Konfrontacja czwartej i piątej drużyny fazy zasadniczej Ligi Narodów zapowiadała się na niezwykle wyrównaną. Tymczasem w dwóch pierwszych setach dominowały Chinki. Siatkarki z Brazylii doszły do głosu dopiero w trzeciej partii, ale na półfinał to było za mało. Mecz z trybun oglądały polskie siatkarki i ich trener Stefano Lavarini. "Biało-Czerwone" po efektownym zwycięstwie z Niemkami zmierzą się z drużyną, którą w tym sezonie pokonały już w fazie zasadniczej 3:0. To był jeden z najlepszych występów Polek w tym sezonie. Czwartkowy ćwierćfinał lepiej rozpoczęły Chinki. Dość szybko odskoczyły na trzy punkty i Ze Roberto, podenerwowany trener rywalek, przy stanie 8:5 dla Chin poprosił o czas. Jego siatkarki zmniejszyły straty i w połowie seta doprowadziły do remisu, coraz lepiej w ataku radziła sobie Gabi Guimaraes. W drugiej części partii Chinki znów wyraźnie jednak odskoczyły. Gdy ich kontratak odważnym zagraniem wykończyła Wang Yunlu, prowadziły już 21:17. W ważnych momentach pomagały sobie także blokiem - w tym secie zdobyły nim aż pięć punktów. Wygrały pewnie, 25:21. Polska siatkarka zaskoczyła wszystkich. Weszła w meczu z Niemcami i zrobiła show Chinki nie do zatrzymania. Brazylijki bezradne w drugim secie Obie drużyny w tym sezonie spotkały się już w fazie zasadniczej. Zmierzyły się na otwarcie rozgrywek, jeszcze w maju. Wówczas spotkanie rozstrzygnął dopiero tie-break, wygrany przez drużynę z Azji. Drugi set to jednak nadal dobra gra Chinek. Znów szybko wypracowały sobie przewagę, i to jeszcze większą niż w pierwszym secie, bo aż pięciopunktową. Niemal nie do zatrzymania w ofensywie była atakująca Xiangyou Gong. Brazylijki przy lepszym przyjęciu próbowały więcej grać środkiem, gdzie brylowała doświadczona, 36-letnia Thaisa. Brazylijska środkowa próbowała też zaskoczyć rywalki mocną zagrywką, ale Chinki cały czas utrzymywały co najmniej trzypunktową zaliczkę. W dodatku w drużynie z Ameryki Południowej zdarzały się nieporozumienia. Chinki dobrze radziły zaś sobie w obronie i przeważały jeszcze bardziej niż w pierwszym secie. Tym razem wygrały 25:20. Brazylia "odgryzła" się rywalkom. Ale to Chinki są w półfinale Ligi Narodów Brazylijki, które w fazie zasadniczej Ligi Narodów rozegrały kilka świetnych spotkań, na początku trzeciej partii nadal były bezradne. Już po chwili przegrywały 1:6. Wydawało się, że Chinki są już na autostradzie do zwycięstwa. Ze Roberto zdecydował się na zmiany, a te przyniosły lepszą grę jego drużyny. Brazylijki zaczęły odrabiać straty i doprowadziły do remisu 11:11. Korzystały z coraz lepszej zagrywki. W polu serwisowym myliły się za to Chinki, które miały też problemy w przyjęciu. Dobrze radziła sobie natomiast wprowadzona z ławki rezerwowych Tainara, do tego wyraźnie przebudziła się Gabi. Brazylia odwróciła losy seta i prowadziła 22:19. Po chwili postawiła kropkę nad "i" - przedłużyła spotkanie. Drużyna z Azji nie straciła jednak pewności siebie. Już na początku czwartej partii wypracowała sobie cztery punkty zaliczki. Brazylijki ponownie zerwały się do odrabiania strat i doprowadziły do remisu 11:11. W dodatku zaczęły zdobywać punkty blokiem i po kilku minutach to one zapracowały na dwupunktową przewagę. Gra jednak falowała i wciąż było blisko remisu. W końcówce znów przypomniał o sobie chiński blok i to drużyna z Azji wygrała 25:23, kończąc spotkanie. Polki zagrają z Chinkami w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego. W drugim półfinale Amerykanki zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji Turcji z Włochami. Sprawdź terminarz turnieju finałowego Ligi Narodów siatkarek Brazylia - Chiny 1:3 (21:25, 20:25, 25:20, 23:25) Brazylia: Kisy, Carol, Gabi, Macris, Thaisa, Maiara - Natinha (libero) oraz Tainara, Roberta, Julia, Diana Chiny: Gong, Y.Y. Wang, Li, Diao, Yuan, Y.L. Wang - M.J. Wang (libero) oraz Du, Zheng, Xu, Ni (libero) Ważna zmiana w meczach o medale Ligi Narodów. Polacy znów mogą zyskać