Damian Gołąb: Co jest kluczem do świetnych występów pana drużyny w tym sezonie? Philippe Blain, trener reprezentacji Japonii: To efekt dobrej pracy na treningach. Jesteśmy bardzo skupieni i podchodzimy do meczów bardzo ambitnie. Chcemy zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich w Paryżu. W tym momencie prezentujemy bardzo dobrą siatkówkę. To dzięki niej dotarliśmy aż tutaj. Chcemy dalej wygrywać. W meczu ze Słowenią świetnie zaprezentował się Yuki Ishikawa. To prawdziwy lider pana drużyny? - To prawda. Jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem, to świetny przyjmujący. Ale siatkówka to sport drużynowy. Yuki zdobywa wiele punktów, pomaga w przełamywaniu rywali, ale także w obronie. Ma dużo doświadczenia, rozegrał świetne play-offy w lidze włoskiej. Pozostali zawodnicy również zanotowali jednak bardzo duży postęp. Teraz chcemy zdobywać doświadczenie. Nie mamy go zbyt wiele w półfinałach międzynarodowych turniejów. Musimy postarać się zagrać naszą najlepszą siatkówkę, wyjść na półfinał bez strachu i wątpliwości. I uczyć się z każdego seta, każdej akcji. To powinno przynieść skutki w czasie turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk, który czeka nas w październiku. A potem na igrzyskach, jeśli się na nie zakwalifikujemy. Dla pana drużyny najważniejsze jest więc to, by mentalnie przygotować się do półfinału? - Tak, ale bardzo mocno skupialiśmy się już pod tym kątem na meczu ze Słowenią. W ostatnich mistrzostwach świata czy Lidze Narodów graliśmy już w ćwierćfinałach, ale przegrywaliśmy. Rywal polskich siatkarzy to dawna potęga. Budzi się jak wygasły wulkan Polska - Japonia w Lidze Narodów. Philippe Blain o trudnościach gry przeciwko "Biało-Czerwonym" Kilku siatkarzy z pana kadry gra we Włoszech. Zbierane tam doświadczenia owocują w reprezentacji? - Gra w zagranicznych klubach jest zawsze bardzo dobrym doświadczeniem. Musisz mierzyć się z różnymi trudnościami, zmienić sposób, w jaki komunikujesz się z innymi. Trzeba przystosować się do nowych warunków - na przykład we Włoszech siatkarze muszą mierzyć się z bardzo silnym blokiem. Ale chodzi nie tylko o Włochy. Kento Miyaura grał w Polsce, w PSG Stali Nysa, Masahiro Sekita też spędził rok w Polsce. Nie mówię, że japońscy siatkarze muszą wyjeżdżać z kraju. Ale kiedy to robią, to dla nich zawsze cenne doświadczenie i bodziec do rozwoju. Uczą się nowej siatkówki. Pracował pan przez lata w Polsce, między innymi z reprezentacją prowadzoną przez Stephane’a Antigę. Półfinał przeciwko Polsce, w polskiej hali, to dla pana coś specjalnego? - Dla mnie każdy mecz rozgrywany w Polsce jest czymś wyjątkowym. Mam stąd wspaniałe wspomnienia, zwłaszcza z mistrzostw świata w 2014 r. Tutaj hale zawsze są pełne kibiców, wszyscy są przyjaźnie nastawieni i pomocni. To zawsze znakomite doświadczenie. Ale też wiemy, że Polska to w tym momencie znakomity zespół. Jest tu mnóstwo świetnych zawodników, co dla trenerów rywali zawsze rodzi dodatkowe komplikacje. Nigdy nie wiadomo, kto pojawi się na boisku. Ale musimy po prostu dać z siebie jak najwięcej, pokazać najlepszą formę. I uczyć się walki z bardzo mocnym przeciwnikiem. Czuje pan, że pana zespół jest już gotowy na medal? - Kiedy kwalifikujesz się do półfinału, wiesz już, że wystarczy wygrać jeden mecz, by zdobyć medal. Gra w tym etapie turnieju to bardzo ważna sprawa dla drużyny. Jeśli zdobędziemy medal, to będzie coś niesamowitego. Ale zobaczymy, co się wydarzy. Rozmawiał w Gdańsku Damian Gołąb Polska o krok od finału Ligi Narodów. Trzeba tylko pokonać denerwującą siatkówkę