ZAKSA sięgnęła w sobotę po trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów. Wcześniej wraz z Jastrzębskim Węglem zgotowała kibicom pasjonujące widowisko, zwyciężając po tie-breaku. Kędzierzynianie zrewanżowali się rywalom za dotkliwą porażkę w finałach PlusLigi. Bohaterem sobotniego spotkania został wybrany Smith. To Amerykanin odebrał nagrodę dla MVP meczu, czyli najbardziej wartościowego zawodnika. Nie był najlepiej punktującym zawodnikiem spotkania - środkowym o to trudno - ale eksperci docenili jego skuteczność i efektywność. Skończył 7 z 9 ataków, czyli 78 procent piłek. Do tego dołożył cztery punkty blokiem i zanotował dwa asy serwisowe. Siatkarz, który czasem nie słyszy gwizdka. Trzy triumfy Davida Smitha 38-letni Smith na wysokim poziomie gra od lat, ale indywidualne nagrody zbiera dopiero teraz, gdy bliżej mu do końca kariery. Pierwsze poważne wyróżnienie otrzymał dopiero przed rokiem, gdy został wybrany najlepszym środkowym turnieju finałowego Ligi Narodów. Mimo słusznego jak na siatkarza wieku wciąż gra w reprezentacji Stanów Zjednoczonych, z którą zdobył m.in. brąz igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r. W ZAKS-ie też się już zadomowił. Pierwszy kontrakt w Kędzierzynie-Koźlu podpisał w 2019 r. Trafił na najlepszy okres w historii klubu. Lata mijają, a on wciąż jest podporą drużyny. I jednym z kilku zawodników, obok m.in. Aleksandra Śliwki i Łukasza Kaczmarka, którzy mieli udział w każdym z trzech triumfów ZAKS-y w Lidze Mistrzów. W tym sezonie błysnął między innymi w półfinałach z Sir Safety Perugia, gdy jego zagrywki sprawiały mnóstwo kłopotów Kamilowi Semeniukowi i Wilfredo Leonowi. Jego historia jest jednak wyjątkowa. Smith urodził się bowiem z niemal 90-procentowym ubytkiem słuchu. Na boisku występuje z aparatem słuchowym - bez niego towarzyszy mu cisza. Ale i specjalne urządzenia nie rekompensują w pełni problemów. - Zasadniczo słabiej słyszę wyższe dźwięki, dlatego na przykład nie usłyszę gwizdka sędziego podczas meczu - opowiadał w rozmowie z “Przeglądem Sportowym". W trakcie spotkań zdarzały się sytuacje, gdy aparat wypadał mu z ucha na podłogę albo szwankował, na przykład przez krople potu. To zagrożenia, z jakimi musi sobie radzić. I robi to ze świetnym skutkiem. Niewielu siatkarzy przezwycięża na co dzień takie trudności. 11 medali Davida Smitha to nie koniec? Zostanie w Kędzierzynie-Koźlu Smith w Kędzierzynie-Koźlu czuje się na tyle dobrze, że nadal nigdzie się nie wybiera. W styczniu przedłużył kontrakt z drużyną, z którą zdobył już 11 medali. - Gdybym miał mówić o celach, jakie sobie stawiam, to przede wszystkim wykonywanie swojej pracy najlepiej jak potrafimy, trzymanie się razem jako drużyna, bo wtedy możemy zdziałać naprawdę wiele. Wierzę, że będziemy cieszyć fanów dalej naszą dobrą grą i przed nami kolejne szanse w walce o trofea - opowiadała wówczas oficjalnej stronie klubu. W sobotę w Turynie wykonał swoją pracę na szóstkę. Siatkarki obroniły tytuł w Lidze Mistrzów. 40 punktów włoskiej gwiazdy