Kalendarz Ligi Narodów nie rozpieszczał w tym sezonie "Biało-Czerwonych". Najpierw trzeba było lecieć do Japonii, potem wrócić do Europy, do Rotterdamu, a na koniec znów udać się w podróż do Azji, na Filipiny. Całą tę trasę z kadrą przebył jednak tylko jeden siatkarz - Grzegorz Łomacz. Nikola Grbić spokojnie zarządzał siłami zawodników i stopniowo wprowadzał do gry największe gwiazdy. Dwóch podstawowych siatkarzy jego kadry, Marcin Janusz i Aleksander Śliwka, dołączyło do drużyny dopiero na ostatni etap fazy zasadniczej. Ale nawet wtedy, w Pasay na Filipinach, w kadrze brakowało m.in. Tomasza Fornala. Pełen arsenał Grbić ma do dyspozycji dopiero dzisiaj. Z kadry na turniej w Gdańsku skreślił Karola Kłosa, ale doświadczony środkowy nie odgrywa w jego kadrze pierwszoplanowej roli. Do zdrowia wracają Mateusz Bieniek i Bartosz Kurek, którzy w ostatnich spotkaniach nie mogli grać z powodu urazów. Mistrz olimpijski mógł stracić coś więcej niż awans. Zguba się znalazła I choć faza zasadnicza Ligi Narodów była czasem rotacji i doprowadzania do formy reprezentantów, dziś na pierwszy plan zaczyna wysuwać się wynik. Fazę grupową faworyci traktują jako pole doświadczalne, ale mecze o medale to co innego. Zwłaszcza przed własną publicznością, w hali wypełnionej biało-czerwonymi kibicami. To pierwszy wielki mecz w tym sezonie, w którym polscy siatkarze nie mają już marginesu na błąd. Porażka oznacza pożegnanie z turniejem. - Przed moją drużyną stawiam tylko i aż jedno zadanie - mają być najlepszą wersją samych siebie - mówi Grbić. - W obecnej chwili skupiamy się tylko na VNL, to kolejny przegląd wojsk i próba zrozumienia, jak można wykorzystać poszczególnych zawodników. Gdy ten turniej się zakończy, zamykamy jeden rozdział i zaczynamy kolejny. Brazylia na drodze Polski w Lidze Narodów. "Wiemy, jak dopingują polscy kibice" Liga Narodów jest co najwyżej jednym z trzech najważniejszych turniejów w tym sezonie, później siatkarzy czekają jeszcze mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie. Jednocześnie jest jednak trofeum prestiżowym, a Polacy wygrali ją dotąd tylko raz. I to jeszcze pod szyldem Ligi Światowej. Tamten triumf z 2012 r., wywalczony pod wodzą Andrei Anastasiego, pamięta tylko czterech zawodników z obecnej kadry. Od 2019 r. polscy siatkarze nie schodzą z podium, wciąż jednak do wygranej czegoś brakuje. Przed rokiem najpierw wyszarpali zwycięstwo z Iranem po tie-breaku, potem dotkliwie przegrali z Amerykanami. Na osłodę pokonali Włochów i zdobyli brązowy medal. W tym roku też zdążyli się już boleśnie zderzyć z USA, ale była to jedna z zaledwie dwóch porażek w fazie zasadniczej. Tak dobra postawa nie została jednak nagrodzona łatwym przeciwnikiem w ćwierćfinale. Na drodze Polski staje Brazylia. To zespół, który nie dominuje już tak, jak przed laty, ale wciąż jest groźny. Przed rokiem zdobył brąz mistrzostw świata... ale walkę o finał przegrał z "Biało-Czerwonymi". "Wielki znak zapytania" Brazylijczyków. Polska ogrywa ich regularnie Brazylijczycy wciąż opierają kadrę na doświadczonych gwiazdach, takich jak Lucas Saatkamp czy Bruno Rezende. W fazie zasadniczej przegrali cztery mecze, w tym wspomniane spotkanie z Polską. W Pasay "Biało-Czerwoni" ograli wielkich rywali 3:1. Do Gdańska Brazylijczycy przyjechali jednak wzmocnieni powrotem jednej z największych gwiazd. Po problemach z ramieniem i kolanem do gry gotowy jest już doświadczony przyjmujący Yoandry Leal. - To niewiadoma. Spędził trochę czasu na powrocie do zdrowia. To wielki znak zapytania! Ale mam nadzieję, że to będzie piękny mecz, który przyniesie wszystkim mnóstwo emocji - podkreśla Gustavo. Po polskiej stronie siatki pojawią się jednak równie wielkie nazwiska. W dodatku "Biało-Czerwoni" notują znakomitą serię z Brazylią. Wygrali z nią trzy ostatnie spotkania - dwa w Lidze Narodów i jedno w półfinale mistrzostw świata. Początek kolejnego spotkania o godz. 20, transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Wcześniej na boisku pojawią się reprezentacje Japonii i Słowenii. W półfinałach Ligi Narodów są już Amerykanie i Włosi. Zwrot akcji w Lidze Narodów. Obrońcy tytułu odpadają