Niepokojące zdarzenia rozegrały się w drugim secie meczu w Mediolanie. Allianz Vero Volley wygrał pierwszą partię rewanżowego ćwierćfinału siatkarskiej Ligi Mistrzyń, teraz prowadził 9:6 i był na najlepszej drodze do czołowej czwórki rozgrywek. Aleksandra Gryka atakowała z prawej strony siatki. Miriam Sylla skoczyła do bloku. Wylądowała jednak bardzo niefortunnie, w pobliżu nóg rozpędzonej Polki. Włoszka nie utrzymała równowagi, padła na boisko i przetoczyła się pod trzęsącą się siatką na stronę polskiego zespołu. Padła na łopatki i się nie podnosiła. Wszystko wyglądało groźnie, do siatkarki natychmiast podbiegł fizjoterapeuta Vero Volley. Telewizyjne kamery pokazywały w tym czasie również zbliżenia Gryki. 24-letnia siatkarka wyglądała na wyraźnie przestraszoną losami rywalki, łapała się za głowę. Na to, że polska środkowa zepsuła atak i punkt zdobyły Włoszki, nikt nie zwracał uwagi. Na plaży wygrała wszystko. Później trafiła pod skrzydła Donalda Trumpa Skończy się na strachu? Miriam Sylla nie wróciła do gry Sylla kilka chwil spędziła na plecach, leżąc na boisku. W końcu jednak podniosła się z niego i zeszła o własnych siłach. Kiedy już nieco spokojniejsza Gryka podała jej rękę, Włoszka odwzajemniła uśmiech. Po chwili, już przy ławce dla rezerwowych, Sylla obejrzała dokładnie swoje biodro. To jego dotyczył problem, ale wygląda na to, że może skończyć się na strachu i skaleczeniu, bez poważnego urazu. Mimo wszystko Włoszkę zastąpiła Helena Cazaute, Sylla nie wróciła już w tym meczu do gry. Gryka miała w tym secie pecha. Kilka minut wcześniej jedna z rywalek z impetem trafiła piłką w jej twarz i polska siatkarka przez chwilę musiała dochodzić do siebie. Ostatecznie trener ŁKS-u Commercecon Alessandro Chiappini w drugiej części partii zdecydował dać jej chwilę oddechu i zastąpił Sonią Stefanik. Gryka wróciła do szóstki na trzeciego seta. Problem siatkarzy przed igrzyskami. Nie wszyscy zmieszczą się w wiosce Wtedy było już jednak po emocjach. Zawodniczki Vero Volley wygrały dwie pierwsze partie. A przy zwycięstwie w pierwszym meczu 3:1 oznaczało to, że awans do czołowej czwórki Ligi Mistrzyń mają już w kieszeni. W dodatku w drugim secie rozgromiły łodzianki 25:14. Włoski zespół w czwartkowym rewanżu wygrał ostatecznie 3:0 i zmierzy się w półfinale z Fenerbahce Stambuł. Atakującą tureckiej drużyny jest Magdalena Stysiak. Łodzianki kończą rozgrywki na ćwierćfinale. To najlepszy występ w Lidze Mistrzyń w historii klubu. Teraz ŁKS-owi pozostaje walka na krajowym podwórku. W marcu wystąpi w Nysie w TAURON Pucharze Polski, walczy też w TAURON Lidze. Obecnie zajmuje w tabeli czwarte miejsce. Jest finał, to był nokaut. Polscy siatkarze przed historyczną szansą