Na Filipiny reprezentacja Polski w końcu poleciała w niemal optymalnym składzie. Cały czas trochę jednak brakuje do optymalnej formy. Ze Słowenią "Biało-Czerwoni" potrafili marnować przewagę i notować długie przestoje w grze. Ale pokazali też znacznie piękniejsze oblicze. Po raz piąty w tym sezonie rozegrali pięć setów i w tie-breakach pozostają niepokonani. Nikola Grbić powołał na turniej na Filipinach czterech zawodników, którzy nie mieli jeszcze szansy zaprezentować się w tej edycji Ligi Narodów. W środę wszystkich wystawił na mecz ze Słowenią. W efekcie wyjściowy skład niemal w całości tworzyli obecni lub byli siatkarze Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. "Rodzynkiem" bez takiej przeszłości był jedynie libero Jakub Popiwczak. Pierwsze akcje nieco lepiej rozegrali Słoweńcy, problemy w ataku miał Norbert Huber. Siłą "Biało-Czerwonych" w pierwszym secie była jednak zagrywka. Gdy dobrze w polu serwisowym spisał się Aleksander Śliwka, objęli prowadzenie 11:7. Kiedy rywale nieco zmniejszyli straty, oddech Polsce dał as serwisowy Kamila Semeniuka. W potrzebie pomagał też polski blok, w którym brylował Mateusz Bieniek. Ze ścianą z polskich rąk boleśnie zderzał się zwłaszcza Klemen Cebulj. Polacy utrzymali przewagę niemal do końca, ale przy stanie 24:22 zmarnowali dwie piłki setowe. Na własne życzenie zaserwowali sobie nerwową końcówkę, którą ostatecznie przegrali 29:31. O włos od sensacji w Lidze Narodów. Lider był w opałach Nikola Grbić sięgnął po zmiany. Ale Słoweńcy nie dali Polsce szans Obie drużyny znają się bardzo dobrze. Większość reprezentantów Słowenii gra lub grała w PlusLidze. W dodatku w ostatnich latach Słoweńcy i Polacy często rywalizowali ze sobą w czasie mistrzostw Europy. W tych meczach górą byli zwykle rywale "Biało-Czerwonych", ale przed rokiem w Lidze Narodów to drużyna Grbicia wygrała 3:1. Trenerem Słowenii nie był jednak jeszcze wtedy Gheorghe Cretu, były opiekun ZAKS-y. Serb po przegranym pierwszym secie nie był zadowolony z Hubera i zastąpił go Jakubem Kochanowskim. Gra jego drużyny wcale nie układała się jednak lepiej. Spore problemy zagrywką sprawił jej Jan Kozamernik, Polska przegrywała 9:13. Polscy siatkarze popełniali jednak sporo błędów w zagrywce, z przyjęciem nie radził sobie Semeniuk. Na boisko wezwani zostali Bartosz Kurek, Bartosz Bednorz i Paweł Zatorski, ale efektów nie było. Straty sięgające sześciu punktów udało się zmniejszyć tylko nieznacznie, po drugiej stronie w ataku szalał Rok Mozić. Polska przegrała 21:25. Polscy siatkarze odrobili straty. Trener w końcu się uśmiechnął Zmiennicy pozostali w składzie na trzecią partię. W końcu więcej błędów zaczęli jednak popełniać Słoweńcy i "Biało-Czerwoni" odskoczyli na trzy punkty. Przewagę jeszcze podwyższył as serwisowy Kurka, Polska prowadziła 13:9. Zagrywką pomogli też jego koledzy, polscy siatkarze lepiej wyglądali w kontratakach, znów dobrze funkcjonował blok. Poprawa była widoczna we wszystkich elementach gry. Świetną zmianę dał zwłaszcza Bednorz, który radził sobie w ataku nawet z trudnymi piłkami. W ostatniej akcji w ofensywie zawiódł natomiast Cebulj i wicemistrzowie świata wygrali 25:20. Początek czwartego seta był wyrównany. Polscy siatkarze nadal prezentowali się jednak nieźle. Po jednej z akcji, zakończonej zagraniem Śliwki, Grbić wreszcie się uśmiechnął. Jego zawodnicy przy zagrywkach Bednorza prowadzili 12:9, ale rywale szybko doprowadzili do remisu. W drugiej części seta "Biało-Czerwoni" byli w stanie odskoczyć na dwa punkty. Cały czas nie była to bezpieczna przewaga, w końcówce asem serwisowym powiększył ją jednak Kochanowski. Ostatnie akcje należały do drużyny Grbicia, która ponownie wygrała 25:20. Polska znów zwycięska w tie-breaku. Awans na podium Ligi Narodów Początek tie-breaka to efektowne akcje Śliwki i Kochanowskiego. W dużej mierze dzięki nim polskim siatkarzom udało się wypracować trzypunktową przewagę. Nie udało się jej jednak utrzymać nawet do połowy seta - rywale zablokowali atak Kurka i doprowadzili do remisu 7:7, po chwili obejmując prowadzenie. Dla Polski odzyskał je Mateusz Bieniek, który zdobył punkt... akcją w obronie. Słoweńcy w końcówce mieli jeszcze szansę, by dogonić "Biało-Czerwonych", ale przy autowym ataku Kurka ich blok dotknął siatki. Wygraną 15:13 przypieczętował efektowny atak Bednorza. Reprezentacja Polski po siódmej wygranej tego lata wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli Ligi Narodów. Już po pierwszym meczu na Filipinach będzie mieć jednak dzień przerwy. W piątek jej rywalem będzie Brazylia. Słowenia już w czwartek zagra z Chinami. Sprawdź pełen terminarz siatkarskiej Ligi Narodów Polska - Słowenia 3:2 (29:31, 21:25, 25:20, 25:20, 15:13) Polska: Kaczmarek, Bieniek, Śliwka, Janusz, Huber, Semeniuk - Popiwczak (libero) oraz Kurek, Łomacz, Kochanowski, Zatorski (libero), Bednorz Słowenia: Stern, Cebulj, Kozamernik, Urnaut, Ropret, Pajenk - Kovacić (libero) oraz Mozić, Planinsić, Mujanović Grbić pominął go w Lidze Narodów. Polski siatkarz zdradził powody decyzji