Reprezentacja Polski wygrała 10 z 12 spotkań fazy grupowej Ligi Narodów i w ćwierćfinale turnieju zmierzy się z Brazylią. Dotychczasowe mecze były dla Nikoli Grbicia okazją do przetestowania poszczególnych zawodników i dania szansy tym siatkarzom, którzy nie są pewnymi punktami kadry. Kto tę szansę wykorzystał, a kto wciąż musi pracować nad odbudowaniem formy? Między innymi o to Interia zapytała Ireneusza Mazura, który był trenerem reprezentacji w latach 1998-2000, a obecnie jest cenionym ekspertem i komentatorem siatkówki.Katarzyna Gurmińska, Interia: Sezon reprezentacyjny tak właściwie dopiero się rozkręca, ale czy po fazie grupowej Ligi Narodów można już wyciągnąć jakieś wnioski co do gry polskiej kadry? Czymś pana zaskoczyła? Ireneusz Mazur: - Nie, przynajmniej nie w tym sensie, że czegoś bym się po tej drużynie nie spodziewał. Nikola Grbić rozpoczął dość "szeroko" współpracę z reprezentacją - skład na kolejne turnieje mocno ewaluował i finalnie prawdopodobnie doszedł do momentu, w którym został już ustalony. Co do formy zespołu, to była ona różna, ale niezależnie od składu kadry i tego, jaką strategię przyjmował trener, reprezentacja utrzymała się na poziomie, który mógł zadowolić kibiców. Oczywiście pojawiają się uwagi co do wyboru składów czy taktyki, ale to dotyczyło też innych reprezentacji - np. Włosi mieli początek turnieju zupełnie nieudany ze względu na to, że grali w osłabionym składzie. A nasza kadra utrzymała oczekiwany poziom - wprawdzie przegrała z Serbami i Amerykanami, którzy nas "przejechali", ale z pozostałymi drużynami z czołówki wygrywaliśmy.Nikola Grbić rotował składem, w kadrze pojawili się debiutanci i zawodnicy wracający po przerwie, jak Artur Szalpuk czy Norbert Huber. Kto pana zdaniem jest największym wygranym tego zgrupowania? - Bardzo podobał mi się Artur Szalpuk - grał bez kalkulacji, widać, że jest w dobrej formie sportowej. Dobrze prezentował się też Dawid Dulski, który wprawdzie był wprowadzany do gry na krótkim dystansie czasowym, ale kiedy już wchodził na parkiet, robił to, co do niego należało. Na plus wypadł również Aleksander Śliwka - po urlopie wrócił odświeżony i wprawdzie jeszcze widać u niego symptomy charakterystyczne dla zawodnika, który wraca po dłuższej przerwie, ale dobrze wyglądał. Polscy siatkarze daleko za najlepszymi, ale to nie dziwi. Koniec popisów gwiazdy Ligi Narodów Doceniłbym też Wilfredo Leona, o którego tak się obawiano. Wprawdzie zaczął troszkę nerwowo, ale później czuł się coraz pewniej, dał duże wsparcie w ataku i zagrywce, chociaż akurat w tym elemencie ma jeszcze pole do poprawy. Liga Narodów 2023. Kamil Semeniuk wciąż pracuje nad formą. Ból głowy Nikoli Grbicia A co z Kamilem Semeniukiem? Przed Ligą Narodów mówiło się, że zadaniem Nikoli Grbicia będzie odbudowanie go po nieudanym sezonie ligowym. Pana zdaniem widać już efekty tej pracy? - Odbudowanie formy nie jest proste, szczególnie, że jego braki wynikają z tego, co działo się w sezonie ligowym i mają nie tylko aspekt fizjologiczny, związany z budową wydolności czy siły, ale także mentalny. Myślę, że to ból głowy Nikoli Grbicia. Oczywiście Semeniuk w ostatnim meczu zaprezentował się bardzo przyzwoicie, natomiast to taki zawodnik, z którym trzeba popracować na dłuższym dystansie. To nie tak, że wszyscy go pochwalą, poklepią po plecach i nagle będzie grał. Nie, nie będzie. To niezwykle ambitny i inteligentny chłopak, o dużej kulturze gry, ale nadal jest w takiej fazie, w której Grbić musi poświęcić mu czas. Trzeba też pamiętać, że w reprezentacji jest odpowiednia liczba przyjmujących. Jeżeli Semeniuk nie zdąży z odbudową formy, to kto wie, czy nie nastąpi jakaś roszada w składzie. W ćwierćfinale zagramy z Brazylijczykami, którzy wprawdzie w tegorocznej Lidze Narodów nie błyszczą, ale to wciąż topowa drużyna. Kto będzie faworytem? - Każdy mecz ma swoją historię. Gramy u siebie, więc nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy nie pokonać Brazylii i nie awansować dalej. Ale to nie jest łatwy rywal. To zespół, który umie grać i chociaż np. Lucarelli nie jest jeszcze w pełni formy, to jego dyspozycja będzie prawdopodobnie rosła, przez co Brazylia będzie coraz mocniejsza. Rozbrajająca reakcja Nikoli Grbicia. Po tym pytaniu tylko się zaśmiał. I krótka odpowiedź To my jednak wygraliśmy w fazie zasadniczej, wykazaliśmy wyższość nad nimi, więc dlaczego nie mielibyśmy wygrać w kolejnym meczu? Nie jesteśmy oczywiście 200-procentowym faworytem, bo w tych okolicznościach byłoby szaleństwem stawiać taką tezę, natomiast nasza kadra w ostatnim turnieju nabrała wiatru w żagle, a ostatni mecz z Japończykami, którym nawet nie daliśmy dojść do głosu pokazał, że gramy coraz lepiej.A zaskoczyła pana postawa Japończyków? Jeszcze do niedawna nie uchodzili za zespół, który może bić się ze światową czołówką, natomiast w tym roku są objawieniem turnieju. - Na ich dobrą postawę składa się wiele elementów - po pierwsze Philippe Blain, który najpierw był drugim szkoleniowcem reprezentacji Japonii, jest teraz pierwszym trenerem i już widać efekty jego pracy. Postawił na elementy europejskiej i światowej siatkówki, w tym na żelazną dyscyplinę czy regularność. Po drugie, część graczy występuje w Europie, dzięki czemu nabrała sznytu taktycznego, co widać w grze. Bardzo mi się jednak ten zespół podoba, bo łączy azjatycką siatkówkę, związaną z wszechstronnością, dobrą techniką i defensywą z walorami siatkówki europejskiej i światowej, polegającej na precyzji rozegrania, konsekwencji czy cierpliwości w grze.