Asseco Resovia wróciła do Ligi Mistrzów po kilku latach przerwy i na razie nie radzi sobie zbyt dobrze. Przegrała dwa z trzech pierwszych spotkań i w czwartek potrzebna jej była wygrana. Plan udało się zrealizować w dobrym stylu. Rzeszowianie po raz kolejny musieli sobie radzić bez Toreya Defalco. Jeden z liderów zespołu pauzuje z powodu problemów ze zdrowiem. Co prawda uczestniczył w rozgrzewce, ale jego występ nie był planowanny. Trener Giampaolo Medei po raz kolejny postawił więc na przyjęciu na parę Klemen Cebulj - Yacine Louati. Innych zmian nie było, bo zwycięstwo w czwartek było dla Asseco Resovii niezwykle ważne. Gospodarze od początku pierwszego seta wzięli się ostro do roboty. Dwoma sprytnymi zagrywkami popisał się Jakub Kochanowski, polski zespół prowadził 4:1 i trener rywali Radovan Gacić poprosił o przerwę. - Nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę - zapowiadał przed meczem szkoleniowiec Słoweńców. Kieruje jednak młodym zespołem, w szóstce na mecz w Rzeszowie wystawił trzech nastolatków. Problem w tym, że błędy popełniali także bardziej doświadczeni zawodnicy - jak na przykład libero Jani Kovacić, medalista mistrzostw Europy. Gospodarze szybko powiększyli przewagę. Owszem, im też zdarzały się pomyłki, zagrywki rodaków nie docenił Cebulj. Wygrali jednak pewnie i wysoko - 25:16. Problemy ma nie tylko Aleksander Śliwka. Głos zabrał inny reprezentant Polski Asseco Resovia nie daje szans Słoweńcom. Pełna dominacja Asseco Resovia może pochwalić się imponującą serią zwycięstw PlusLidze. Poniedziałkowa wygrana z Barkomem Każany Lwów była dla niej już ósmą z rzędu. Tyle że w ostatnich meczach rywale potrafią się jej postawić, a w starciu z Ukraińcami niewiele brakowało do tie-breaka. Drugiego seta czwartkowego spotkania rzeszowianie rozpoczęli jednak z pełną kontrolą. Znów błyskawicznie odskoczyli, prowadząc 5:1. Fabian Drzyzga, rozgrywający polskiej drużyny, często wykorzystywał w ataku środkowych. Partia miała podobny przebieg jak poprzednia, rzeszowianie ponownie zbudowali dużą przewagę. Bardzo dobrze zaczął funkcjonować blok gospodarzy, w którym główną rolę odgrywał Kochanowski. Środkowy popisał się też asem serwisowym. Rywalom nie pomogły zmiany i wejście na boisko doświadczonego Alena Sketa. Punkt zagrywką dołożył jeszcze Stephen Boyer i Asseco Resovia wygrała 25:16. Liga Mistrzów. Słoweńcy postawili się w trzecim secie, zawiedli w końcówce Niewiele zmieniło się w trzeciej partii. Może przewaga Resovii rosła trochę wolniej, ale po dobrej zagrywce Drzyzgi znów sięgnęła pięciu punktów. Tym razem jednak rzeszowianie byli nieco bardziej rozkojarzeni i ich zaliczka nie rosła. Co więcej, w połowie seta zostały z niej tylko dwa punkty. Gospodarzom przeszkadzały między innymi regularne błędy w polu zagrywki. Kiedy za to asem serwisowym popisał się Klemen Sen, Resovia prowadziła tylko 16:15. Po chwili jednak blokiem punkt zdobył Cebulj, a w końcówce umiejętności i doświadczenie gospodarzy przeważyły. Lepiej zaczęły wyglądać ich zagrywki, zwłaszcza Louatiego. I to właśnie Francuz został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania - jego zespół ostatnią partię wygrał 25:19. Po zwycięstwie Asseco Resovia ma na koncie sześć punktów - tyle samo, ile francuski Tours VB. I to właśnie zaplanowany na 9 stycznia mecz z Francuzami będzie dla niej kluczowy, może zdecydować o drugim miejscu w grupie B. Ta pozycja to awans do baraży o ćwierćfinał, trzecie miejsce to oglądanie się na rywali z innych grup. Pierwsze miejsce zajmują niezagrożeni mistrzowie Włoch z Itasu Trentino. Sprawdź tabele fazy grupowej Ligi Mistrzów Asseco Resovia: Boyer, Kłos, Cebulj, Drzyzga, Kochanowski, Louati - Zatorski (libero) oraz Bucki, Kozub ACH Volley: Krzić, Najdić, Pokersnić, Gjorgiev, Marovt, Koncilja - Kovacić (libero) oraz Sen, Sesek, Sket