Spotkania Polski z Brazylią zwykle obfitują w emocje. Nawet przed rokiem, kiedy drużyna Nikoli Grbicia wydawała się dość wyraźnym faworytem półfinału mistrzostw świata, do wygrania z wielkim rywalem potrzebowała pięciu setów. Tymczasem w czwartek w Trójmieście udało się pokonać Brazylię 3:0. Po takim meczu oceny mogły być wyłącznie pozytywne. Wilfredo Leon nie do poznania. Rywale go zirytowali. Odpowiedź zaskoczyła Po takich spotkaniach często bolą palce. Tak polscy siatkarze przełamali Brazylię Sam polski środkowy zdobył w ćwierćfinale siedem punktów. Dwa razy udało mu się powstrzymać rywali blokiem, raz zaskoczył ich zagrywką. Według niego najważniejszy w pokonaniu Brazylii nie był jednak żaden konkretny element siatkarskiego rzemiosła, a sposób, w jaki “Biało-Czerwoni" podeszli do spotkania. - Kluczem była pewność siebie. W połowie drugiego seta, kiedy wyszliśmy z bardzo ciężkiej sytuacji, ta pewność do nas wróciła. Wiedzieliśmy, że jeżeli Brazylijczycy wtedy nie byli w stanie nas przełamać, to potem też już nie będą. I później w każdym elemencie robiliśmy coraz lepszą robotę, doprowadziliśmy mecz do końca - podkreśla dwukrotny medalista mistrzostw świata. To wcale jednak nie znaczy, że łatwo było pokonać Brazylię. Po drugiej stronie wciąż byli zawodnicy z dużym doświadczeniem i umiejętnościami. Bruno Rezende, Lucas Saatkamp czy Ricardo Lucarelli to wciąż gwiazdy światowej siatkówki. W trzecim secie rywalom próbował też pomóc wracający po urazie Yoandry Leal. - Te mecze są zawsze bardzo imponujące, bardzo fizyczne. Często palce bolą po spotkaniach, trzeba okładać lodem. Ale to jest właśnie granie na najwyższym poziomie - kwituje Kochanowski. Japonia rywalem Polski w półfinale Ligi Narodów. Jakub Kochanowski: Mamy ciężkiego przeciwnika Teraz na drodze polskiej kadry stanie Japonia. To rewelacja tegorocznej Ligi Narodów, która w ćwierćfinale zaprezentowała się równie imponująco, co Polska. Drużyna z Azji w trzech setach pokonała Słowenię i po raz pierwszy w historii znalazła się w czołowej czwórce rozgrywek. Kochanowski podkreśla, że ten mecz będzie wymagać od jego drużyny nieco innej gry niż konfrontacja z Brazylią. I podkreśla, że nie chce jeszcze wybiegać myślami do kolejnych spotkań. Polska czeka na zwycięstwo w Lidze Narodów - wcześniej rozgrywanej pod szyldem Ligi Światowej - od 11 lat. Kiedy będzie lepsza okazja na złoty medal niż przy grze przed własnymi kibicami? - Skuomy się na razie na półfinale. Mamy naprawdę ciężkiego przeciwnika, który pokazuje w tym sezonie swoją największą formę od wielu, wielu lat - przypomina Kochanowski. Drużyna Nikoli Grbicia zagra o finał w sobotę o godz. 17. Trzy godziny później w trójmiejskiej Ergo Arenie zmierzą się Amerykanie i Włosi. Z Gdańska Damian Gołąb Dramatyczne chwile polskiego siatkarza. Nie mógł nawet normalnie chodzić