Trzy ostatnie edycje Ligi Mistrzów to panowanie Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Tym razem szansę na triumf ma Jastrzębski Węgiel, który przegrał z nią w finale przed rokiem. Mistrzowie Polski po pierwszym meczu są zdecydowanym faworytem do awansu. Turecka drużyna wydawała się groźna, ale na parkiecie widoczna była zdecydowana przewaga Jastrzębia. Gospodarze zupełnie rozbili rywali w pierwszym i drugim secie, dopiero w trzecim gracze z Ankary postawili im trudne warunki. Do drugiego z rzędu występu w finale LM potrzebują już tylko dwóch wygranych setów w Turcji. Finał coraz bliżej. Śmieszne pieniądze za Ligę Mistrzów Liga Mistrzów to najbardziej prestiżowe siatkarskie rozgrywki na Starym Kontynencie. Jednak ów prestiż nie wiąże się z kwestią finansową, a kluby muszą czasem do gry w tychże rozgrywkach dopłacać. Jastrzębie w teorii jest na plusie, ale brak awansu do półfinału sprawi, że klubowi księgowi raczej nie będą zachwyceni. Jak przedstawił na "X" świetnie zorientowany w siatkarskich realiach Jakub Balcerzak, do tej pory na konto mistrzów Polski wpłynęło 93 tysiące euro. Na rzecz CEV klub przelał 40 tysięcy, tak więc, jak łatwo obliczyć, bilans wynosi 53 tysiące euro, czyli nieco ponad 220 tysięcy złotych. Pamiętać jednak należy o doliczeniu kosztów podróży, hoteli itp., towarzyszących przecież wyjazdom zawodników na mecze w całej Europie. A wtedy bilans zaczyna robić się coraz mniej korzystny... W zeszłym roku za triumf w Lidze Mistrzów ZAKSA otrzymała 500 tysięcy euro, co jest już kwotą nie do pogardzenia. Biorąc jednak pod uwagę, że Legia Warszawa za same tylko zwycięstwa w grupie Ligi Konferencji, czyli trzeciego rangą piłkarskiego pucharu, otrzymała dwa miliony euro, widzimy, jaka przepaść jest między rozgrywkami organizowanymi przez UEFA i CEV. Piłkarska centrala zrobiła ze swoich firmowych produktów, bo tak trzeba nazwać europejskie puchary, maszynkę do zarabiania pieniędzy. Jak na tym tle wypadają siatkarskie władze?