Japończycy pierwsze spotkanie turnieju finałowego Ligi Narodów w Trójmieście rozegrali bezpośrednio przed meczem Polski z Brazylią. Hala była wtedy już mocno biało-czerwona i coraz szybciej się wypełniała. Spora grupa fanów i fanek w koszulkach polskiej kadry po ostatnim gwizdku meczu Japonii ze Słowenią popędziła jednak do band okalających boisko, by zdobyć właśnie japoński autograf. Liderem i kapitanem zespołu jest Yuki Ishikawa. Ze Słowenią zagrał znakomicie, jego 27 punktów pomogło wygrać 3:0 i pierwszy raz w historii awansować do półfinału. VolleyballWorld, spółka zarządzająca Ligą Narodów, oficjalnie gratulowała mu jednak już przed pierwszym gwizdkiem. Na profilach w mediach społecznościowych, które dotyczą Ligi Narodów, można było przeczytać, że przyjmujący dołączył do ekskluzywnego klubu siatkarzy, którzy mają milion obserwujących na Instagramie. Ishikawa wcale nie jest jednak pod tym względem rekordzistą drużyny. Choć w kraju zdążył już wystąpić m.in. w teledysku, popularnością w mediach społecznościowych biją go dwaj koledzy z drużyny. Atakujący Yuji Nishida przebija go o 100 tys. fanów, a Ran Takahashi aż o 400 tys. Polscy siatkarze o takich zasięgach w mediach społecznościowych mogą pomarzyć. Kapitana kadry, Bartosza Kurka, na Instagramie obserwuje nieco ponad 300 tys. osób, Tomasza Fornala niespełna 250 tys. - Widać, że na pewno ten kraj interesuje się siatkówką i tymi zawodnikami. Nie było mnie na Filipinach, ale słyszałem, że jak tylko grali, zawsze były pełne trybuny. Ale też bardzo często spotyka się japońskich kibiców, czy to gramy w Holandii, czy nawet tutaj w Gdańsku - opisuje. Polska o krok od finału Ligi Narodów. Trzeba tylko pokonać denerwującą siatkówkę Japończycy mają kibiców nie tylko w kraju. Fani przyjechali za nimi do Gdańska Fornal zwraca uwagę, że japońscy kibice często pokonują tysiące kilometrów, by wspierać swoich zawodników. Pojawiali się na przykład w Lubinie, kiedy w tamtejszym Cuprum występował przyjmujący Masahiro Yanagida. Zresztą jeżdżą za nimi również fani z innych krajów. Gdy dzień przed meczem z Polską Japończycy wyjeżdżali na trening, pod hotelem wypatrywała ich grupka kibiców z Izraela. - Udało nam się zdobyć bilety na mecze 19 lipca, a potem okazało się, że możemy też zdobyć wejściówki na mecze kolejnego dnia, kiedy gra nasza ulubiona drużyna - Japonia. Kupiliśmy je tuż przed początkiem spotkania. Może nie są to najwyżsi siatkarze, ale chemia w ich drużynie i podejście do gry są świetne - opowiadają fani z Izraela. Jeden z nich prosił Japończyków nawet o podpis... na siatkarskim bucie. Na swoich idoli doczekały się również fanki w Ergo Arenie. Po serii wywiadów wrócił do nich Takahashi. Co prawda nie spełnił marzenia wypisanego na plakacie - jedna z fanek prosiła go o koszulkę - ale złożył kilka podpisów. Ran Takahashi zagrał jak gwiazda serialu. Japonia gotowa na medal? Przyjmujący we wrześniu skończy 22 lata i został pierwszym siatkarzem urodzonym w XXI wieku, który zadebiutował w japońskiej kadrze. To właśnie jego wpisy w mediach społecznościowych biją rekordy popularności. Sam siatkarz jeszcze umiejętnie “nakręcił" ją w czasie igrzysk olimpijskich w Tokio. W jednej z akcji szykował się do ataku z tzw. szóstej strefy, ale rozegrał jeszcze piłkę na lewe skrzydło, zupełnie gubiąc blok rywali. Kibice szybko zauważyli, że zagrał dokładnie tak, jak bohaterowie “Haikyuu!!", popularnej japońskiej anime, która opowiada o drużynie siatkarzy. To zagranie niemal z dnia na dzień uczyniło z niego w kraju celebrytę. Siatkarski serial podbija popularność prawdziwych zawodników. Zresztą na przykład postać Ishikawy zdążyła pojawić się już w jednym z odcinków. Poza wielką popularnością Japończycy coraz lepiej grają też w siatkówkę. Tegoroczne sukcesy wyniosły ich aż na piąte miejsce w rankingu FIVB. Coraz chętniej wyjeżdżają z kraju. Takahashi wyjechał do Włoch tuż po igrzyskach. Dziś europejskie doświadczenia skutkują coraz lepszą grą. Tę gotowość sprawdzi dziś reprezentacja Polski. Półfinałowe starcie “Biało-Czerwonych" z Japonią rozpocznie się o godz. 17. Biletów na spotkanie nie ma już od kilku dni. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa w Interii. Z Gdańska Damian Gołąb Polski siatkarz wskazał klucz do pokonania Japonii