Najpierw Projekt Warszawa w Pucharze Challenge, we wtorek Asseco Resovia w Pucharze CEV, a teraz Jastrzębski Węgiel w Lidze Mistrzów? Do tego już tylko jeden krok. Po wygranej w Turcji jastrzębianie po raz drugi z rzędu zagrają w finale Ligi Mistrzów. Mogą więc przedłużyć polskie panowanie w Europie - trzy ostatnie edycje LM wygrywała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Jastrzębianie musieli jednak w Ankarze mocno się wykazać. "Mamy marzenie" - transparent z takim napisem rozłożyli na trybunach tureccy kibice przed pierwszym gwizdkiem. Ich wiara w realizację tego marzenia opierała się w dużej mierze na Matthew Andersonie. Doświadczony Amerykanin w pierwszym półfinale nie zagrał z powodu problemów ze zdrowiem i jego nieobecność mocno było widać. W weekend wrócił jednak do gry i w środę rozpoczął w podstawowym składzie. Ale i jastrzębianie przed meczem w Turcji odzyskali zawodnika po kontuzji. W szóstce był Rafał Szymura, który także bardzo dobrze pokazał się w sobotnim meczu z Projektem Warszawa. W środę szybko został zablokowany i Ziraat prowadził 4:2. Mistrzowie Polski odwrócili wynik dzięki świetnym zagrywkom Norberta Hubera i Jeana Patry'ego, prowadzili 11:9. Od tej pory trwała walka punkt za punkt, ale po świetnej zagrywce Andersona polski zespół przegrywał 16:18. Straty natychmiast zostały jednak odrobione. Po stronie tureckiej świetnie spisywał się Wouter Ter Maat, najwięcej punktów dla gości - dziewięć - zdobył Patry. To Ziraat miał jednak jako pierwszy piłki setowe. Jastrzębianie obronili aż cztery, a potem oni mieli serię szans na zakończenie partii. Thriller pełen emocji polscy siatkarze wygrali 34:32, gdy świetnie przy sytuacyjnej piłce zachował się Tomasz Fornal. Wielkie święto w Rzeszowie. Specjalne pozwolenie od trenera. "Wybłagaliśmy" Jastrzębski Węgiel wymknął się z opresji. Siatkarze świętowali dwa razy Po zmarnowanej szansie z pierwszego seta tureccy siatkarze byli pod ścianą. Dzięki wygranej 3:0 w Polsce Jastrzębskiemu Węglowi brakowało już tylko seta do awansu do finału. Początek drugiego seta był jednak wyrównany. Jastrzębianie uciekali na dwa punkty, asem serwisowym popisał się Jurij Gladyr, ale rywale kontrowali. Kiedy zablokowali atak Patry'ego, był remis 13:13. Trenerzy często odwoływali się do challenge'ów. Kiedy Fornala na siatce zatrzymał Arslan Eksi, Ziraat prowadził nawet 16:15. Po chwili jednak to mistrzowie Polski w końcu zdobyli dopiero pierwszy tego dnia punkt blokiem, Andersona zablokował Patry. Wynik oscylował wokół remisu do stanu 22:22, kiedy jednak w aut zaatakował Fornal, to tureccy siatkarze mieli dwie piłki setowe. Ale goście znowu się wyratowali, Fornal zrehabilitował się i doprowadził do gry na przewagi. W tym secie mistrzowie Polski obronili trzy piłki setowe, a potem sprawy w swoje ręce wziął Huber. Najpierw zdobył punkt zagrywką, potem serwisem utrudnił życie rywalom. Na koniec w aut zaatakował Ter Maat i jastrzębianie zaczęli tańczyć z radości. Co prawda turecki zespół poprosił jeszcze o challenge, ale po obejrzeniu powtórki sędziowie potwierdzili wynik 27:25 dla polskiego zespołu. I siatkarze mogli świętować po raz drugi. Tureccy rezerwowi odrobili straty, ale ostatni cios wyprowadził Jastrzębski Węgiel Po dwóch setach Jastrzębski Węgiel miał awans w kieszeni. Mecz jednak trwał, trenerzy obu drużyn zdecydowali się więc na zmiany. Szansę po polskiej stronie dostał między innymi 45-letni rozgrywający Jarosław Macionczyk, który awaryjnie dołączył do drużyny w trakcie sezonu. W zespole Ziraatu na boisku pozostał natomiast Ter Maat. I to gospodarze szybko odskoczyli na cztery punkty, prowadząc 8:4. Straty nieco zmniejszył Moustapha M'Baye, ale tylko na chwilę. Turecki zespół zdominował gości w ofensywie i wygrał wysoko, 25:16. Czwarta partia miała podobny przebieg. Na trybunach instrumentami dętymi przygrywali tureccy kibice, a Ziraat miał cztery, pięć punktów przewagi. Dobrze spisywał się Ter Maat, kiedy turecki blok zatrzymał Ryana Sclatera, gospodarze prowadzili 14:7. Po polskiej stronie najlepiej prezentował się Marko Sedlacek, w końcówce udało się też nieco zmniejszyć straty. Wygraną Ziraatu 25:21 przypieczętował jednak Bennie Tuinstra. O losach spotkania zdecydował tie-break, również rozgrywany w rezerwowych składach. Dobrze na środku spisywał się Adrian Markiewicz, jastrzębianie prowadzili 5:2. Rywale popełniali coraz więcej błędów, przewaga gości wzrosła do pięciu punktów. Kiedy Ter Maat wpadł w siatkę, Jastrzębski Węgiel prowadził już 12:5, ostatecznie wygrał 15:7. Superfinały Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń zostaną rozegrane w Turcji 5 maja. Na razie nie wiadomo jeszcze, w jakim mieście. Drugiego finalistę wyłoni czwartkowe spotkanie Cucine Lube Civitanova z Itasem Trentino. Wielka niespodzianka w PlusLidze. Amerykanin wygwizdany przez kibiców Ziraat Bankasi: Ter Maat, Bulbul, Anderson, Eksi, Gunes, Camejo - Bayraktar (libero) oraz Yatgin, Tosun, Tuinstra, Sahin, Vicentin, Yalcin (libero) Jastrzębski Węgiel: Patry, Gladyr, Fornal, Toniutti, Huber, Szymura - Popiwczak (libero) oraz M'Baye, Sclater, Macionczyk, Sedlacek, Jóźwik, Makoś (libero) Karol Kłos obnażył absurdalny przepis. "Mam nadzieję, że nie dostanę kary"