Tego lata drużyna Stefano Lavariniego napisała piękną historię. Polki wygrały łącznie 12 z 15 meczów w Lidze Narodów i w tym ostatnim, najważniejszym, przypieczętowały historyczny sukces. "Biało-Czerwone" zdobyły pierwszy medal Ligi Narodów i 14 lat po brązowym krążku z mistrzostw Europy wracają na podium prestiżowej, międzynarodowej imprezy. Podobnie jak w półfinałach, dwie siatkarki znów pojawiły się na boisku w specjalnych koszulkach. To akcja equal jersey, która ma propagować równouprawnienie płci. Tym razem charakterystyczne trykoty otrzymały Agnieszka Korneluk i Mica Hancock. "Biało-Czerwone" dzień po wyraźnej porażce z Chinkami rozpoczęły spotkanie dość chaotycznie. Po błędzie w przyjęciu Olivii Różański Amerykanki prowadziły już 9:5. Polki szybko odrobiły jednak straty - pomógł as serwisowy Korneluk i szczelny blok. Siatkarki Lavariniego coraz lepiej radziły sobie w kontratakach i po chwili prowadziły 16:13. Trener gospodyń Karch Kiraly poprosił o czas, ale trwał koncert polskiej drużyny. Przy serwisach Martyny Łukasik wypracowały sobie pięć punktów przewagi i kontrolowały partię już do końca. W ataku szalała Różański, punkt zagrywką dołożyła Katarzyna Wenerska. Polska wygrała 25:15. Wielkie wzmocnienie rywali Polaków. Grbić musi znaleźć na niego sposób Amerykanki odrabiają straty, ale nie znalazły sposobu na Magdalenę Stysiak Amerykanki w tym sezonie pokonały już Polskę w fazie zasadniczej Ligi Narodów. Po wyrównanym spotkaniu wygrały wówczas 3:2. Były jednymi z faworytek turnieju finałowego, ale w półfinale przegrały 1:3 z Turcją. Po zapaści w pierwszym niedzielnym secie ich trener nie czekał - zmienił całą szóstkę. I znów jego podopieczne rozpoczęły znakomicie. Przy stanie 7:3 dla USA Lavarini poprosił o przerwę. Amerykanki zaczęły grać szybciej, sporo problemów Polkom sprawiała Avery Skinner. Włoski trener zdecydował się na podwójną zmianę rozgrywającej i atakującej, ale jego zawodniczki nie mogły sobie poradzić z blokiem rywalek. Przewaga USA wzrosła do ośmiu punktów. Amerykanki grały niemal bezbłędnie i tym razem to one wygrały zdecydowanie - 25:16. Początek trzeciej partii to wciąż dobra gra gospodyń. Polki nie dały im jednak uciec tak bardzo, jak w poprzednim secie. Amerykanki utrzymywały jednak trzypunktową przewagę, znalazły też sposób na lewe skrzydło polskiej kadry. Sygnał do ataku dała Różański - przy jej zagrywkach "Biało-Czerwone" doprowadziły do remisu 12:12. Amerykanki skontrowały, ale po chwili pierwsze skrzypce w polskiej drużynie zaczęła grać Magdalena Stysiak i Polska miała cztery punkty przewagi. Polska atakująca znakomicie serwowała, a do tego dźwigała grę drużyny w ataku. Końcówkę Polki rozegrały znakomicie i wygrały 25:19. Polskie siatkarki lepsze w tie-breaku. Pierwszy medal w historii Czwarty set rozpoczął się od niebezpiecznej sytuacji z udziałem Stysiak. 22-letnia siatkarka upadła na parkiet i miała problemy ze złapaniem oddechu, ale była w stanie kontynuować grę. Jej pomoc była potrzebna, bo Polska jeszcze raz musiała odrabiać stratę czterech punktów. Liderka polskiej kadry po raz kolejny porwała jednak koleżanki do walki. Polska doprowadziła do remisu 9:9. Amerykanki poprawiły jednak grę po przemowie Kiraly'ego i jeszcze raz odskoczyły na cztery punkty. Lavarini zmienił rozgrywającą, na boisku pojawiła się Julia Nowicka. I "Biało-Czerwone" jeszcze raz doprowadziły do remisu - 17:17. Tyle że potem przegrały aż siedem akcji z rzędu i losy meczu rozstrzygnął tie-break. Amerykanki wygrały Ligę Narodów już trzykrotnie, ale nie zamierzały składać broni. Tyle że piątą partię Polki zaczęły znakomicie, od prowadzenia 3:0. Przewaga jeszcze wzrosła, gdy Stysiak schowała ręce przy ataku Skinner i rywalka zaatakowała w aut. Mecz o brązowy medal trwał ponad dwie godziny, ale kulminacja emocji nastąpiła w ostatnich minutach. Po zagrywce Hancock "Biało-Czerwone" prowadziły tylko 9:8. Po chwili, po autowym ataku Stysiak, był remis 11:11. Ostatnie akcje były wojną nerwów. Polki lekko pogubiły się w ataku i to rywalki miały dwie piłki meczowe. Siatkarki Lavariniego się jednak wybroniły, a potem przypieczętowały wygraną blokiem. I padły sobie w objęcia - nawet włoski trener nie mógł powstrzymać łez. Polska - USA 3:2 (25:15, 16:25, 25:19, 18:25, 17:15) Polska: Stysiak, Korneluk, Różański, Wenerska, Jurczyk, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Nowicka, Gałkowska, Fedusio, Szczygłowska, Czyrniańska USA: Drews, Rettke, Lanier, Hancock, Washington, Frantti - Wong-Orantes (libero) oraz Carlini, Thompson, Cook, Ogbogu, O’Neal, Skinner, Hentz (libero) Ekspert szczery po meczu polskiej kadry. Rywalki je "dusiły"