Polski finał Ligi Mistrzów? To coraz bardziej prawdopodobne. Kędzierzynianie powtórzyli bowiem wyczyn Jastrzębskiego Węgla, który w pierwszym meczu półfinałowym pokonał w Ankarze Halkbank 3:1. Mistrzowie Polski spisali się świetnie i niewiele brakowało, by wygrali w trzech setach. Zwycięstwo 3:1 również stawia ich jednak w znakomitej sytuacji przed rewanżem. Kibice w Kędzierzynie-Koźlu szykowali się na wielki spektakl, bilety na spotkanie błyskawicznie się rozeszły. Mieli oglądać nie tylko swój zespół, ale i Kamila Semeniuka, wychowanka klubu, który latem odszedł do Perugii po wygraniu z ZAKS-ą dwóch edycji Ligi Mistrzów. W pierwszej szóstce go jednak zabrakło, trener Andrea Anastasi postawił na Ołeha Płotnickiego. Ale to gospodarze szybko objęli prowadzenie 7:3, gdy potrójny blok zatrzymał Wilfredo Leona. Świetnie w ataku i polu serwisowym rozpoczął Bartosz Bednorz, przewaga sięgnęła sześciu punktów. Rywale mieli problemy z przyjęciem zagrywki. Straty minimalnie zmniejszył as serwisowy Leona, ale po chwili zastąpił go Semeniuk. Kiedy przyjmujący urodzony na Kubie wrócił na boisko, nie poradził sobie z serwisem Davida Smitha, a potem zaatakował w aut. ZAKSA wygrała 25:18. Kłopoty Wilfredo Leona, koncert Bartosza Bednorza Perugia w tym sezonie długo była niepokonana. W ćwierćfinale włoskiej SuperLegi ma jednak kłopoty, niespodziewanie przegrała mecz z Allianzem Milano. Na drugą partię wyszła z nowym atakującym - Jesusem Herrerą. Kubańczyk zaczął nieźle, ale kędzierzynianie wciąż nie mieli litości dla Leona. Gdy nie utrzymał w boisku piłki po zagrywce Aleksandra Śliwki, ZAKSA odskoczyła na dwa punkty. Nie utrzymała przewagi zbyt długo, a Leon zrewanżował się koledze z kadry blokiem i Perugia po raz pierwszy zyskała przewagę, prowadząc 18:15. Ale i kędzierzynianie szybko odrobili straty przy zagrywkach Smitha. Gości napędzał Herrera, w końcówce wpadł jednak w siatkę, a po chwili ZAKSA miała w górze piłkę setową. Przegrała akcję przez nieporozumienie pod siatką. Po chwili dwa razy w ataku nie dał sobie rady Śliwka i to włoski zespół wygrał 26:24. To jednak nie wybiło z rytmu mistrzów Polski. Znakomicie nadal zagrywał Smith, asem serwisowym popisał się też Łukasz Kaczmarek. ZAKSA zyskała pięć punktów zapasu. Anastasi znów zastąpił męczonego zagrywką Leona Semeniukiem - tym razem na dłużej. Siatkarzom Perugii serwisy za to nie pomagały. Gospodarze grali pewnie, skuteczny na lewym skrzydle był Bednorz. W końcówce, gdy drużyna na chwilę "zacięła się" w ataku, trener Tuomas Sammelvuo poprosił o przerwę. Po niej kędzierzynianie spokojnie dokończyli seta, wygrywając 25:19. Wściekłość Anastasiego nie pomogła. ZAKSA bliżej finału Ligi Mistrzów Gdy poprzednio obie drużyny spotkały się w Lidze Mistrzów, stawka również była wysoka. W 2018 r. walczyły o brązowy medal rozgrywek - po tie-breaku lepsza okazała się Perugia. W środę kędzierzynianie nie zamierzali jednak rozgrywać pięciu setów. Perugia zaczęła z Leonem i Semeniukiem na boisku, ale to gospodarze wyśmienicie rozpoczęli czwartą partię. Po ataku Bednorza prowadzili 4:0. Wściekły Anastasi przywołał siatkarzy do siebie. Po raz drugi Włoch poprosił o przerwę, gdy ZAKSA prowadziła 13:8. Jego drużyna jeszcze się zerwała, gdy zagrywką postraszył Simone Giannelli. Kędzierzynianie utrzymywali jednak dwa punkty zapasu. Nie powstrzymał ich as serwisowy Leona, gospodarze zablokowali atak Semeniuka. Po chwili powtórzyli to zagranie, wygrali 25:22 i hałas w kędzierzyńskiej hali osiągnął apogeum. Sprawdź terminarz Ligi Mistrzów siatkarzy Rewanż w Perugii zostanie rozegrany 6 kwietnia. Jeśli ZAKSA wygra we Włoszech co najmniej dwa sety, awansuje do finału. Nawet jeśli przegra 0:3, pozostanie jej jeszcze dodatkowy, tzw. złoty set.