Polacy przebywali w Kraju Kwitnącej Wiśni już od ponad tygodnia. W tym czasie w ramach przygotowań udało się rozegrać dwa sparingowe mecze z gospodarzami turnieju, Japończykami. W pierwszym rywale wygrali 3:2, drugi jednak był już dużo bardziej przekonujący w wykonaniu zawodników Nikoli Grbicia, którzy w dobrym stylu zwyciężyli 3:1. W podobny sposób chcieli zainaugurować także tegoroczną edycję Ligi Narodów. Siatkarze z coraz większym problemem. Sebastian Świderski i Nikola Grbić mają obawy Polski blok vs Theo Faure Początek spotkania był bardzo wyrównany, gra toczyła się w zasadzie punkt za punkt, a Polacy zdołali minimalnie odskoczyć dzięki skutecznej pracy bloku tworzonego przez duet Karolów - Butryna i Kłosa. Oni w krótkim czasie dwukrtonie zatrzymali Francuzów, do tego doszedł także sprytny atak Artura Szalpuka i as serwisowy Kamila Semeniuka, które pozwoliły naszemu zespołowi wyjść na prowadzenie 11:7 i zmusiły szkoleniowca rywali do wzięcia czasu. Ta przerwa wyjątkowo dobrze podziałała na Theo Faure`a, który zaczął kończyć atak za atakiem i w efekcie Francuzi byli w stanie nie tylko podgonić, ale wręcz wyjść na prowadzenie 21:20. Ostatecznie jednak znów kluczowy okazał się blok "Biało-Czerwonych", który pozwolił im wyjść zwycięsko z zaciętej końcówki. Efektowną "czapę" zaliczył Butryn i Polacy zakończyli seta wygraną 25:23. Spektakularny powrót Francuzów Polska siatkarka zeszła ze łzami w oczach. Wiadomo, co będzie dalej Druga partia zaczęła się od szybkiego odskoczenia Polaków, którzy wyszli na prowadzenie 2:0 i długo utrzymywali dwupunktową przewagę nad rywalami. Pomagali w tym też trochę Francuzi, którzy kilka punktów "oddali" przez zepsute serwisy. Mniej więcej w połowie seta znów jednak zaczęli odgryzać się "Trójkolorowi", do tego doszło także kilka indywidualnych błędów naszego zespołu w krótkim czasie i w efekcie Nikola Grbić musiał zareagować i przy stanie 14:17 zdecydował się na wzięcie czasu. Rywale wyraźnie wyczuli moment i już do końca partii prowadzenia nie wypuścili, wygrywając pewnie 25:18. Znów dobrze pokazał się Faure, który po dwóch setach miał na koncie już 14 punktów. "Młodzi" będą podgryzać gwiazdy kadry. "Doczekałem się" We francuskim zespole oprócz znakomitego Faure`a pierwsze skrzypce grał także Kevin Tillie i właśnie ta dwójka starała się utrzymywać swój zespół w grze w trzecim secie, gdzie znów Polacy byli w stanie początkowo odskoczyć na kilka punktów, mimo błędów, bo w odstępie kilkudziesięciu sekund nasi zawodnicy dwukrotnie przy próbie bloku wpadli w siatkę. Po potężnym asie zaserwowanym przez Butryna, za którym poszedł prosty błąd Francuzów, prowadziliśmy już 14:8 i znów przerwą musiał ratować się Andrea Giani. Ta znów zadziałała mobilizująco na rywali, którzy błyskawicznie ze stanu 10:19 doprowadzili do remisu 20:20. Polacy na własne życzenie zapewnili sobie nerwową końcówkę i długą grę na przewagi, która zamieniła się w mały pojedynek Faure - Butryn. Ten pierwszy został wreszcie zatrzymany przez Semeniuka, dzięki czemu udało się wygrać tę wojnę nerwów 35:33. Grbić chce odbudować gwiazdę kadry. “Nie można tego nie pamiętać" Pewnie dokończona praca Na szczęście trzeci set nie przyniósł już tak szalonych rozstrzygnięć, a Polacy wyraźnie podbudowani wyszarpaną poprzednią partią od początku pewnie zmierzali po zwycięstwo. Tym razem nie było mowy o wypuszczeniu kilkupunktowego prowadzenia. Podobnie jak na koniec trzeciego seta, tak i na koniec meczu powstrzymany został Faure, a Polacy wygrali bardzo pewnie 25-15. Francuzowi na pocieszenie został wygrany indywidualny pojedynek strzelb, bo w całym meczu zdobył 28 punktów, w porównaniu do najskuteczniejszego w naszym zespole Butryna, który zdobył 25 oczek. W pozostałych meczach rozgrywanych w środę w Ottawie Kanada pokonała 3:2 Kubę, a w meczu poprzedzającym występ Polaków w Nagoyi Słoweńcy wygrali 3:1 z Serbią. Zawodnicy Nikoli Grbicia są w trakcie małego maratonu, bo już w czwartek zagrają z Iranem, a w piątek ich rywalem będzie Bułgaria.