W czterech poprzednich edycjach Ligi Narodów Turczynki zawsze były w czołowej czwórce. Nigdy nie udało im się jednak wygrać. W tym sezonie, z nowym szkoleniowcem, w końcu sięgnęły po upragnione trofeum. Podobnie jak Polki, które godzinę przed ich meczem w starciu o brąz wygrały z USA, Turczynki zanotowały w Arlington historyczny wynik. To właśnie one lepiej rozpoczęły spotkanie. Ich trener, Daniele Santarelli, po raz kolejny postawił w podstawowej szóstce na dwie ofensywne skrzydłowe - Melissę Vargas i Ebrar Karakurt. Spotkanie świetnie rozpoczęła zwłaszcza ta pierwsza, jej zespół prowadził 7:3. Chinki stopniowo odrabiały straty. Kiedy Vargas zaatakowała w aut, w połowie seta drużyna z Azji objęła prowadzenie. Tyle że od stanu 15:13 dla Chin zawodniczki z Państwa Środka przegrały sześć akcji z rzędu. Końcówka też należała już do Turcji. Punkt zagrywką zdobyła Karakurt, czujna przy siatce była Sehra Gunes. Turczynki wygrały 25:22. Polskie siatkarki "wypunktowane". To dlatego przegrały walkę o finał Ligi Narodów Chinki poprawiły zagrywkę. Turcja zaskoczona w Lidze Narodów Obie drużyny świetnie spisały się w poprzednich spotkaniach meczu finałowego. Chinki niczym walec najpierw przejechały się po reprezentacji Brazylii, a później Polski. Siatkarki z Turcji rozbiły z kolei Włoszki i wybiły z głów Amerykanek marzenia o triumfie przed własną publicznością. Początek drugiej partii to nadal przewaga Turczynek, które szybko wypracowały sobie trzy punkty przewagi. Chinki wciąż popełniały dużo błędów w polu zagrywki. Kiedy jednak zaczął funkcjonować ich blok - brylowała w nim Yuan Xinyue - przegrywały już tylko 9:10. Santarelli zmobilizował zawodniczki w czasie przerwy, po niej dwoma asami serwisowymi popisała się Vargas i Turcja znów odskoczyła. Okazało się jednak, że tylko na chwilę, bo Chinki odrobiły straty i objęły prowadzenie 16:15. Zaczęły lepiej radzić sobie w ataku, punkt zagrywką zdobyła Yingying Li. Ostatecznie wygrały 25:22. Melissa Vargas bohaterką Turcji. Pierwszy triumf w Lidze Narodów W trzecim secie Turczynki odbudowały jednak swoją grę i szybko objęły prowadzenie 7:4. W ważnych akcjach dobrze radziła sobie Karakurt, a przewaga jej drużyny rosła. Więcej udziału w grze drużyny miała też doświadczona środkowa Eda Erdem. Chinkom nie pomogły nawet znakomite interwencje w obronie. Santarelli coraz bardziej ekspresyjnie świętował ze swoimi zawodniczkami kolejne udane akcje, rywalki popełniały sporo błędów. Punkt zagrywką dołożyła Vargas, Turcja wygrała 25:19. Chinki podjęły walkę w czwartej partii. Zaczęły dobrze, ale błyskawicznie straciły dwupunktową przewagę. Największe problemy sprawiała im znakomicie dysponowana Vargas. Siatkarka urodzona na Kubie przekroczyła granicę 20 zdobytych punktów, a jej drużyna objęła prowadzenie 8:6. Przewaga znów szybko rosła, wkrótce sięgnęła pięciu punktów. Szczelnym blokiem powiększyła ją Gunes. Chinki nie były już w stanie nawiązać walki z przeciwniczkami. Rozpędzone Turczynki, dopingowane przez sporą grupę kibiców, dopięły swego. Ostatni punkt zdobyły blokiem, wygrały 25:16 i rozpoczęły celebrowanie pierwszego triumfu w historii w Lidze Narodów. Zastępują na szczycie Włoszki, triumfatorki sprzed roku. Magdalena Stysiak w innych barwach. Wiadomo, skąd taka decyzja