Kadra, którą selekcjoner Nikola Grbić zabrał do Japonii, to zestawienie dość eksperymentalne. Wśród 14 zawodników jest aż czterech tegorocznych debiutantów oraz Kamil Szymura i Karol Urbanowicz, którzy w reprezentacji rozegrali dopiero po kilka meczów. W siatkarskim środowisku panuje opinia, że w tym składzie "Biało-Czerwoni" mogą nie zagrać już nigdy więcej. Na tym tle Bieniek to niemal reprezentacyjny weteran. W kadrze gra od 2015 r., zdobył z nią mistrzostwo świata i kilka innych medali. Co prawda od najstarszego w drużynie Grzegorza Łomacza jest młodszy od siedem lat, ale już od poprzedniego sezonu jest zaliczany do reprezentacyjnej grupy "starych". Przynajmniej w czasie podziału na grupy do bagera, jednej z treningowych gier kadrowiczów. - Tak, 29 lat na karku, a człowiek już stary - uśmiecha się Bieniek. - Coraz więcej młodych zawodników jest w reprezentacji, trzeba naprawdę się starać, żeby utrzymać miejsce w kadrze. Fajnie, że wchodzą i cały czas walczą o swoje. Przed konkurencją nikt się nie położy. "To kulturalni chłopcy" Czwórka debiutantów zdążyła poczuć smak meczu w biało-czerwonej koszulce jeszcze przed inauguracją Ligi Narodów. Mikołaj Sawicki, Dawid Dulski i Kuba Hawryluk zadebiutowali w niemal wypełnionym kibicami katowickim Spodku, gdzie Polska przegrała 2:3 z Niemcami. Jakub Szymański, który zmagał się jeszcze wtedy z urazem, dostał szansę w sparingu z Japonią, już po wylocie kadry do Azji. Bieniek pytany o debiutantów podkreśla, że atmosfera w kadrze, mimo przemeblowanego składu, cały czas jest dobra. - Wiadomo, poznajemy się, część chłopaków znamy tylko z widzenia, z ligowych boisk. Debiutanci? To kulturalni chłopcy, świetnie się zachowują, dobrze trenują i nie mogę złego słowa o nich powiedzieć - zaznacza środkowy. Na jego pozycji Grbić będzie mieć w Japonii jeszcze jednego doświadczonego zawodnika, czyli Karola Kłosa. To para, która jeszcze niedawno występowała wspólnie w PGE Skrze Bełchatów, ale jej drogi się rozchodzą - Bieniek został już oficjalnie ogłoszony nowym zawodnikiem Aluronu CMC Warty Zawiercie, a Kłos ma dołączyć do Asseco Resovii. Oprócz nich w składzie na turniej w Japonii są jeszcze znacznie młodsi Urbanowicz i Mateusz Poręba. Ten ostatni to wicemistrz świata z ubiegłego roku, ale na turnieju w Polsce był dopiero czwartym środkowym. W podstawowym składzie występowali Bieniek i Jakub Kochanowski, ich pierwszym zmiennikiem był Kłos. Hierarchią środkowych może jednak zachwiać powrót do kadry Norberta Hubera. Środkowy Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle stracił poprzednie lato przez kontuzję, ale teraz jest już w pełni zdrowy. A potencjał nadal ma ogromny. - Norbert wróci, dostanie swoje szanse. Ale żaden z chłopaków się nie położy, żeby mu dać miejsce w reprezentacji. Każdy będzie walczył o swoje, każdy chce w tej kadrze być i odda sporo zdrowia i serca, by sprzedać się trenerowi jak najlepiej - komentuje Bieniek. Mateusz Bieniek nie czuje się stary, chociaż "młodzi podgryzają" Na razie jednak Huberowi i większości środkowych daleko do roli, którą w kadrze odgrywa Bieniek. 29-letni siatkarz niedawno doczekał się wyjątkowego wyróżnienia. Wraz z kilkoma innymi osobami związanymi z siatkówką odcisnął swoje ręce w Alei Gwiazd Siatkówki przed katowickim Spodkiem. Można więc już oficjalnie nazywać mistrza świata gwiazdą. - Doczekałem się odbicia dłoni. Fajnie, coś po mnie zostanie, dziękuję bardzo, że miałem taką możliwość - mówi Bieniek. Ale też zapowiada, że mimo naporu młodych zawodników, którzy na razie swoich "gwiazd" w Katowicach nie mają, oddawać miejsca w kadrze nie zamierza. - Młodzi walczą, będą próbować nas podgryzać. Ale ja się nie czuję stary, więc nie chcę mówić, że się nie dam. Będę robił wszystko, by w tej kadrze jeszcze trochę pograć - podkreśla. Pierwsza okazja na pokazanie swoich umiejętności już w środę. Podopieczni Grbicia rozpoczną rywalizację w Lidze Narodów spotkaniem z Francją. Mistrzowie olimpijscy bronią złotego medalu, jaki wywalczyli przed rokiem w czasie turnieju finałowego LN w Bolonii. "Biało-Czerwoni" zajęli wówczas we Włoszech trzecie miejsce. Początek spotkania w środę o godz. 11, transmisja w Polsacie Sport. To największy wygrany pierwszych meczów? Grbić otwarcie go wyróżnił