Kiedy trener polskiej kadry ogłaszał powołania na obecny sezon, największe kontrowersje wzbudził brak miejsca w kadrze dla Fabiana Drzyzgi. Podwójny mistrz świata mimo dobrej formy w klubie do kadry nie wrócił. Na szansę od Nikoli Grbicia zapracował natomiast Szalpuk, który wraz z Drzyzgą cieszył się ze złota mundialu w 2018 r. Powrót przyjmującego żadnej dyskusji nie wzbudził, bo za siatkarzem Projektu Warszawa również udany sezon. Co prawda rozpoczął go od problemów zdrowotnych, ale później był wyróżniającym się przyjmującym PlusLigi. Zakończył sezon z sześcioma statuetkami dla MVP i 444 punktami - to najlepszy wynik w drużynie. Wyróżnił się też w kadrze. Już w dwóch spotkaniach otwierających sezon był liderem w ofensywie reprezentacji. Pod nieobecność kilku czołowych zawodników to on był najbardziej obciążonym zawodnikiem w ataku. W dwóch meczach z Niemcami dostał łącznie 60 piłek. Co ważne, skończył 32 z nich, a do tego dołożył sporo w polu zagrywki. Miał duży udział w tym, że w drugim spotkaniu udało się pokonać rywali i wygrać przynajmniej jedno ze starć inaugurujących sezon. - Moje umiejętności predysponują mnie do gry ofensywnej, więc ja się zawsze bardzo cieszę, kiedy mam okazję dużo atakować - ocenia siatkarz. - Ten sparing był od tego, byśmy pokazali pewne schematy, nad którymi pracujemy. To coś, na co trener bardzo zwraca uwagę. Bo na pewno nie przygotowaliśmy tutaj szczytu formy, żeby skakać po głowach i grać naszą najlepszą siatkówkę. Artur Szalpuk w kadrze czuje się jak w domu. Nikola Grbić też to widzi Szalpuk dwoił się i troił, by jak najlepiej wypaść przed polską publicznością. W kadrze nie było go od dwóch lat. Vital Heynen sam podkreślał, że z przyjmującym łączy go wyjątkowa relacja, ale nie włączył go do ścisłej kadry przygotowującej się do opóźnionych o rok igrzysk olimpijskich w Tokio. Przed rokiem Grbić nie znalazł dla niego miejsca nawet na szerokiej liście powołanych. - To był mój powrót do reprezentacji po przerwie, do Spodka wypełnionego kibicami. Z tego się cieszę - mówił siatkarz po pierwszym meczu, gdy oklaskiwało go niemal 10 tys. kibiców. - Była taka gęsia skórka i fajne uczucie: grać dla tych kibiców i móc znowu poczuć tę atmosferę kadrową. Gęsia skórka z pewnością nie była jednak objawem stresu ani zdenerwowania. Szalpuk wszedł bowiem do kadry bez obaw. Z drużyny, z którą przed pięcioma laty wygrywał mundial, na zgrupowaniu w Spale spotkał tylko Mateusza Bieńka i Grzegorza Łomacza, ale o tremie nie było mowy. - To nie jest nieznany siatkarz, a mistrz świata. W dodatku nie zdobyłtego tytułu jako rezerwowy, on na tamtym turnieju grał. Kiedy przyjechał do Spały, było widać, że jest w domu. Nie zachowywał się jak niektórzy młodzi zawodnicy, którzy nie wiedzieli, co się wokół nich dzieje. To doświadczony chłopak - opisuje Grbić, którego zagadnęliśmy o Szalpuka. Artur Szalpuk - od "młodego" do doświadczonego. "Nic się nie zmienia" Dla 28-letniego przyjmującego rola jednego z najbardziej doświadczonych zawodników w kadrze to nowość. Gdy zdobywał mistrzostwo świata, grał w linii przyjęcia otoczony starszymi o siedem i pięć lat Michałem Kubiakiem i Pawłem Zatorskim. Tym razem miał obok siebie młodszych o kilka lat zawodników, takich jak Mikołaj Sawicki, Kamil Szymura czy Kuba Hawryluk. Szalpuk przyznaje, że w roli doświadczonego zawodnika czuje się “śmiesznie". - Grałem w starych w “bagera" [gra treningowa siatkarzy - przyp. red.]. Na boisku starałem się trochę pomagać młodszym zawodnikom, później zarazić ich energią. Trochę zdaję sobie sprawę, że jestem tym bardziej doświadczonym, ale dalej jestem tą samą “Szalupą", jaką byłem. Nic się nie zmienia - zapewnia siatkarz. W meczach z Niemcami pokazał się z dobrej strony, a ofensywne walory trochę przesłoniły nawet słabszy występ w elemencie przyjęcia. Tak było zwłaszcza w drugim spotkaniu, w którym zanotował tylko 14 procent tzw. pozytywnego przyjęcia. W najbliższych dniach będzie miał jednak najpewniej sporo szans, by się wykazać. Szalpuk znalazł się w kadrze na pierwszy turniej Ligi Narodów w Japonii, gdzie powinien tworzyć podstawową parę przyjmujących z Kamilem Semeniukiem. Dobra forma i wielka konkurencja. "Mamy kolejnego zawodnika" Właśnie duża konkurencja może być główną przeszkodą w tym, by Szalpuk po powrocie do kadry dostał się do ścisłego składu na najważniejsze tegoroczne turnieje. Na tej pozycji serbski trener ma bowiem w kim wybierać. Tomasz Fornal, Aleksander Śliwka, Bartosz Bednorz, Wilfredo Leon, Bartosz Kwolek i Semeniuk - to zawodnicy, których akcje w poprzednim sezonie stały u selekcjonera wyżej niż te Szalpuka. Ale przyjmujący Projektu Warszawa chce liczyć się w kadrze. Podkreśla, że rywalizacji się nie boi. - Nie składam broni, będę walczył na każdym treningu, w każdym meczu, dawał z siebie "maksa". Prędzej stanie mi się coś ze zdrowiem niż się poddam. Zobaczymy, do czego mnie to doprowadzi - zaznacza. Co na to Grbić? - Nie było go w kadrze przez ostatnie dwa lata, ale teraz wrócił. Rozegrał świetny sezon, z Niemcami grał dobrze. Nie powiem, że odkryliśmy coś nowego, ale mamy kolejnego zawodnika - zaznacza Serb. Reprezentacja z Szalpukiem w składzie kolejny mecz rozegra już 1 czerwca, gdy w towarzyskim spotkaniu zmierzy się z Japonią. Pierwszy turniej Ligi Narodów rozpocznie 7 czerwca starciem z Francją. Polski siatkarz męczył się i męczył. Po meczu nie miał dla siebie litości