Bartosz Kurek najwyraźniej był głodny gry, bo z werwą rozpoczął spotkanie z Brazylią. Mocne zbicia, znakomite serwisy, blok - to wszystko "siedziało" mu znakomicie. Był jednym z najlepszych zawodników tego meczu w pierwszym secie. Nasz atakujący nie dokończył jednak spotkania. Nie miało to jednak związku z kontuzją, z jaką walczył w ostatnim czasie. Brazylijczycy nie wiedzieli, co się dzieje. Leon zaskoczył wszystkich. Reakcja Fornala bezcenna Bartosz Kurek wrócił po kontuzji, ale nie dokończył meczu - Było bardzo dobrze. Tego nie było widać, ale czuję się bardzo dobrze. Jestem gotowy do gry i fajnie było wystąpić w końcu bez bólu. Po powrocie z Filipin miałem jeszcze nieco lżejszy program, ale szybko byłem do dyspozycji trenera - powiedział Kurek po meczu. On w spotkaniu z Brazylią zdobył osiem punktów. Siedem w ataku i jeden blokiem. Meczu jednak nie dokończył. To starcie, choć wynik może sugerować co innego, było bardzo wyrównane. - I takiego spotkania się spodziewaliśmy. Właśnie grania na styku. Spotkały się bowiem ekipy, które doskonale się znają. Liczyliśmy na to, że będziemy wygrywać końcówki i tak było - mówił Kurek. Kluczem do sukcesu byłą na pewno potężna zagrywka, jaką Polacy zaprezentowali w Ergo Arenie. Nasi zawodnicy mocno "kopali" w tym elemencie. W piątek Polaków czeka dzień przerwy, a w sobotę zagrają z Japonią (godz. 17.00). Stawką meczu będzie występ w finale Ligi Narodów. Mecz ten będzie można obejrzeć w Polsacie Sport. W drugim półfinale (godz. 20.00) zagrają USA i Włochy. Z Ergo Areny - Tomasz Kalemba, Interia Sport Wszyscy kibice wstali i klaskali. Niezwykłe urodziny. "Aby nienawiść nas nie różniła"