Obie drużyny nie zagrały ze sobą w fazie zasadniczej Ligi Narodów. W ostatnich meczach tych ekip było różnie. Raz górą byli Japończycy, a raz Słoweńcy. Tyle że Azjaci są rewelacją tegorocznych rozgrywek Ligi Narodów. Po fazie zasadniczej byli klasyfikowani na drugiej pozycji. Prowadzenie, na korzyść Amerykanów, stracili dopiero po ostatnim tygodniu zmagań. Wcześniej byli liderem rozgrywek. To tylko pokazuje, jak wielką pracę z tą ekipą wykonał Francuz Philippe Blain. Brutalne zasady w Lidze Narodów. Prezes PZPS skomentował Liga Narodów. Japonia trzecim półfinalistą Dzięki dobrej postawie w fazie zasadniczej Japończycy trafili na niżej notowanych Słoweńców, którzy są jednak wicemistrzami Europy. Ci ostatni są szalenie niewygodnym rywalem, szczególnie dla Polaków. Pierwszy set był szalenie wyrównanym widowiskiem. Żadna z drużyn nie odskoczyła na więcej niż na dwa punkty. Przewaga w tej partii raz była po stronie Japończyków, a raz Słoweńców. Azjaci dysponowali lepszą zagrywką i mieli przewagę w ataku, ale za to Europejczycy dominowali grą blokiem. Azjaci, którzy tradycyjnie świetnie grali w obronie, popełniali jednak zdecydowanie więcej błędów. To jednak nie przeszkodziło im wyjść na prowadzenie po wygraniu seta na przewagi. Słoweńcom sporo krwi w tym secie napsuł Yuki Ishikawa, który zdobył aż dziewięć punktów. To jednak nie dziwi, bo to jeden z najlepiej punktujących zawodników Ligi Narodów. Drugi set to już wyraźna przewaga Japończyków. Azjaci grali znacznie lepiej w każdym elemencie. Wzmocnili jeszcze zagrywkę, odrzucając Słoweńców od siatki, a do tego dołożyli blok, którego trochę brakowało w partii otwarcia. Zwiększyli presję na rywalach, co od razu poskutkowało większą liczbą błędów w wykonaniu Europejczyków, a to automatycznie przełożyło się na wynik. W szczytowym momencie przewaga Japończyków sięgnęła siedmiu punktów (17:10). Wydawało się, że już jest po secie. Taka przewaga rozkojarzyła chyba jednak Azjatów, bo seryjnie zaczęli popełniać błędy, pozwalając wyraźnie podgonić wynik Słoweńcom (19:16). W końcówce seta jednak znowu przyspieszyli i ostatecznie wygrali seta 25:18. Wydawało się, że trzeci set to będzie tylko formalność, bo Japończycy mocno w niego weszli. Szybko zyskali czteropunktową przewagę (8:4), ale Słoweńcy znowu dokonali zrywu i złapali kontakt (11:10). Kiedy tylko robiło się niebezpiecznie to Azjaci kierowali piłki do niezawodnego Ishikawy, a ten dokładał kolejne oczka do swojej znakomitej statystyki. I to wystarczyło tego dnia na Słoweńców, którzy nie pokazali takiego zęba, jak zazwyczaj w meczu z Polakami. Japończycy przetrzymali rywali i kontrolowali wydarzenia na boisku, wygrywając seta 25:22 i cały mecz 3:0. Japonia z szansą na medal To właśnie Japonia zagra w sobotę, 22 lipca, w półfinale ze zwycięzcą ostatniego meczu 1/4 finału, w którym zmierzą się Polska i Brazylia. Azjaci są już w najlepszej czwórce światowej imprezy, a to ostatni raz zdarzyło się im w 2019 roku. Wtedy w Pucharze Świata rozgrywanym przed własną publicznością zajęli czwarte miejsce. Japończycy są jednak na najlepszej drodze do tego, by osiągnąć jeden z największych sukcesów w historii. W drugim półfinale już wiadomo, że zmierzą się USA i Włochy. Japonia - Słowenia 3:0 (26:24, 25:18, 25:22) Japonia: Masahiro Sekita (1 pkt.), Yuji Nishida (12), Taishi Onodera (6), Akihiro Yamauchi (6), Ran Takahashi (9), Yuki Ishikawa (27), Tomohiro Yamamoto (libero) oraz Kento Miyaura (1), Kentaro Takahashi. Słowenia: Gregor Ropret, Alen Pajenk (12), Jan Kozamernik (3), Tine Urnaut (12), Klemen Cebulj (9), Rok Mozić (10), Jani Kovacić (libero) oraz Ziga Stern, Saso Stalekar, Uros Planinsić. Sędziowali: Gerardo Luis Macias (Meksyk) i Nurper Ozbar (Turcja). Widzów: 6000. Przebieg meczu: I set: 5:4, 10:8, 15:13, 20:19, 25:24, 26:24.II set: 5:2, 10:6, 15:9, 20:16, 25:18.III set: 5:3, 10:8, 15:13, 20:17, 25:22. Z Ergo Areny - Tomasz Kalemba, Interia Sport Kolejna dopingowa wpadka Rosjan. Wykryta afera sprzed lat