Polskie kluby od lat potwierdzają, że siatkówka w naszym kraju stoi na bardzo wysokim poziomie, a sukcesami może pochwalić się nie tylko reprezentacja, która przed rokiem sięgnęła po wicemistrzostwo świata, a wcześniej dwa razy z rzędu wygrywała czempionat. O poziomie naszej rodzimej PlusLigi doskonale świadczy skład tegorocznego finału Ligi Mistrzów, w którym po raz pierwszy w historii zagrały dwa kluby z kraju nad Wisłą. Zachwyty nad polskim finałem. "Tak przechodzi się do historii" Przed spotkaniem nieznacznym faworytem był Jastrzębski Węgiel, który sięgnął ostatnio po mistrzostwo kraju, rozbijając w finale Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo udowodnili jednak, że potrafią mobilizować się na najważniejsze mecze i w sobotnim starciu o europejskie trofeum okazali się lepsi od rywali, po raz trzeci z rzędu sięgając po triumf w Lidze Mistrzów. Liga Mistrzów siatkarzy. Aleksander Śliwka szczerze o meczu Mecz ZAKSY z Jastrzębskim Węglem obfitował w wiele zwrotów akcji i emocjonującą walkę o każdy punkt, a trudy spotkania wyraźnie dały się we znaki siatkarzom. Świadczy o tym wypowiedź Aleksandra Śliwki, czyli kapitana triumfatora rozgrywek. - Udało się wygrać, chociaż ten mecz był tak dramatyczny, że nie do końca pamiętam, co tam się wydarzyło - przyznał przyjmujący cytowany przez siatka.org. Niesłyszący siatkarz bohaterem. Triumfator z ZAKS-y długo czekał na laury Reprezentant Polski odniósł się także do wydarzeń z końcówki czwartego seta, kiedy to ZAKSA była o krok od zakończenia spotkania. I chociaż dla Śliwki był to już trzeci triumf w Lidze Mistrzów, to, jak sam przyznał, prawdopodobnie właśnie tegoroczne zwycięstwo "smakowało najlepiej", ponieważ był to najtrudniejszy finałowy mecz ZAKSY. - To był legendarny, mecz, którego nie zapomnę - mówił.