Jastrzębski Węgiel gra w półfinale Ligi Mistrzów po raz drugi z rzędu. Przed rokiem wyraźnie przegrał z Grupą Azoty ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle. Teraz uciszył rozkrzyczaną halę w Ankarze i finał ma na wyciągnięcie ręki. Wicemistrzowie Polski udanie rozpoczęli pierwszego seta. Dobrze w obronie spisywał się Jakub Popiwczak, kontrataki kończył Tomasz Fornal. Efekt? Prowadzenie 8:4. Już w pierwszym secie goście zatrzymali Nimira Abdel-Aziza, największą gwiazdę gospodarzy. Pojedynczy blok postawił mu Trevor Clevenot. W drugiej części seta przewaga jastrzębian wzrosła do sześciu punktów. Tyle że w końcu przebudził się Nimir. Holenderski atakujący popisał się serią znakomitych zagrywek i różnica zmalała do punktu. Polski zespół nie dał się jednak doścignąć, wynik na 25:22 ustalił atakiem z prawego skrzydła Stephen Boyer. Jastrzębski Węgiel powstrzymał Nimira Abdel-Aziza Halkbank w ćwierćfinale niespodziewanie wyeliminował Cucine Lube Civitanova. Wcześniej wygrał grupę, w której rywalizował z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, pokonując polski zespół w Ankarze. A już po rywalizacji w grupie zespół wzmocnił jeszcze amerykański skrzydłowy Thomas Jaeschke. W drugim secie gospodarze w końcu zablokowali atak niemal bezbłędnego dotąd Fornala. Po chwili w aut uderzył Boyer i Halkbank prowadził 9:6. Straty udało się jednak błyskawicznie odrobić. Wynik przez kilka minut oscylował wokół remisu. Wicemistrzowie Polski cały czas mieli jednak patent na Nimira, który skończył w tym secie tylko trzy z jedenastu ataków. I dzięki temu - a także kontratakom wykańczanym przez Boyera - jastrzębianie zaczęli budować przewagę. Prowadzili 17:14, a jeszcze po chwili w ataku pomylił się mierzący 211 cm środkowy Mert Matić. Problemy gości z przyjęciem sprawiły jednak, że przed końcówką tablica wyników znów pokazywała rezultat 20:19. Tyle że jeszcze raz pomylił się Nimir, którego trener Taner Atik w końcu ściągnął z boiska. Końcówka i tak była jednak dramatyczna, jastrzębianie mieli pretensje do sędziego, ale w końcu Fornal ustalił wynik seta na 25:23. Halkbank Ankara się przebudził. Wicemistrzowie Polski z setem do zapomnienia Jastrzębski Węgiel szedł dotąd przez Ligę Mistrzów jak burza. Do środy w ośmiu spotkaniach przegrał tylko dwa sety, w ćwierćfinale dwukrotnie ograł 3:0 VfB Friedrichshafen. W trzeciej partii jastrzębianie znów musieli odrabiać straty. Problemy z przyjęciem, autowe ataki Boyera i Fornala - Halkbank prowadził 10:6. Zawodników z Turcji coraz bardziej napędzali żywiołowo reagujący młodzi kibice, przewaga rosła. Jastrzębianie wzajemnie się uspokajali, ale trener Marcelo Mendez w końcu zdecydował się na podwójną zmianę - rozgrywającego i atakującego. Gospodarze mieli olbrzymią przewagę, wygrali wyraźnie 25:16. Wicemistrzowie Polski czwartą partię rozpoczęli jednak z dużą werwą. Znów w obronie drużynie pomagał Popiwczak, tym razem to polski zespół prowadził 7:4. Przewagę asem serwisowym powiększył Boyer. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla radzili sobie w trudnych sytuacjach, wygrywali męczące, przedłużone akcje. Po jednej z nich Fornal przez chwilę łapał oddech, ale sił jastrzębianom nie zabrakło. Co prawda zmarnowali dwie pierwsze piłki meczowe, ale w końcu blok rywali ominął Clevenot i polski zespół wygrał 25:22. Rewanżowe spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju zostanie rozegrane 5 kwietnia. Wicemistrzowie Polski do awansu potrzebują dwóch wygranych setów przed własną publicznością. Przy wyższej przegranej wciąż będą mieć szansę w tzw. złotym secie. W drugim półfinale ZAKSA pokonała 3:1 Sir Sicoma Monini Perugia. Sprawdź terminarz Ligi Mistrzów siatkarzy