Leona nie było w kadrze na poprzedni sezon, bo dochodził do formy po operacji kolana. W tym roku ma być jednak ważną częścią drużyny Nikoli Grbicia. W ćwierćfinałowym starciu z Brazylią miał problemy w ataku, ale pomagał drużynie w defensywie. Niespodziewanie Grbić przed półfinałowym meczem z Japonią zdecydował się jednak zostawić go na ławce rezerwowych. Spotkanie w podstawowym składzie rozpoczął Bartosz Bednorz, który stworzył duet przyjmujących z Aleksandrem Śliwką. - Japonia to drużyna, która bardzo mocno naciska serwisem, tak robiła zresztą w pierwszym secie. A kiedy jej się to uda, japońscy zawodnicy świetnie organizują się w defensywie. Kiedy piłka jest przyjęta idealnie, nie są aż tak dobrzy. W porównaniu do innych mocnych drużyn nie jest to element, w którym się wyróżniają - zaznacza trener polskiej kadry. Polscy siatkarze przetrzymali japoński tajfun. Wielki triumf o krok Nikola Grbić musiał wezwać Wilfredo Leona. Bartosz Bednorz zmieniony Okazało się jednak, że decyzja Grbicia się nie obroniła. Bednorz w pierwszym secie skończył tylko dwa ataki, miał też problemy w przyjęciu. Kiedy Polska przegrywała sześcioma punktami, zmienił go Leon. Losów pierwszego seta nie odmienił, ale potem prezentował się bardzo dobrze. Zdobył 23 punkty - najwięcej w drużynie. - Na ławce siedzą podstawowi zawodnicy triumfatora Ligi Mistrzów. Wiem, że to nie jest najłatwiejsza rzecz dla ego zawodników, ale chcę im przekazywać, że ich jakość jest taka sama. Kiedy nie zaczynają meczu w podstawowym składzie, nie dzieje się to dlatego, że im nie ufam, a dlatego, że jest ich aż tylu. Jeden jest lepszy w serwisie, inny w przyjęciu, w bloku czy obronie - opisuje Grbić. Ostatecznie w spotkaniu z Japonią skorzystał z usług wszystkich przyjmujących, bo na krótkie zmiany na boisku pojawiali się też Kamil Semeniuk i Tomasz Fornal. Znakomity mecz Łukasza Kaczmarka. Godnie zastąpił Kurka Z Gdańska Damian Gołąb