W języku angielskim funkcjonuje określenie: "What a time to be alive!" - w wolnym tłumaczeniu oznacza to w języku polskim: "Co za czas, by być świadkiem tych wydarzeń!". Takie słowa mogą dziś pełną piersią wypowiadać polscy kibice siatkówki. W półfinałach Ligi Mistrzów dwie polskie drużyny spisały się na medal i są o krok od udziały w finale elitarnych rozgrywek. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle we własnej hali <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/liga-mistrzow/news-zaksa-rozbila-giganta-w-bitwie-o-final-lm-meczarnie-wilfredo,nId,6685656">rozbiła 3:1</a> naszpikowaną gwiazdami drużynę Sir Sicoma Monini Perugia. Znakomity mecz rozegrał Bartosz Bednorz, który przyćmił polskie gwiazdy Perugii - Wilfredo Leona i Kamila Semeniuka. Jeśli można to stopniować, jeszcze lepiej spisał się Jastrzębski Węgiel, który poza domem <a href="https://sport.interia.pl/siatkowka/liga-mistrzow/news-polski-zespol-uciszyl-hale-final-ligi-mistrzow-na-wyciagniec,nId,6685608">w identycznym stosunku 3:1 rozprawił się z tureckim Halkbankiem Ankara</a>. Obie polskie ekipy mogą przegrać w rewanżach nawet 2:3, wówczas i tak finał Ligi Mistrzów stanie się sprawą wewnątrzpolską. W tej sytuacji nie może dziwić fakt, iż prezes PZPS Sebastian Świderski w rozmowie ze sport.pl ujawnił, że czynione są starania, by finał przenieść z włoskiego Turynu do katowickiego Spodka. Siatkówka. Finał Ligi Mistrzów przeniesiony do Polski? - Jesteśmy jedną nogą w polskim finale, ale wiele razy sport pokazywał, że ten jeden, ostatni krok, to wcale nie tak mało. Niech więc się najpierw to stanie, a jak się stanie, to będziemy myśleć. Ale proszę pamiętać, że finał jest łączony, organizator bierze dwa mecze - finał Ligi Mistrzów i finał Ligi Mistrzyń. W półfinałach Ligi Mistrzyń obok trzech klubów z Turcji jest włoska Novara z trenerem naszej reprezentacji Stefano Lavarinim. Poczekajmy, dajmy tym dziewczynom powalczyć o wielki finał, bo jak awansują, to raczej Włosi nie będą nam chcieli oddać wydarzenia - wyjaśnia Świderski. Prawdę mówiąc, tylko żartowałem z tym Spodkiem, ale widzę, że trafiłem! - dopytuje dziennikarz. - Tak, jest taki temat na rzeczy. Wyszło to od ligi , padła taka propozycja na spotkaniu z jej prezesem. Ale niech się najpierw wszystko wyjaśni, poznajmy finalistów Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń i jeśli pojawi się realna szansa, to będziemy działać - kończy prezes PZPS. Przypomnijmy, że ZAKSA wygrywała Ligę Mistrzów w latach 2021 i 2022. Pikanterii i smaczku sytuacji dodaje fakt, że już w najbliższą sobotę 1 kwietnia w meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA podejmie u siebie w Kędzierzynie-Koźlu drużynę Jastrzębskiego Węgla. I nie jest to w żadnym wypadku Prima Aprilis, a transmisję będzie można zobaczyć w Polsat Sport. W lutowym finale Pucharu Polski rozegranym w krakowskiej TAURON Arenie górą była ZAKSA. Odzew na pomysł Świderskiego jest zaskakujący i dość mieszany - wielu polskich kibiców siatkówki zarezerwowało już bilety do Turynu i wybierało się do Włoch bez względu na to, kto zagra w finale. Poza tym byłoby to średnio korzystne dla prestiżu rozgrywek, jeśli zmieniono by miejsce finału na niecałe dwa miesiące przed rozegraniem decydującego meczu. I wreszcie na koniec: nie dzielmy skóry na niedźwiedziu - najpierw trzeba się do finału dostać, by ewentualnie później rozważać przeniesienie go w inne miejsce. W przypadku udziału dwóch polskich drużyn do katowickiego Spodka. Maciej Słomiński, INTERIA