Jastrzębski Węgiel idzie jak burza przez bieżącą edycję Ligi Mistrzów. Zespół, który przed rokiem przegrał finał z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, teraz urasta do miana wielkiego faworyta rozgrywek. Podopieczni Marcelo Mendeza w ćwierćfinale odwrócili losy rywalizacji z Gas Sales Daiko Piacenza, a w pierwszym meczu półfinałowym ograli przed własną publicznością Ziraat Bankasi Ankara. Mistrzowie Polski wygrali 3:0, chociaż rywale "zmylili" ich na krótko przed meczem tym, że w składzie nie pojawił się Matthew Anderson. Amerykanin, który z reprezentacją swojego kraju w 2016 roku wywalczył brąz igrzysk olimpijskich, a dwa lata później trzecie miejsce w mistrzostwach świata, jest niekwestionowaną gwiazdą tureckiej drużyny. "Graliśmy dobrze w zagrywce, a oni słabo w przyjęciu. Zasiali nam ziarenko niepewności, bo byliśmy przygotowani na to, że Matthew Anderson zagra. To, jak prezentowała się drużyna z Ankary, musiało się odbić na jej grze. Mieliśmy silny serwis, byliśmy pewni siebie, pomimo tego, że rywale momentami grali naprawdę dobrze i piłka szybko latała na siatce. To był chyba fajny mecz" - mówił po meczu w rozmowie ze Strefą Siatkówki Norbert Huber. Przeciek w sprawie wielkiego transferu. Wybrali go zamiast Wilfredo Leona Matthew Anderson wrócił do gry. I rozegrał robry mecz Jak się okazało, Anderson nie wystąpił z powodu kontuzji łydki. Kilka dni przed rewanżowym starciem półfinału Ligi Mistrzów zaplanowanym na 20 marca wrócił jednak do gry, co oznacza, że prawdopodobnie zagra z Jastrzębskim Węglem i, o ile zdrowie mu dopisze, będzie stanowił poważne wzmocnienie swojego zespołu. Znany ekspert siatkarski Jakub Balcerzak przekazał w serwisie X (dawny Twitter), że Anderson nie tylko rozegrał całe spotkanie z Alanyą, ale wywalczył 12 punktów, notując 62. proc. skuteczności w ataku i 75 proc. pozytywnego przyjęcia. Siatkarski nokaut w Pucharze Polski. Reprezentantka Polski szalała w bloku