</a> Polska - Kanada 3:2 (20:25, 25:23, 20:25, 25:23, 15:13) Polska: Stysiak, Korneluk, Różański, Wenerska, Jurczyk, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Nowicka, Szczygłowska, Gałkowska, Czyrniańska Kanada: Howe, Maglio, Gray, King, Van Buskirk, Mitrović - Murmann (libero) oraz Livingston, Savard